•20•

1.1K 104 35
                                    

przepraszam za opóźnienie ale wyniknęło ono z przyczyn zdrowotnych, w każdym razie pamiętajcie aby dbać o zdrowie bo jest ważne, miłego wieczoru♡

||<=>||

Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam i po prostu sobie wyszłam. Wiedziałam jednak, że to było jedno wielkie kłamstwo lecz podziwiałam się za odwagę wypowiedzenia tych słów. Tyle iż to wcale nie poprawiało obecnej sytuacji i w pewnym sensie robiło ze mnie tchórza bo tak było łatwiej.

No ale co mogłam zrobić?

Chciałam znaleźć się już w domu ciotki by móc zabarykadować się w pokoju tak jak robiłam dzisiaj przez cały dzień i mieć wszystko gdzieś. Może cały ten bajzel okazałby się tylko głupim snem, z którego nie mogłam się długo wybudzić?

Aczkolwiek napięty głos Taehyunga brzmiał tak realne iż czułam, że to rzeczywistość.

- Nina, czekaj - zażądał stanowczo. - Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać.

Odwróciłam się gwałtownie. Nie spodziewałam się, że po tym jak oznajmiłam iż go nie kocham, on mógłby jeszcze chcieć ze mną rozmawiać. Miałam załzawione oczy, co starałam się ukryć lecz poszło to na marne bo on doskonale widział każdą łzę. Odbijały się w jego oczach.

Nie czekał dłużej i otworzył drzwi do kolejnego pomieszczenia. Za wszelką cenę próbował mnie ukryć i wiedziałam o tym lecz nie protestowałam. I tak już miał przeze mnie dużo problemów, a nie chciałam wpędzać go w więcej. Mimo, że mnie ranił, nie potrafiłam patrzeć na niego jak na wroga.

- Ale ja już skończyłam - wyszeptałam. - Skończyłam z tym wszystkim. Z tymi tajemnicami. Z niejasnymi informacjami, których nikt nie chce mi wyjaśnić. Skończyłam z pozwalaniem ludziom manipulować moim życiem tak jak im jest wygodnie - zawahałam się, powstrzymując od płaczu. - I skończyłam z tobą. Wiedziałam od początku, że kochanie ciebie będzie fatalnym pomysłem ale to już nieważne bo z tym skończyłam.

Miałam nadzieję, że zabrzmiało to bardzo poważnie lecz byłam pod wpływem emocji, a nie do końca umiałam je hamować.

- Ale ja nie skończyłem z kochaniem ciebie - oznajmił. - Wiem, że zachowuję się nielogicznie ale nie chciałem tego. Obowiązuje mnie umowa i to jej muszę się trzymać. Jeśli zechcesz mnie wysłuchać to wszystko ci wytłumaczę.

Starał się na mnie nie naciskać bo prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że to mogło tylko wszystko pogorszyć chociaż nie wiedziałam czy dało się jeszcze mocniej skomplikować tą sytuację.

A ja? Ja patrzyłam na niego i kiwałam głową przecząco. W głębi duszy chciałam iść lecz coś mnie blokowało. Między nami wyrosła blokada, która była podsycana odstępem czasu od ostatniego spotkania, a jej rozmiary nie były łatwe do zlikwidowania.

- Umowa? - pokręciłam głową. - Jaka znowu umowa? I skąd mam mieć pewność, że mnie nie okłamiesz tak jak reszta?

- Dlaczego mi nie ufasz? - odpowiedział pytaniem, zbliżając się do mnie. W jego tęczówkach zauważyłam prawdziwe zagubienie. - Co takiego zrobiłem, że ciągle uważasz mnie za kłamcę? Czy kiedykolwiek cię okłamałem? Bo ja sobie nie przypominam takiej sytuacji. Od początku starałem się być fair w stosunku do ciebie i nadal jestem ale o pewnych rzeczach nie mogłem ci do tej pory powiedzieć bo by mnie wylali, rozumiesz?

Sama nie za bardzo wiedziałam, co powinnam powiedzieć, żeby zademonstrować mu wszystko o czym myślałam, więc wykrzyczałam to. Nawet jeśli to miało do niego nie dotrzeć, miałam nadzieję iż poczuję się lepiej.

- No nie wiem, może to, że knułeś coś z Amandą kiedy była moim największym wrogiem? Opowiadałeś jej o mnie, wiedząc że to przez nią wyleciałam z roboty. Uprzykrzała mi życie, a potem oznajmiła, że ot tak jesteście dobrymi kumplami do zwierzeń - prychnęłam pogardliwie. - Nie przyszedłeś, ani nie napisałeś do mnie po tym jak nad jeziorem powiedziałeś, że wyjeżdżasz. Zamierzałeś się w ogóle pożegnać? Bo miałam wrażenie, że jednak planowałeś mnie zostawić zupełnie jak moja matka! - ostatnie zdanie wykrzyczałam.

- A co miałem zrobić? - odbił piłeczkę. - Iść do ciebie do domu i czekać pod drzwiami jak debil tylko po to, żebyś mi nie otworzyła?! - Poczułam się winna gdy tak to ujął. -  Albo żeby twój ojciec się ze mną policzył? Jakoś nie uśmiechało mi się z nim kłócić, a wyraźnie dał mi do zrozumienia, że mogło się kończyć gorzej niż kłótnia, więc dałem sobie spokój. A Amandę chciałem powstrzymać przed tą rozmową ale mnie nie posłuchała i...

- Zaraz, zaraz - przerwałam mu, unosząc ręce. - Mógłbyś powtórzyć fragment o moim ojcu? - wypowiedziałam te słowa ostrożnie, bo moje nadszarpnięte zaufanie właśnie całkowicie się kruszyło.

Taehyung zrobił minę jakby to, co powiedział miało nigdy nie opuścić jego ust. Podrapał się po karku intensywnie myśląc nad wybrnięciem z tego niekomfortowego obszaru rozmowy lecz to zabrnęło za daleko, żebym pozwoliła mu się teraz wycofać.

- Powtórz - tym razem ja zażądałam stanowczo, robiąc krok do przodu.

- Miałaś o tym nie wiedzieć - zaczął powoli, zagryzając wargę. Następnie głęboko westchnął i zaczął przedstawiać mi sytuację, o której nie miałam zielonego pojęcia. - To było jakoś po tym gdy dowiedzieliśmy się, że nagrania są skrócone i musimy wyjechać wcześniej. Przez pierwszy tydzień szkoły wcale się do mnie nie odzywałaś, więc myślałem, że twój ojciec ci powiedział i zabronił ze mną spotykać ale potem wezwał mnie na rozmowę. Rozkazał mi, żebym to ja wszystko ci zdradził bo miał nadzieję, że mnie za to znienawidzisz, co po części się udało. Mówił, że nie jestem dla ciebie odpowiedni i po wszystkim mam się trzymać od ciebie z daleko dlatego nie przychodziłem ani nie pisałem z obawy przed twoim ojcem. Do tej pory nie wiem czemu się mnie uczepił ale robiłem, co mówił bo inaczej wyżywał się na mnie na planie. Dopóki tam pracowałaś wszystko było w porządku ale gdy cię wylali, jemu coś odbiło. Unikałem okolic twojego domu jak tylko się dało chyba, że miałem pewność iż nie ma go w pobliżu.

- Naprawdę? - wydusiłam z siebie ledwo słyszalnie, nie mogąc pojąć kolejnej złej wiadomości dnia dzisiejszego. Nie mogłam uwierzyć, że mojego tatę było stać na takie czyny. Osobę, która się mną opiekowała przez tyle lat, dała mi dom, utrzymywała mnie, zapewniła edukację...

Spojrzałam na chłopaka z jeszcze większymi łzami w oczach.

- Rozumiem, że możesz uznać to za zmyśloną historię ale tak właśnie było. Możesz zapytać Namjoona albo Jimina. Tylko im powiedziałem - zwiesił głowę.

Nie byłam w stanie dłużej wytrzymać smutnego tonu głosy blondyna, więc zmniejszyłam dystans między nami do minimum. Zawiesiłam mu ręce na szyi i wtuliłam się w niego tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd. Znajdowałam się na skraju płaczu, rozpaczy, gniewu i wielu innych emocji, które teraz tworzyły jedną wielką papkę. Ten uczuciowy rollercoaster jechał zdecydowanie na szybko.

- Wierzę ci - wyszeptałam. - I przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam.

Poczułam, że i Tae zaczyna mnie przytulać, lokując ramiona wokół mojej talii.

- W porządku.

- Nie - zaprotestowałam. - Nic nie jest w porządku. Wszystko nie jest takie jakie powinno ale naprawię to. Przysięgam. Nie pozwolę, żebyś znów musiał przez to przechodzić. Przepraszam. Nie zasługujesz na to, co cię spotkało. To moja wina - bełkotałam, gładząc go po włosach.

- Spokojnie - zaśmiał się lekko, a dźwięk ten od razu roztopił moje serce. - Będzie dobrze tylko się nie wygadaj przed ojcem. Najlepiej nic mu o mnie nie wspominaj.

- Zrobię to ale jeszcze nie teraz - zapewniłam. - Mocno się zdziwi tyle, że najpierw muszę coś załatwić.

Odsunęłam się nieznacznie od Taehyunga i popatrzyłam mu głęboko w oczy.

- Nie podoba mi się ten tajemniczy ton.

- Mnie też nie.

Best of you ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz