•17•

1K 78 17
                                    

obiecuję więcej nie publikować przypadkiem nieskończonych rozdziałów XD
miłej niedzieli, buziole♡

||<=>||

Myślałam iż się przesłyszałam.

- Że co!? - krzyknęłam oburzona, łapiąc się za głowę. - Nie możesz mi tego zrobić, tato. Tak się nie robi - mamrotałam ze złością, próbując sobie wmówić, że moje uszy jednak się pomyliły. - To jest jakiś żart? Prowokacja? Matka wam kazała?

- Ale ja nie chcę ci zrobić na złość - próbował się wytłumaczyć. - To jest konieczne ze względu na moją pracę. Tak będzie po prostu wygodniej.

Popatrzyłam na mężczyznę, siedzącego na kanapie w salonie. Nerwowo przebierał nogami nadal pozostając w szlafroku w pandy. Monic także była obecna jednak nie odzywała się, gdyż pewnie widziała iż ta konkretna rozmowa rozgrywa się między mną, a ojcem. To było coś więcej niż głupia decyzja i cała nasza trójka zdawała sobie z tego sprawę. Moje życie kolejny raz miało wywrócić się do góry nogami, a ja nie mogłam stać z boku i na to pozwalać.

- Wygodniej? - prychnęłam. - Jak dla kogo? Dla mnie to duże uniedogodnienie jeśli tak to mogę w ogóle nazwać. Pomyśleliście ile będę musiała znowu zmienić, żeby dostosować się do otoczenia?

- Zrozum, że przeprowadzka tutaj to nie jest mój pomysł i mnie też się to nie podoba - ojciec oznajmił z lekką złością, wstając po czym zaczął krążyć po pokoju. - Poza tym obecność twojej matki w pobliżu wcale nie jest mi na rękę. Znowu będzie próbowała zamieszać ci w głowie tymi swoimi intrygami.

- Od kiedy stałeś się na nią taki cięty? - założyłam ręce na piersi, przybierając postawę ofensywną. - Zupełnie nie tak dawno trzymałeś jej stronę. Teraz mam z nią nie utrzymywać kontaktu? Boisz się, że poznam więcej szczegółów odnośnie waszej wspólnej przeszłości czy o co chodzi?

- Nina - przerwał mi karcący głos kobiety. Patrzyła na mnie jakbym właśnie powiedziała, że jestem w ciąży, co nie miało prawa wydarzyć się w najbliższej przyszłości. - Bądź bardziej wyrozumiała. Nikt nie stara się zrobić ci na złość a ty też musisz przestrzegać pewnych zasad. Martwimy się o ciebie.

- Dokładnie - przytaknął jej ojciec, opierając się o krzesło. - Zniknęłaś na całą noc, a miało być pół godziny i tylko szczęśliwym trafem nikt cię nie uprowadził. Jeszcze ten szalony chłopak cię przenocował. Przecież to ludzkie pojęcie przechodzi! - wykrzyknął załamując ręce.

- Jestem prawie pełnoletnia i wcale nie muszę się wam podporządkowywać ani z wami przeprowadzać - oznajmiłan stanowczo, mimo iż niczego w życiu nie byłam tak mało pewna jak tej właśnie deklaracji. - Dam sobie radę sama.

- Nie potrzebujesz nas? - tata przewrócił oczami. - Jesteś za młoda. Nie poradzisz sobie w pojedynkę, zostając w Nowym Jorku. Prędzej czy później i tak byś do nas wróciła. Lepiej, żebyś tego nie doświadczała na własnej skórze.

- Ale został mi tylko rok szkoły! Nie chcę tutaj zostawać. - Kręciłam głową, myśląc o tym, co mnie czeka jeśli przystanę na ten absurdalny pomysł. - To się nie skończy dobrze. Poza tym musiałabym zostawić Cass! - wykrzyknęłam nagle. - Przecież ja sobie bez niej nie poradzę. Nie ma nawet mowy.

Opadłam bezsilnie na kanapę niedaleko Monic. Kobieta zbliżyła się do mnie i próbowała mnie uspokoić delikatnie gładząc po plecach ale jakoś wcale mi to nie pomagało. Byłam zła, rozczarowana i roztrzęsiona. Serce kołatało mi tak mocno, że miałam wrażenie iż wszyscy to słyszeli. Czy to był odpowiedni czas na załamanie się?

- Posłuchaj, kochanie - zaczęła narzeczona ojca. - My z tatą pomożemy ci jeśli to będzie konieczne. Właściwie staraliśmy się już coś załatwić, więc...

Best of you ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz