41

361 36 13
                                    


- Nie spodziewałem się, że spotkamy się w takich okolicznościach. - nadal się uśmiechał, wstając i otrzepując spodnie.

- Tym bardziej ja, trochę niezręcznie... - zaśmiała się pod nosem i odwróciła wzrok.

Pomimo uwolnienia i świadomości, że to dość, czuła się źle. Była zmęczona, chciała odpoczynku. 

Możliwe, że to, że nie miała pracy, było pomocne w jej sytuacji. Teraz przynajmniej nie będzie musiała się zwalniać. 

To porwanie i słuchanie jego pierdolenia nie było najgorsze. W tym wszystkim najbardziej bolały ją kłamstwa każdego z nich. Każdego, kogo uważała za bliską osobę.

- Tak w ogóle... - zapytała, kiedy ten koło niej przysiadł - ...dlaczego tu jesteś?

- Powinienem zapytać o to samo. - potargał jej włosy. Coś nadal sprawiało, że czuł się koło niej komfortowo.

- No... cóż. Nie spodziewałam się, że będę mieć psychofana. - parsknęła i pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Ja tam się nie dziwie. Gdybym nie był idolem, byłbym psychofanem numer jeden, mówię ci. - dziewczyna lekko się zaśmiała.

- Więc? Twoja kolej na wyjaśnienia. - spojrzała na jego kocie, uśmiechnięte oczy.

To było dziwne z obydwojga stron. Seorim dopiero co została uratowana z rąk prawie że obcego faceta, a oni, zamiast martwić się, czy wyjaśniać to, żartowali.

Ten nie chciał, żeby czuła presję. Wiedział, że będzie straumatyzowana, więc wolał ją rozweselić i dać odpocząć niż zacząć wypytywać. Zresztą, to nie jego rola, tylko policji, żeby ją przesłuchać.

- Głównie dlatego, że 127 ma zapchany grafik, a my mamy, póki co wolne tak jakby. No... kiedy usłyszałem, co się stało, to powiedziałem, że się tym zajmę. - samochód powoli ruszył.

- Dokąd, Teniacz? - zapytał inny, nieznajomy mężczyzna.

- Czy to? - popatrzyła lekko skołowana w lusterko.

- Hej, hej. - przywitał się szatyn.

- Bambam wyświadcza mi przysługę. - puścił mu oczko.

- On ma prawo jazdy? - zapytała zdziwiona - Do tego własne auto?

Dwójka spojrzała się na siebie tajemniczo, z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Seorim zaalarmowanie zapięła pasy i chwyciła rękaw Tena.

- Jesteście głupi. - powiedziała dość poważnie, ale pod koniec lekko się roześmiała.

- Słuchaj, auto Jacksona, mamy pozwolenie. Zresztą hyung uczył go jeździć po parkingu. - oparł się wygodnie.

- Właśnie, to nie pierwszy raz, więc możesz być spokojna. - delikatnie poprawił pierścionek drugim palcem na kierownicy.

- Ten, powinieneś być odpowiedzialnym starszym kolegą- - skarciła go, pół żartem pół serio.

- Ja? Odpowiedzialny? - obydwoje wybuchnęli śmiechem.

- Prawda, prawda. Gdzie jedziemy? - jej oczy lekko się zamykały.

- Na pewno nie do dormów. - powiedział Bambam.

- Znikamy na parę dni z tobą. - odpowiedział Ten.

- C-co? Dlaczego? 

- Nam też przyda się przerwa, a mamy luźny grafik. - odrobinę skłamał.

Prawda była inna, nie chciał jej narażać na sytuację w zespole. Luźny grafik, to czysty przypadek, lub dar od losu, który tak ją nękał.

Było ciężko, szczególnie że Johnny faktycznie zniknął i producent był wkurwiony. Yuta informował go na bieżąco, co się działo i wręcz zalecił, żeby zabrali ją na parę dni z dala od miasta.

Z jednej strony jej to nie przeszkadzało. Nie miała zamiaru oglądać Johnnego i słuchać kolejnego durnego gadania. Miała dość kłamstw. 

Ten wysłał wiadomość do Yuty, informując go, że wszystko idzie dobrze, a chwilę później odbył rozmowę ze znajomą z policji. 

Ta dała Seorim czas na odpoczynek, żeby nie męczyć jej, chociaż policja chciała, żeby złożyła zeznania, jak najprędzej. To umożliwiło im kontynuację planu.

Chociaż raz coś szło po ich myśli.

- Mini wakacje? - spojrzał na nią, budząc z lekkiego uśpienia.

- W sumie wygląda na to. Jest już ciepło... - spoglądała na jasne słońce, za którym tyle tęskniła.

- Grafiki 127 są aż tak męczące? - zapytał.

- Były, szczególnie że drugi menadżer traktował mnie jak żółtodzioba, więc wszystko musiałam robić sama, aż do końca. Myślę, że trochę mu się należy, żeby popracować samemu. - oparła głowę na szybie.

- Wyrzucili cię? - zapytał mężczyzna z przodu.

- Ta... skandal z Taeyongiem, jakby ktoś jeszcze nie słyszał. - mruknęła. Nie chciała nawet myśleć, jak okropnie się czuł.

- Może udałoby mi się coś załatwić u nas. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Naprawdę? - zapytał Ten - Proszę mi tutaj nie kraść ludzi.

- Słuchaj, mówiłeś mi o niej tyle dobrych rzeczy, że z chęcią ją ukradnę. Nasza menadżerka jest chujowa. - zacmokał.

- Mówisz poważnie? - nie chciało jej się w to wierzyć. 

- Tak, nasz dyrektor jest wyrozumiały. Może Jaebeom będzie trochę narzekać, trochę marudzić, ale jestem pewny, że się do ciebie przekona. - z boku ukazało się morze. 

- Byłoby cudownie- woah, gdzie my jesteśmy? - niemalże przylgnęła do szyby.

- Incheon. - powiedział Ten.

- Będziemy nad morzem? - podekscytowała się, chwilowo zapominając o wszystkim.

- Będziemy. Na całe trzy dni. - został zaatakowany przez Seorim.

Dziewczyna przytuliła idola, a ten niedługo po tym odwzajemnił uścisk. Nie wiedział, że mógł tak bardzo jej pomóc, w tak krótkim czasie. 

Bo tak jak raz nakarmione zwierzę, Seorim czuła z nim więź.

- Dziękuje. - lekko się wzruszyła.

- Nie ma za co, słońce. - Odsunęli się od siebie, spoglądając w oczy.

- Ej! Ja też chcę. - dąsał się, Bambam. 

- Dostaniesz na miejscu. - jego słowa oderwały jej wzrok, a uśmiech pozostał.

- Coś czuje, że pobalujemy. - szturchnął ją figlarnie.

- Oj, trzeba. Nie widzieliśmy się tak dawno, to jeden powód. Drugi to poznanie Bambama. - zaśmiała się.

Można było czuć, jak się rozluźniła. Przez całe to siedzenie w czterech ścianach, nie miała poczucia czasu. Jakby zapomniała, że czas jest ważny, teraz przejmowała się tylko chwilą.

Nie miała zamiaru patrzeć wstecz.

Nie widziała już Johnnego i nie chciała się oglądać.

Rozkoszowała się chwilą samolubności, jej młodzieńca strona z opóźnieniem wyszła na wierzch.

A Johnny miał wkrótce posmakować swojej własnej broni. 


---

Znów mi się zwlekało, przepraszam :/ 

Kiedy ta książka się skończy? XD

Sama nie wiem. 

Yo~ 

Call me Daddy || Johnny ||  18+ [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz