Wpatrywałam się w sylwetkę mojej matki, której towarzyszył wysoki facet ubrany na czarno z kapturem na głowie i maską na twarzy. Kobieta wyglądała na lekko zdenerwowaną i zaciskała pięści, tłumacząc coś zawzięcie mężczyźnie, stojącemu naprzeciwko niej. Wydawało mi się, że przez te cztery miesiące odkąd widziałam ją ostatni raz, bardzo się postarzała. Jej twarz była zmęczona, a worki pod oczami bardzo widoczne. Gdyby nie przeszłość, byłoby mi nawet jej szkoda. Jednak jej ubranie świadczyło, że do biednych nie należała. Byłam pewna, że za sprzedanie jej kombinezonu mogłam kupić mózg dla przyjaciółki.
- Rozpoznajesz tego kolesia? - zapytała Cass, wysuwając głowę spośród pluszaków. - To ten jej partner?
- Wątpię, żeby z kimś się umawiała - stwierdziłam ostrożnie. - Inaczej nie próbowałaby omamiać ojca kiedy była w Stanach. Może to jakiś znajomy od lewych interesów? Typek nie wygląda jak przystało na pracownika poważnej firmy, której ona jest prezesem.
- A skąd wiesz, że nie jest zamężna? - dopytywała.
- Wysłała mi z milion SMSów, w których opowiadała między innymi o swoim życiu i nie wspomniała ani słowem o żadnym ślubie ani mężu - powiedziałam po krótkiej analizie wszystkiego, co pamiętałam.
- Czytałaś je? - zdziwiła się. - Przecież ona cię nie obchodzi jako matka.
Nie wiedziałam czy powinnam przyznać się do moich faktycznych pobudek, przez które czekałam na każdą kolejną wiadomość. Z pewnością były one niedorzeczne jednak Cass miała rację poprzedniej nocy, mówiąc iż nie pozbyłam się go z serca.
- Miałam nadzieję, że napisze mi coś o Taehyungu ale to głupie - zarumieniłam się. - Skąd miałaby wiedzieć, co się u niego dzieje?
- Nadzieja matką głupich, co nie? A propos matki, może ten facet to twój przyrodni brat?
Zmarszczyłam brwi.
- Widziałaś się dzisiaj z głupim w lustrze? - zapytałam. - Miałam sześć lat kiedy wyjechała. Jej syn - słowa mój przyrodni brat nie przeszły mi przez gardło - może mieć z dwanaście lat. Czy on ci na tyle wygląda?
- Może to wyjątkowo wielki dwunastolatek? Skąd wiesz czym go karmiła?
Miałam ochotę pacnąć głową o półkę przede mną. Cassandra czasem dobijała mnie swoim tokiem myślenia zwłaszcza, że były ważniejsze rzeczy do ustalenia. Jedną z nich była właśnie ta chwila, w której popatrzyłyśmy na siebie z przyjaciółką jak na duchy kiedy śledzona przez nas dwójka właśnie się przytuliła i odeszła w przeciwnych kierunkach. Wzrok blondynki sugerował, że mogłam się mylić, co do potencjalnego partnera ale to wszystko jakoś mi do siebie nie pasowało.
- Coś mi tutaj śmierdzi i nie mówię o twoich stopach - zażartowałam, za co oberwałam po głowie z pluszaka, leżącego najbliżej ręki przyjaciółki. - Może chodźmy lepiej za nią - zasugerowałam.
Dziewczyna klasnęła w dłonie i zaczęła się cieszyć jakbym oznajmiła jej, że Jungkook stoi obok. Złapała mnie za policzki (znowu!) i złożyła szybkiego całusa na moich włosach, tuląc do piersi.
- Nareszcie! Moja dziewczynka zaczyna myśleć jak ja!
Przewróciłam oczami i odepchnęłam ją, żeby moje oczy nie były dłużej w tak małej odległości od jej cycków.
- Przestań, porąbało cię? Tutaj są ludzie, a ta ekspedientka dziwnie na nas patrzy od paru chwil - oznajmiłam, odkładając misia na swoje miejsce. - Pewnie już myśli, żeby dzwonić po ludzi z kaftanem, którzy zabraliby cię do wariatkowa.
Przyjaciółka uśmiechnęła się krzywo na ostatnie, wypowiedziane przeze mnie słowo i dodała:
- Chyba dawno nie byłaś u mnie w domu, siostro.||<=>||
Chodzenie krok w krok za moją matką zajęło nam resztę popołudnia. Byłam trochę zła, że nic nie ustaliłyśmy przez ten czas. Kobieta wędrowała po tej galerii i wydawała się szukać czegoś konkretnego lecz ostatecznie nic nie kupiła i udała się do domu z pustymi rękami. To znaczy, nie wiedziałam czy pojechała tam gdzie mieszkała, ponieważ wsiadła do samochodu z własnym kierowcą i odjechała w jakimś nieznanym mi kierunku. Nie przypuszczałam iż jej firma była tak duża aby było ją stać na własnego szofera. Musiałam przyznać, że nie doceniałam jej.
Było już ciemno, kiedy postanowiłyśmy wrócić do domu. Droga trochę nam zajęła gdyż nie byłyśmy do końca pewne, w który autobus wsiąść lecz ostatecznie się udało. Kierowca był trochę dziwny i rzucał nam niekoniecznie normalne spojrzenia, więc gdy tylko zatrzymał się na odpowiednim przystanku, wybiegłyśmy stamtąd szybciej niż ze szkoły w zakończenie roku.
Znowu doszło mnóstwo nierozwiązanych kwestii. Od natłoku tych zagadek bolała mnie tylko głowa, gdyż nieustannie moje myśli krążyły wokół tematu mojej rodziny. Potrzebowałam odkryć prawdę aby móc żyć spokojnie. Musiałam pogadać z ciotką i z matką.
W nocy przewalałam się z boku na bok, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Zmiana strefy czasowej nadal działała na mnie niekorzystnie i nie mogłam spać. Postanowiłam więc wstać i udać się do kuchni aby napić się wody. Może to nie było zbyt pomocne na sen lecz dawało szansę na rozprostowanie kości.
Zeszłam do salonu, uważając aby nie być za głośno. Inni widocznie po pierwszej nocy smacznie teraz chrapali, a tylko ja urządzałam sobie przechadzki po domu o trzeciej nad ranem.
Podeszłam do jednego z okien w salonie razem z kubkiem i wpatrywałam się w ciemność, popijając napój. Nie byłam w stanie nic dojrzeć i w sumie nawet nie wiem dlaczego próbowałam to zrobić. Chyba przyzwyczajenie, że Nowy Jork nawet o tej godzinie lśnił setkami świateł, a że mieszkałam na dziesiątym piętrze, widok był niesamowity i upajający. Tutaj było inaczej.
Nagle w mojej głowie narodził się bardzo szalony pomysł, który zapewne nie należał do tych dobrych. Nie dość, że to nie był nawet mój dom to jeszcze o tej godzinie mogło to sugerować jakiegoś złodzieja czy włamywacza ale szczerze miałam to gdzieś.
Odstawiłam przedmiot do zlewu i wróciłam do salonu. Było strasznie ciemno dlatego użyłam światła z telefonu i oświetliłam sobie segment, znajdujący się przede mną. Czułam się źle jednak nie przerwałam mojego myszkowania w rzeczach ciotki w poszukiwaniu jakichś albumów czy innych pamiątek rodzinnych. Chęć znalezienia czegokolwiek była zbyt silna.
Sama nie wiedziałam po co to robiłam skoro mogłam zapytać. Aczkolwiek chyba nie ufałam ciotce na tyle by mieć pewność, iż nie wygadałaby się mojemu ojcu. Jeszcze w Nowym Jorku powiedział, żebym dała sobie spokój z knuciem planów chociaż na te dwa tygodnie. Wiedziałam, że czas ślubu to coś wyjątkowego i nie chciałam psuć mu nastroju jednak słowa matki sprzed czterech miesięcy i te wszystkie sekrety taty, zasiały we mnie ziarno niepewności i ciekawości.
Właśnie z tego powodu buszowałam teraz po szufladach i przewalałam różne rzeczy, układając je starannie na swoje miejsce aby nikt nie domyślił się, że tutaj w ogóle byłam.
Jednakże zawiodłam się. Nie było tutaj nic ciekawego. Żadnych pamiątek ani albumów. Zastanawiałam się, czy ciotka nie wyniosła ich gdzieś na strych bądź w ogóle nie miała takich rzeczy w domu, gdy usłyszałam za sobą cichy głos:
- Hej, co ty wyprawiasz po nocy?Zamarłam, nie wiedząc co zrobić w takiej sytuacji. Sam fakt, że ktoś mnie przyłapał był dla mnie przerażający, a doliczając iż była do Monic, tym bardziej strach narastał w moim sercu.
Kiedy myślałam, jak wyjaśnić swoją obecność jej słowa sprawiły tylko, że dostałam zawału:
- Musimy niedługo o czymś poważnie porozmawiać.||<=>||
hej bo tak sobie myślałam czy chcielibyście jakiś krótki maratonik na zakończenie wakacji w przyszłym tygodniu?
ofc bts się już pojawi
![](https://img.wattpad.com/cover/195542146-288-k324409.jpg)
CZYTASZ
Best of you ✔ |Taehyung
FanficMimo tylu przepłakanych nocy, jak mam o tobie zapomnieć gdy najlepszą część mnie stanowisz ty? Bez ciebie jestem pusta ale ukrywasz zbyt wiele by to mogło wypalić... Druga część: Best of me ✔ |Taehyung! [powieść zawiera fikcyjne fakty, dlatego mogą...