35

421 37 11
                                    


[Johnny Focus]

Wadą internetu jest szybkość, z jaką rozchodzą się informacje, jednocześnie pomagając innym. Z jednej strony można mieć zniszczone życie, z drugiej osiągnąć sukces na skalę świata tak jak w tym przemyśle muzycznym.

Dziwne, że nikt nie spodziewa się, na jaką skalę może to nieść konsekwencje, szczególnie dla ludzi pośrednich, nie koniecznie idoli.

Było późne popołudnie, a Seorim nadal nie odbierała, co doprowadzało Johnnego do szału. Pierwsze, co przyszło mu na myśl, to to, że załamała się po oświadczeniu. Nawet jeśli nie wyglądał, to dość często myślał o niej, częściej niżby się wydawało.

Fakt, że nie był to jej najlepszy czas, przytłaczał go, co dodawało jeszcze drugi fakt - swojej bezsilności w pomocy z radzeniem sobie z tym. 

A w związku z tym, był w drodze do studia, gdzie z kolei znajdował Taeyong.

Mógł być głównym powodem, który dodatkowo ją dobił. Nie wiedział, o czym rozmawiali i co sprawiło, że nagle zniknęła.

- Coś ty zrobił? - powiedział, wchodząc do ich sali treningowej.

Taeyong nie wyglądał najlepiej, tańczył od paru dobrych godzin bez przerwy. Nie mógł przestać myśleć o całej tej sytuacji, chciał popisać piosenki, ale wszystko, co przychodziło do jego głowy to ból i cierpienie.

Dlatego postanowił to zaćwiczyć, poważnie naciągając swoje możliwości.

Jeszcze nigdy nie był w takim dołku emocjonalnym, nawet kiedy był trainee. 

Johnny był wściekły, jednak szybko się z tego otrząsnął, widząc Taeyonga zalanego w pocie i ledwo zipiącego. Jego mięśnie drżały, a bardzo rzadko widział to u mężczyzny w okresie koncertów. Taeyong mimo wszystko był dla niego jak brat.

- Co ty odkurwiasz? Chcesz paść? - parsknął i podbiegł do niego, podnosząc siedzącego chłopaka.

- Przestań, Johnny. Nic mi nie jest. - dyszał ciężko i machnął na niego ręką.

Ciężkie oddechy tylko zmotywowały Johnnego, żeby go stąd zabrać.

- Taeyong. - westchnął - Wiemy, że jest. Przestań do cholery zgrywać twardziela! - Taeyong próbował wyrwać swoje ramię.

- Bo? Bo co? To jedyne, co mi zostało! Skoro ja jestem zraniony, to po co mam was ranić?! - spojrzał w jego oczy z łzami.

- Powinieneś odpocząć, potem porozmawiamy, okej? - zacisnął rękę na jego ramieniu.

Mężczyzna wstrzymał się od komentarza. Sam również nie miał siły na żadną dyskusję.

Całą drogę powrotną byli cicho, głównie przez to, że Taeyong zasnął w połowie, nawet jeśli nie było to daleko. Kiedy podjechali pod dorm, z zakupów wracali akurat Jaehyun i Mark.

- Jae! - zawołał Johnny - Chodź, trzeba zanieść Taeyonga na górę.

- Co się stało? - podszedł bliżej.

- Nie żyje? - zapytał Mark.

- Mark... proszę cię. - westchnął Johnny - Po prostu jest wycieńczony.

- Jasne, wezmę go. - podniósł chłopaka, jak piórko.

Po paru minutach weszli do środka i położyli go w pokoju, zdejmując tylko jego buty. Niestety Johnny nie poświęcił się na tyle, żeby go rozebrać i umyć, albo po prostu ściągnąć jego ciuchy. Sam będzie musiał użerać się z zapachem, stwierdził bardzo łatwo, Johnny.

Przed wyjściem przystanął na progu i ostatni raz spojrzał, w jak głębokim śnie spoczywa lider.

- Więc, co się dokładniej stało? - zapytał Doyoung, który szykował kolację w kuchni.

Ich 'ciotka' dormowa nie mogła dzisiaj przyjść, więc sami musieli zadbać o posiłki. Zazwyczaj grali w papier kamień nożyce albo oczekiwali, że Taeyong to zrobi, skoro był znakomitym kucharzem. Jednak ani pierwsze, ani ostatnie było dziś niemożliwe. 

- Najwidoczniej chciał coś zaćwiczyć. - wziął głębszy wdech i usiadł - I najwyraźniej ma to jakiś związek z Seorim.

- Dlaczego tak myślisz? - zapytał zdziwiony Mark, dołączając do stołu.

- Bo nie odbiera ode mnie telefonów. Albo tak się wkurzyła za oświadczenie, albo Taeyong jej coś powiedział. Żadnego nie potwierdzimy bez niego, ale dupek postanowił odwiedzić morfeusza. - oparł się na ręce zirytowany.

- Dziwne, Seorim nigdy nie odrzuca naszych połączeń... - wyszeptał Jaehyun.

- Już nie jest naszą menadżerką, więc niby nie musi. - powiedział dość smutno Doyoung.

- Jesteś smutny? Ty? - zapytał zdziwiony Johnny.

- Nie, nie jestem. To po prostu cebula, frajerzy. - położył talerze na stole dość agresywnie i odszedł.

- Będę za nią tęsknić... - Mark poprawił swój talerz i poszedł po pałeczki dla reszty.

- Chyba każdy będzie. - mruknął Jaehyun - Cicho tu, co nie?

- Taa, była głośna i trochę wkurzająca, ale brakuje mi jej. - przyznał Johnny.

- Tak w ogóle... czy ty i Seorim? - wskazał na niego palcem i lekko przechylił głowę.

- Co? - popatrzył na niego trochę wystraszony.

- No, czy wy nie kręcicie? Przejmujesz się nią bardzo od no, już trochę. - zmrużył oczy, Mark.

- Nie, nie. Tylko się przyjaźnimy... - zaśmiał się skrępowany.

- Czy ty to widzisz? On tak na poważnie. - powiedział ze zdumieniem Jaehyun i oparł się, jakby bezwładnie na krześle.

- Chłopaki-

- Nasz Johnny w końcu na poważnie się zakochał! - zaśmiał się Mark, miotając się na krześle z przesłodzenia.

- Co mnie ominęło? - zapytał, wchodząc do kuchni, Yuta.

- Johnny zakochał się w Seorim! Ale tak na serio, serio. - uśmiechnął się Jaehyun, podczas gdy Johnny siedział ze spuszczoną głową.

- Johnny! Jacie, ale uroczo! Nasz Johnny! - podbiegł do niego i przytulił go od tyłu, lekko potrząsając - Wiedziałem, że ktoś cię z tego wyleczy, i pomyśleć, że to nasza Seorim~

- Już, wystarczy. - popatrzył na nich srogo - Tak. To prawda, ale nie mówcie, póki co Taeyongowi, okej?

- Mu, póki co wrażeń wystarczy. - zastukał palcami, Jaehyun.

- Co ja? - zapytał, stojąc w drzwiach. 

Wszystkie pary oczu spojrzały się w stronę zaspanego mężczyzny. Całe szczęście i urok zeszły z niego i pozostał ten zimny, zmęczony wygląd, przez którzy niektórzy fani bali się go.

- Nic takiego, po prostu narzekałem, że Seorim nie odbiera. - chciał uciec od tematu.

- Nie odbiera? - podszedł bliżej i usiadł, żeby zjeść.

- Mhm, dlatego pojechałem do ciebie, bo byłeś ostatnim, z którym rozmawiała. - mieszał pałeczkami w makaronie.

- Ale to nie możliwe, żeby to było z mojego powodu.... - wyszeptał zdezorientowany.

- Może do jutra jej przejdzie. - pokiwał lekko głową - Teraz jedz. To pewnie coś przeze mnie, jeśli nie ciebie.

Wszyscy dość uśmiechnięci zaczęli jeść, a po czasie dołączyła reszta. Planowali spotkać się z Seorim w następnym tygodniu, wszyscy wspólnie. Bądź co bądź bardzo za nią tęsknili, a czas miał pokazać, jak bardzo.

A nawet wystawić Johnnego na próbę, bo jutro wcale nie nadeszło.


Call me Daddy || Johnny ||  18+ [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz