42

379 36 1
                                    


Dojechali na miejsce, a słońce w końcu zaczęło grzać, jak na lato przystało.

Mieli wynajęty pojedynczy domek, niedaleko wybrzeża. Miejscowość była bardziej wsią, dlatego, żeby nie dać się zbytnio rozpoznać.

Było spokojnie, a powietrze przyjemniejsze niż zawsze, które nie odchodziło pomimo odległości od morza.

- Jak dawno mnie tu nie było... - wyszeptała z ulgą w głosie.

- Powinniśmy wejść? - Ten delikatnie oparł dłoń na jej ramieniu.

- Jasne. - uśmiechnęła się i poszła przodem.

Domek był drewniany, przypominał typowo Koreańskie domki, ale był dość nowo postawiony. 

Nie było ich wiele, zostawiały one sporo miejsca między sobą, właśnie dlatego, żeby dawać komfort ognisk, czy odcięcia się od ludzi.

- Daebak, jak wy to znaleźliście?? - z zafascynowaniem spoglądała na tradycyjne dekoracje.

- Ma się znajomości. - Bambam z zadowoleniem potrząsnął bioderkami - Pójdę po bagaże, zajmuje pokój na końcu! - powiedział i szybko uciekł.

- Y-yah, to miał być jej pokój! - Ten niezręcznie popatrzył w jego kierunku i westchnął.

- Coś nie tak? - przejechała palcami po blacie, idąc, by zobaczyć zawartość szafek.

- Są tu tylko dwa pokoje, z czego jeden jest z podwójnym łóżkiem. - podrapał się po głowie.

- Nie przejmuj tym się, pewnie i tak nie dotrzemy ostatecznie do łóżek. - zaśmiała się, wskazując na kanapę.

- No... masz rację. - podszedł do niej - Powinniśmy skoczyć do sklepu i kupić jedzenie.

- Mhm... poza tym... - spojrzała na swoje ubrania - ...jest tu jakiś sklep z odzieżą? 

- Właśnie, ale z nas idioci... - mruknął, stukając się w głowę - ...nie, niestety nie. Poczekaj, rozpakuje się i dam ci coś.

Parę minut później Seorim przebrała się w ciuchy Tena. Na szczęście, bądź nie, Ten nie należał do osób wysokich i kobieta nie musiała przejmować się znaczną różnicą w rozmiarze.

- Dziękuję. - uśmiechnęła się, a Ten miał coś powiedzieć, gdy od tyłu przytulił ją Bambam.

- Obiecany przytulas! - zaśmiał się i po chwili puścił.

- Woah, naprawdę mało cię znam, a tak często oglądałam wasze Live'y. - lekko zarumieniona odgarnęła włosy za uszy.

Seorim lubiła nie tylko NCT. Miała możliwość poznania swoich idoli z różnych grup, przez co czuła się jak nastolatka, spełniająca swoje marzenia.

- Ahgase? - Bambam dramatycznie zakrył usta z niedowierzania.

- Miałam nawet wasz lightstick. - zaśmiała się. 

- Kto był twoim biasem, kto? - chwycił jej dłonie z podekscytowaniem.

- Już, już. - rozdzielił ich ręce, nie dając jej odpowiedzieć - Nie męcz biednej Seorim. - zaśmiał się, kręcąc nosem.

- Yah~ po prostu chce wiedzieć! To chyba nie grzech? - wydął dolną wargę.

- Zachowujesz się, jak nie ty. - pacnął jego ramie - Dalej, idziemy do sklepu.

***

- Wy chcecie tyle pić?! - zasłoniła swoje usta, żeby nie krzyknąć.

Seorim z niedowierzaniem patrzyła na reklamówki pełne alkoholu. Postradali zmysły, alkoholu starczyłoby ze spokojem na całe trzy dni ich pobytu.

- Przesadzasz, ja i Bammie dawno się nie spotkaliśmy przy kieliszku, więc trzeba to również prześwięcić. - Ten postawił to na ladzie, poprawiając maskę.

- Właśnie, idź i wybierz coś do zjedzenia. - rozczochrał jej włosy, a ona zacmokała.

- Nie traktuj mnie jak małe dziecko... - jęknęła niezadowolona i poszła wybrać przekąski.

Lekko naburmuszona wróciła i dała przekąski na ladę, przysuwając się koło Tena.

- Kto płaci? - nagle nastała cisza.

- Papier, kamień, nożyce? - zaproponował niższy mężczyzna.

- Raz!

- Dwa...

- Trzy!

Chłopacy wylosowali kamień, a Seorim zwycięsko ucałowała dłoń swojego cudownie dobranego papieru.

- Frajerzy, z mistrzyni gier się nie zadziera. - zaśmiała się, biorąc przekąski.

- Aish, poważnie. Dobra, to dorzućmy do tego, kto bierze Seorim do pokoju. - uśmiechnął się złowieszczo Bambam.

- Czy ja jestem nagrodą? Pha... - przewróciła oczami z lekkim uśmieszkiem.

Naprawdę czuła się, jakby wróciła do czasów liceum.

- Co ci się tak nagle odmieniło. - nadął się Ten - Niech ci będzie. 

- Raz, dwa, trzy! - sędzią została Seorim, machając dłonią po ostatniej cyfrze.

- O tak! - klasnął w dłonie.

- Farciarz...

- Dobra, a teraz ruchy, bo się ciemno robi. - wyszła ze sklepu, a przegrany zapłacił za trunek i jedzonko.

Kiedy wrócili, od razu rozstawili stół, składując cały alkohol, przekąski  i głośnik na jego powierzchni.

- Szkoda, że nie ma Marka, ma zabawne rozkminy po alkoholu. - przysiadł koło Seorim, łącząc telefon z głośnikiem.

- Tia, Jackson też by się przydał, nie nudziłoby się nam, ani przez sekundę. - z drugiej strony przysiadł Bambam.

- Już na trzeźwo ma śmieszne przemyślenia. - przyznała rozbawiona dziewczyna, sięgając po pierwszą butelkę.

- Oho, ktoś chcę ładnie zacząć. - szturchnął ją Bambam.

- Żebyś wiedział, czas się oderwać od tej rzeczywistości. - otworzyła ją i zaczęła polewać do kieliszków, które wcześniej przyniósł Ten.

I tak w rytmie muzyki, drobnych ploteczek, oraz dobrego humoru, Seorim odcięła się od wszystkiego. Nie miała ani jednej myśli o nim.

Powiedzenie, co z oczu, to z serca, nie było jeszcze tak trafne dla niej.

Wcześniej, kiedy oni byli w sklepie, na miejscu porwania zjawił się Johnny, wbrew temu co powiedział producent.

Było tam parę policjantów, którzy zbierali DNA, szukając przyjaciela Hwana i gromadząc materiał oskarżający go o parę innych rzeczy, niż tylko uprowadzenie.

- Przepraszam? - powiedział zdyszany chłopak.

- To miejsce przestępstwa, nie może pan-

- Gdzie jest Seorim? Jestem jej ch- przyjacielem. Suh Johnny, wytwórnia SM. - zacisnął zdenerwowany dłonie.

- Panienka? Słyszałem, że dali jej czas na wypoczynek...

- Gdzie? Szpital? Który? - chciał już wyjąć telefon.

- Dasz mi dokończyć? - trochę się zirytował - Zabrali ją jej znajomi. Nie mamy więcej informacji, po prostu dostaliśmy wiadomość, że mamy ją oddać niskiemu mężczyźnie. Był bodajże z Tajlandii i ten drugi w aucie też.

- Ten, co? - powiedział pod nosem z lekką kpiną. 


---

Taki drobny rozdział, żeby złączyć poprzedni i przyszły.

Teraz to będą jajca, moi drodzy.

Prepare c:

Yo~

Call me Daddy || Johnny ||  18+ [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz