i'm sorry za opóźnienie! polecam najpierw przeczytać końcówkę poprzedniego rozdziału i dopiero zacząć ten ze względu na odstęp czasowy, z góry przepraszam za polsat na końcuXD miłej nocy bąbelki♡
||<=>||
- Amanda? - zapytałam dla pewności, że jednak to mi się nie przyśniło. - Czemu dzwonisz do mnie o tej porze? Przecież u was jest już późno. Coś się stało?
Zaniepokoiłam się nie na żarty. Nie miałyśmy kontaktu ponad dwa tygodnie odkąd Heller przyszła z Jacksonem do nas na wigilię. Właściwie wtedy też nie było za bardzo okazji do pogadania bo wyszła sprawa ze ślubem w tym powalonym kraju, z którego chciałam teraz uciec.
- Siema, Whittle - przywitała się. Nie musiałam jej widzieć aby wiedzieć, że się uśmiechała. Słyszałam to. - Dawno się nie pokłóciłyśmy, więc stwierdziłam czemu by nie teraz, hę?
Fakt, że w pewnym sensie zakopałyśmy topór wojenny, uderzył we mnie jak łopata do odśnieżania w czoło Cassandry tego ranka. Na moich ustach pojawił się banan na samą myśl o tym śmiesznym zdarzeniu.
- Wątpię, że marnowałabyś swój czas i pieniądze by ostro dyskutować z kimś takim jak ja. Gadaj o co chodzi bo jak wiesz, mój czas też ma swoją cenę.
- Masz rację - przytaknęła od razu. - Mam problem z Jacksonem.
Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Uważałam się za ostatnią osobę, do której zadzwoniłaby Amanda, żeby poradzić się o chłopaka. Zwłaszcza takiego, któremu podobałam się wcześniej.
- Jaki problem dokładnie?
- Trochę się z nim pożarłam bo zachowuje się jak rasowy podrywacz. Nie wiem czy w ogóle pamięta, że ma dziewczynę - parsknęła niewesoło. - Wiem, że nasz związek jest świeży ale mógłby się pohamować chociaż przy mnie. Nie gadam z nim od wczoraj, więc uprzedzam, że nie wiem jak to będzie na ślubie.
- Rozumiem - przytaknęłam nadal zdziwiona, mimo iż dziewczyna nie była w stanie tego zobaczyć. - Nie wiem czy chcesz abym ci pomagała, a nawet jeśli to nie umiem bo sama jestem okropna jeśli chodzi o relacje z chłopakami.
Przemieszczałam się dalej, mówiąc do słuchawki i jednocześnie podziwiając sztukę w postaci obrazów. Czułam się taka bezradna. Wszystko szło nie po mojej myśli, a ja nie potrafiłam przywrócić biegu wydarzeń na właściwe tory. Ewidentnie nie nadawałam się do życia wśród ludzi. Nie wiedziałam czy ktoś jeszcze tak miał lecz od czasu do czasu spływała na mnie zasłona depresyjnego nastroju, zza której nie mogłam funkcjonować w prawidłowy sposób. Zupełnie tak jak w tej chwili.
- Biorąc pod uwagę to, co wcześniej opowiadał mi Taehyung, nie musiałaś nawet starać się niczego robić bo twoja autentyczność go przyciągała. Wiesz co to znaczy? - zapytała, nie dając mi chwili do namysłu ale to może i lepiej. - Ja się dwoiłam i troiłam, żeby Jackson mnie chociażby zauważył, więc nie gadaj mi o złych relacjach z chłopakami bo nie wiesz nic na ten temat.
- Gdybym nie wiedziała, nie miałabym ochoty rozpłakać się tu i teraz - oznajmiłam, powstrzymując łzy, które niekontrolowanie napłynęły mi do oczu. - Olał mnie zupełnie, jakbym była nieważna. Rozumiesz? - położyłam dłoń na sercu. - Ja tak bardzo go kocham i to mnie boli w cholerę.
- Ale jak to olał?! - Amanda zapiszczała mi do ucha z taką siłą, że musiałam na chwilę odsunąć telefon od twarzy. - O czym ty mówisz?
- No normalnie. Ma mnie gdzieś. Tyle w temacie.
Zajęłam miejsce na jednej z ławek jakie stały na środku ogromnego pomieszczenia. Nie ufałam swoim nogom. Miałam wrażenie iż zaraz się pode mną ugą, a ja boleśnie upadnę i nikt mi nie pomoże. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi ludzi wokół. Już wstarczająco się na mnie gapili.
CZYTASZ
Best of you ✔ |Taehyung
FanficMimo tylu przepłakanych nocy, jak mam o tobie zapomnieć gdy najlepszą część mnie stanowisz ty? Bez ciebie jestem pusta ale ukrywasz zbyt wiele by to mogło wypalić... Druga część: Best of me ✔ |Taehyung! [powieść zawiera fikcyjne fakty, dlatego mogą...