Rozdział 1

59 0 0
                                    


          Kiedy byłam małą dziewczynką mama często opowiadała mi bajki na dobranoc. Zastanawiałam się, czy mogły by wydarzyć się w rzeczywistości. Moja ulubiona bajka nosiła tytuł ,,Kopciuszek". Prosta bajka, przepełniona fantazją, pobudzająca wyobraźnię. Każde dziecko słyszało ją milion razy. Kopciuszek była skromną dziewczynką, która nie zaznała w dzieciństwie zbyt wiele szczęścia. Była wykorzystywana i poniżana przez macochę i podłe siostry. Jednak w końcu los uśmiechnął się do tej młodej dziewczyny i poślubiła księcia, z którym wiodła życie pełne rozkoszy. Myślę, że bajka wywierała na mnie ogromne wrażenie, ponieważ rodzice otaczali mnie opieką, której początkowo nie mogła zaznać główna bohaterka. Kochający mnie rodzice powtarzali niejednokrotnie, że zaufanie i szczerość to podstawa, aby zbudować dom pełen miłości. Nauczyli mnie tych dwóch słów. Jednak teraz, kiedy studiuje w obcym mieście zauważam, że na zaufanie i szczerość trzeba zapracować. W mojej głowie od razu pojawia się filozofia Hobbesa i jego słynny cytat ,, Człowiek człowiekowi wilkiem". Często zastanawiam się, dlaczego ludzie nie potrafią z sobą współpracować, cieszyć się szczęściem innych ludzi. Odpowiedź jest przecież tak prosta... Brak im wzajemnego zaufania i szczerości.

- Rose zejdź na dół- krzyczy moja mama.

- Chwileczkę- odpowiadam

Kiedy schodzę po dziesięciu minutach przyglądam się mojemu odbiciu w szybie. Szybko zauważam, że rodzice mi się przyglądają i mają ochotę o coś zapytać. Kiedy przyłączam do wspólnej kolacji tata pyta:

- Rosi, co zamierzasz robić w weekend?

Biorąc pod uwagę, że jest to pierwsze pytanie, jakie zadał mi podczas kolacji, jestem wręcz pewna, że ma plany, o których zaraz mnie poinformuje. Zastanawiając się nad odpowiedzią dochodzę do wniosku, że mając dwadzieścia lat nie powinno ich dziwić, iż w sobotni wieczór spotkam się ze znajomymi, tym bardziej, że jest to ostatnia sobota przed rozpoczęciem drugiego roku studiów. Nagle ocknąwszy się z zamyślenia zauważam, że rodzice czekają na odpowiedź.

- Mam zamiar spotkać się z Jess, Zoli i Milly- odpowiadam.

-Widzę, że świetnie się razem dogadujecie. Przyjaźnicie się od tak dawna-odpowiada mama

-Dobrze, że masz plany i nie będziesz się błąkała bez celu. Razem z mamą mieliśmy zamiar odwiedzić w weekend Gin- oznajmia tata.

-Ustaliłyście coś konkretnego?- pyta mama

-Ogółem to jeszcze nad tym nie myślałyśmy.

-Ok. Tylko pamiętajcie, że alkohol nie zawsze daje szczęście i dobre pomysły- oznajmia mama.

-Tak wiem. Nie mam juz naście lat! Umiem myśleć rozsądnie- odpowiadam poirytowana.

-Dobrze. My wyjeżdzamy w piątek wieczorem- oznajmiają w tej samej chwili

-Yhymmm...- informuję, że usłyszałam i odchodzę od stolika, po czym słyszę:

-Młoda damo nie uciekaj tak szybko, pomóż matce posprzątać po kolacji- słyszę głos taty, po czym wracam.

-Już idę.

          Kiedy kuchnia była już sprzątnięta, od razu poszłam do swojego pokoju. Przesiadywanie w nim sprawia mi przyjemność. Nie jest duży, jak pokoje moich koleżanek ale czuję się w nim wolna. Stwierdzam, że odpowiada mi przebywanie w nim, ponieważ sama urządziłam jego wnętrze. Po mimo mojego wieku, nadal jest trochę dziecinny. Nie mam serca wyrzucić starych miśków i porcelanowych figurek. Każda z tych rzeczy przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy byłam jeszcze niewinną dziewczynką, wierzącą w świat pełen fantazji. Największy sentyment mam do pluszowego misia, którego dostałam na dziesiąte urodziny od mojej przyjaciółki. Nazwałam go Loli. Jest brązowego koloru, dzięki czemu pasuje idealnie do koloru ścian, które są beżowe. Zawsze spogląda na mnie z szafki wiszącej naprzeciwko łóżka. Ściany pokoju obwieszone są milionami zdjęć. Jest ich tak dużo, że często nie potrafię odpowiedzieć, gdzie zostały zrobione, kiedy ktoś mnie pyta. Mam wielkie łoże, zajmujące większość pokoju.  Zapomiałabym wspomnieć o toaletce i szafie, które są tak wypełnione ubraniami i kosmetykami, że często muszę siłować się z własnymi drzwiczkami i szufladą, aby je domknąć. Meble podobnie, jak ulubiona maskotka mają brązowy odcień. Pokój znajduje się od wschodniej strony, dzięki czemu rankiem budzą mnie promienie słoneczne.

          Rozsiadając się wygodnie na łóżku od razu biorę w dłonie laptopa. Zaczynam przeglądać facebooka, aby sprawdzić, czy nic ważnego nie umknęło mojej uwadze. Od razu zauważam, że konwersacja grupowa z moimi przyjaciółkami jest przepełniona. Mam dużo do nadrobienia. Czytając dochodzę do wniosku, że większość to wygłupy, do których się już przyzwyczaiłam. Kiedy przyłączam się do konwersacji dalej ciągniemy luźną rozmowę. Zerkając na zegarek zauważam, ze minęły juz dwie godziny, od kiedy bezczynnie siedzę przy laptopie. Postanawiam zapytać dziewczyny, co zamierzają robić w sobotni wieczór w nadziei, że nie mają jeszcze planów. W końcu nie mam zamiaru jechać z rodzicami do ciotki. Jest to starsza siostra mojej mamy. Ogółem nie mogę powiedzieć, że jest złą kobietą ale często denerwuje mnie swoim filozoficznym podejściem do życia. Zadaje tyle męczących pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi. Po chwili pojawia się wiadomość od Jess:

-Dobre pytanie... może skoczymy do Rollsa?

-Po ostatniej imprezie nie ma mowy, że kiedykolwiek się tam pojawię- odpowiada Zoli

Odpowiedź Zoli nie powinna mnie dziwić. Ostatnim razem, kiedy pojawiłyśmy się w klubie zaczął ją zaczepiać przystojny mężczyzna. Na imię miał chyba Jerry... o ile dobrze pamiętam. Był dobrze zbudowany, po czym wywnioskowałam, że pewnie często chodzi na siłownie. Miał czarne włosy, jasną karnację skóry. Był średniego wzrostu. Podszedł do naszej paczki, kiedy siedziałyśmy przy stoliku. Zaczął opowiadać zabawne historie, które jak się domyślam nigdy nie miały miejsca. Jerry zaczął przystawiać się Zoli, co nie powinno mnie dziwić, bo naprawdę jest atrakcyjna. Wymienili się numerami. Odchodząc od stolika pocałował Zoli w rękę. Wtedy pojawiła się nieznana nam kobieta, która zaczęła wrzeszczeć. Wykrzykiwała coś o zdradzie, kokietowaniu, flircie. Dobra, jeśli był to jej chłopak, czy mąż to rozumiem jej zachowanie ale powinna zacząć czepiać się tego niewiernego sukinsyna, a nie dziewczyny, która pewnie była kolejną ofiarą jego hulaszczego trybu życia. Żeby tego było mało nie tylko zwyzywała ją od najgorszych ale oblała piwem, które stało na naszym stoliku. Wtedy Zoli wybuchła. Wiedziałyśmy, że nie damy rady jej powstrzymać. Rzuciła się na kobietę i kilka razy jej przyłożyła. Dobrze, że dała radę się opanować. Nigdy wcześniej nie widziałam pojedynku dziewczyn ale powiem, że był ciekawy. Niestety musiałyśmy uciec z klubu, bo ochroniarz pędził w naszą stronę.

-Daj spokój! Dałaś całkiem dobry występ- śmieje się Jess

-Chyba tylko wam było do śmiechu. Ludzie patrzyli na mnie, jak na zapaśniczkę!

-Bynajmniej czują respekt-odparła Milly

-Z pewnością... zmieńmy temat- proponuje Zoli

-Dobra- odpisuję- ustalmy, co robimy w sobotę. Dziś już czwartek. Nie mam zamiaru spędzić sobotniego wieczoru w domu, tym bardziej, że to ostatnia sobota przed powrotem do Kent.

-Ooo nie..- mówi Jess. Może poszukamy w okolicy jakiejś domówki?

- Nie tam mam lepszy pomysł- odparła Zoli- Słyszałam, że w starym lesie organizowane jest ognisko. Wstęp za darmo, a zaopatrzenie we własnym zakresie.

-To ja już wiem, co zabierze Jess- śmieje się Milly

-Akurat ja nie piję, ewentualnie symbolicznie- odparła Jess

-Zobaczymy- upiera się Milly- O której się zbieramy?

-Może być u mnie około 20- informuję od razu- Zapewniam nocleg wyższej klasy- dodaję z uśmiechem

Sobotni wieczór, który momentalnie został zaplanowany wydaje się być intrygujący. Nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać na grupowym ognisku. Przychodzą tłumy osób, które znasz ze szkoły czy weekendowych przygód. Miło zobaczyć znajomą twarz, której nie wiedziałeś od wieków. Po chwili zauważam przytaknięcie koleżanek na moją propozycje dotyczącą miejsca zebrania i noclegu, po czym wyłączam laptopa. Jest późno, dochodzi północ. Pora iść spać, tym bardziej, że jutro rodzice wyjeżdżają do ciotki, więc wypadało by wstać w miarę wcześnie.


NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz