•5•

1.2K 93 35
                                    

okej, so lets start
dodam dzisiaj jeszcze 2 rozdziały oprócz tego, chyba że dokończę następny ale to będzie suprajs więc nie myślcie o szkole i miłego czytania

||<=>||

- Jesteś pewna, że wiesz gdzie idziemy? - zapytałam, upewniając się iż nie zgubimy się w tym wielkim mieście. Cassandra jako przewodniczka była po prostu do niczego. Wszystko mogło rozproszyć jej uwagę przez co momentalnie traciła orientację w terenie.

- Nie - odparła. - Te wszystkie plakaty mącą mi w głowie! Dlaczego tutaj wszędzie muszą być ich twarze? To frustrujące!

Rzeczywiście, na każdej ulicy widniał przynajmniej jeden wizerunek BTS. Nie wiedziałam czy to ze względu na minione gale, w których zgarnęli mnóstwo nagród czy też te, które dopiero miały się odbyć, a oni wygrają jeszcze więcej statuetek. Kiedy patrzyłam na ich wizerunek po prostu chciało mi się płakać. Widok ich uśmiechniętych od ucha do ucha, pokazanych na tle fanów, którym dziękowali za wszystko, naprawdę przyprawiał o łzy w oczach.

- Bo to ich ojczyzna, a w dodatku jesteśmy w stolicy. Czego się spodziewałaś? Reklam o lekach na potencję?- zadrwiłam, oglądając się dookoła.

- Spodziewałam się imprezy powitalnej ponieważ oto ich najlepsza przyjaciółka przyleciała do Korei - odpowiedziała, wskazując na siebie. - Ale te głąby chyba nawet nie wiedzą, że tutaj jesteśmy, więc ominął ich zaszczyt przywitania nas.

Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Tylko ona mogła wierzyć, że gwiazdy ich formatu po prostu o nas nie zapomnieli przez ten czas. Może i przez krótką chwilę stanowiłyśmy dla nich rozrywkę ale ten etap skończył się cztery miesiące temu i wątpiłam, żeby miał powrócić.

Podczas tych rozmyślań, wpatrywałam się w Cass siłującą się z nawigacją. Pogoda nie sprzyjała, ponieważ śnieg prószył z nieba, a nawierzchnia była zbyt śliska aby poruszać się w miarę szybko. Jednak widząc przyjaciółkę, która bezmyślnie weszła na pasy, nie rozglądając się uprzednio, czym prędzej pociągnęłam ją do tyłu, nie zważając czy się wyłożymy na środku tej drogi czy nie.

- A ty się ciesz, że ciebie ominął ten samochód. - Wskazałam na przejeżdżające auto. - Nigdy nie nauczysz się wchodzenia na pasy? W końcu cię coś potrąci, a ja nie zamierzam patrzeć jak będziesz podrywać przystojnych lekarzy, leżąc w gipsie na szpitalnym łóżku- skomentowałam, wzdychając. - I tak w ogóle to gdzie my się wybieramy? Myślałam, że miałyśmy iść na pocztę po jakąś paczkę, a ja tutaj widzę same wieżowce.

- Przestań dramatyzować - przerwała mi blondynka, ignorując wszystkie pytania jakie jej zadałam. - Umiem chodzić i wiem gdzie jesteśmy. Nie zgubimy się, więc po prostu idź za mną. Za chwilę będziemy na miejscu - zapewniła mnie, a ja zmarszczyłam brwi na jej dziwny błysk w oku. Czułam, że coś kombinowała ale na razie nie posiadałam twardych dowodów dlatego zaczęłam przygotowywać się mentalnie na każdą ewentualność.

- Przepraszam, że jestem taka nerwowa - wypaliłam nagle, czując potrzebę aby powiedzieć to na głos. - To chyba ta zbliżająca się rozmowa z Monic. Mam wrażenie iż ona wie coś, co teraz chce przekazać mi ale z jakiegoś powodu mam wrażenie, że mi się to nie spodoba.

- W takim razie mam nadzieję, że mnie nie zabijesz gdy zobaczysz dokąd się wybieramy.

Nie miałam dużo czasu na przeanalizowanie jej słów ale widok przede mną skutecznie uświadomił mi iż miejsce, w którym wylądowałyśmy to wcale nie jest żadna poczta. Ja stałam jak zahipnotyzowana, nie mogąc się ruszyć. Nie oszukujmy się, że tego się nie spodziewałam dlatego moje ciało przeżywało szok i zostało sparaliżowane na jakiś czas. Wiązanka moich uczuć, kotłujących się w moim sercu wcale mi nie pomagała.

- Ty podstępna szujo! - wydarłam się na przyjaciółkę, nie zważając iż ludzie dookoła posyłali nam dziwne spojrzenia. - Jak mogłaś mnie tak wrobić i przyprowadzić pod agencję Big Hitu!? Że też pozwoliłam ci mnie prowadzić. Już nigdy więcej ci nie zaufam! 

Nie czekając dłużej po prostu zgarnęłam śnieg z ulicy i zaczęłam rzucać nim w blondynkę z całą siłą jaką posiadałam, a ona bez zastanowienia zabrała się za odwdzięczanie mi. Oddaliłam się z jej zasięgu pola rażenia i schowałam za większym samochodem. Znajdowałyśmy się na parkingu, więc o kryjówkę nie było trudno. Nie miałam rękawiczek, więc moje ręce przypominały kostkę lodu jednak nie przejęłam się tym i przystąpiłam do zlepiania jak największej śmiercionośnej kuli. 

Cass też coś takiego szykowała po przeciwnej stronie placu. Słyszałam jak posyłała wiązankę przekleństw na śnieg, który nie chciał z nią współpracować, rozwalając się za każdym razem gdy starała się by śnieżka była większa od mojej. Oszukała mnie, więc dobrze jej tak.

Tymczasem ja zlepiłam już tak tak ogromny pocisk, że ledwo trzymałam go w rękach dlatego czym prędzej wstałam i ruszyłam w stronę dziewczyny. Dzisiaj miałam chyba dużego farta, ponieważ nastolatka poślizgnęła się i upadła tyłkiem w środek zaspy kiedy chciała się podnieść aby mi przyłożyć. Śnieg wypadł jej z rąk wprost na nogi, tworząc mokrą plamę.

Śmiałam się tak bardzo, iż o mało się nie popłakałam. W dodatku jej mina była bezcenna.

- Wydaje mi się, że otrzymałaś już karę - wychrypiałam kiedy unormowałam oddech i byłam zdolna do wydania z siebie dźwięku innego niż rechot. - Ale szkoda byłoby gdyby moja ciężka praca poszła na marne, więc proszę. 

Uśmiechnęłam się i rzuciłam moją kulą wprost na przyjaciółkę. Pech chciał niestety, że miałam zeza i śnieg nie trafił w Cassandrę, a w młodego chłopaka, który właśnie obok nas przechodził.

Moja szczęka rozwarła się tak szeroko jak nigdy wcześniej. Myślałam, że za chwilę się urwie i opadnie w śnieg jak tyłek blondynki kilka chwil temu. 

- Ale żeś trafiła! - Usłyszałam śmiech mojej towarzyski, tarzającej się w śniegu z rozbawienia.

Nie mogłam wydusić z siebie słowa, więc patrzyłam tępo na chłopaka, ocierającego twarz i kurtkę z resztek mojej godności, zawartej w tej śnieżce. Nie wyglądał na zadowolonego i wcale mu się nie dziwiłam bo kto by się nie wkurzył, obrywając od obcej osoby śniegiem prosto w facjatę? Cass oczywiście nie brałam pod uwagę bo gdyby któryś z bangtanów jej przywalił ona jeszcze by mu za to podziękowała.

- J-ja przepraszam cię ba-bardzo - zaczęłam się jąkać, kopiąc przyjaciółkę aby przestała się wydurniać, nie robiła wstydu i się wreszcie podniosła. - To było niechcący, naprawdę! N-nie chciałam w ciebie trafić, o boże. Wszystko w porządku? - Nie miałam ochoty na zbliżanie się do niego, więc zadawałam pytania z bezpiecznej odległości na wypadek gdyby zechciał mi oddać tym samym.

- Nic mi nie jest - zaśmiał się gardłowo, zdejmując maskę z twarzy abyśmy lepiej go słyszały. Jego twarz była na tyle piękna aby wystarczająco szybko zmusić blondynkę do znalezienia się u mojego boku. - Nie spodziewałem się, że wychodząc na obiad zjem sobie śnieg z parkingu przed agencją.

Kiedy spojrzał mi w oczy coś się we mnie obudziło. Widać, że jego szok był równomierny z moim zdziwieniem. Oboje byliśmy zaskoczeni, gapiąc się przez chwilę na siebie, a Cassandra tylko stała pomiędzy nami i przeskakiwała wzrokiem między naszymi sylwetkami, zapewne nic nie rozumiejąc.

- Nina? 

- Daniel?

- Nina? Daniel? Co? - powtórzyła po nas blondynka, drapiąc się po skroniach.

Best of you ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz