Rozdział 16

8 0 0
                                    


          Rankiem wstałam na równe nogi. Nie potrafię powiedzieć, czemu obudziłam się cała roztrzęsiona. Pewnie z nerwów. Chciała bym wyjść, jak najlepiej. Do salonu idę na piętnastą, wiec wcześniej odrobinę zajęcia z inną grupą. Nie chcę mieć zaległości. Ostatnio zaczęłam unikać Marca. Uznałam, że jest to najlepsza opcja, abym nie oszalała. Przestałam chodzić na część wykładów, gdzie mogła bym go spotkać. Nie wiem kiedy uczucie, które było zakorzenione głęboko w moim sercu odżyło. Nie planowałam, aby tak się stało. Z sali wychodzę zamyślona i zmierzam prosto do salonu Alice.

-Wsiadasz ?!- odkręcam się i widzę Marca

-Przejdę się

-Przestań. Wsiadaj. Zbiera się na burzę.

-Aha- odpowiadam zamyślona, udając że obserwuje chmury

-Idziesz?!...

Nie odpowiadam, ani słowem. Chcę, aby odjechał. Niech da mi spokój. Cały tydzień mnie ignorował, a teraz przypomniał sobie o moim istnieniu. Chyba ze mnie kpi.

-Puść mnie!- krzyczę

-Nie

-Dlaczego?

-Nie będziesz szła w deszczu, jak idziemy w jedno miejsce i mogę Cię podrzucić.

-A co masz mnie w dowodzie?

-Coś ty dziś taka nerwowa?

-Zostaw mnie!- wrzeszczę ale nie reaguje na to, co mówię

Posadził mnie na fotelu pasażera. Usiadł obok i ruszył. W drodze nie miałam zamiaru się odzywać.

-Długo będziesz tak milczała?

Nie odpowiadam, ani słowem. Próbuję nie zwracać uwagi na jego obecność, lecz jest to ciężkie wyzwanie. Z jego ust ciągle wydobywa się głos, którego nie potrafię zignorować. Po mimo mojej obojętności dalej ciągnie rozmowę sam ze sobą. Doprowadza mnie do szału.

-Możesz się zamknąć!- mówię

-Ooo odzyskałaś głos... już się zaczynałem martwić

-Możesz być cicho?

-Pamiętaj rozkazujesz mi we własnym samochodzie

-Nie prosiłam, aby do niego wsiąść...

-Dobra. Nie wiem, o co chodzi ale widzę, że masz ciśnienie. Proszę bardzo skoro chcesz będą milczał.

          Reszta drogi upłynęła spokojnie. Źle czułam się z myślą, że zachowuję się opryskliwie w stosunku do Marca. Tak naprawdę nie miałam powodu, aby zachowywać się w ten sposób.

-Dziękuję- odparłam wysiadając

Nie odpowiedział, ani słowem. Milczał. Wchodząc do salonu od razu usłyszałam przyjazny głos Alice.

-Gotowa?

-Okaże się

-Nie masz wyboru. Musisz być gotowa, klamka zapadła.

Przeszliśmy do pomieszczenia, w którym Cadric i Marc usiłowali rozstawić tło, a następnie reflektory. W trakcie Alice przygotowywała mnie do zdjęć.

-Ross coś nie tak ?- pyta

-Nie, nie.

-Powiedzmy, że Ci wierzę- odparła- Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać- odkręciła wzrok i powiedziała- Chłopaki i jak? Gotowe?

-Kończymy.

W końcu nadszedł moment, abym stanęła w obiektywie. Podchodząc, nogi uginają się pode mną. Zaczynam tracić pewność siebie, a łzy napływają mi do oczu.

-Ross spójrz w dół i rozchyl usta.

Robię, co mówią. Czuję się niczym marionetka. Każdy ruch, który wykonuję nie należy do mnie. Uważnie słucham poleceń i staram się je poprawnie wykonać. Po chwili opanowuję emocje i staram się sprostać oczekiwaniom. Sesji towarzyszą wygłupy i dużo śmiechu. Nie zauważam, kiedy zbliżamy się do końca.

-Ross powtórz. To spojrzenie! Jest cudowne- krzyczy Cedric

Tak, jak mówi wracam do poprzedniego spojrzenia. Patrzę w dal delikatnie przymykając oczy, spoglądam w bok i gotowe. Sesja dobiegła końca.

-Dziewczyno masz potencjał. Młoda i utalentowana, przy tym skromna. Czego chcieć więcej!?- mówi Alice

-Trzeba przyznać- przytakuje cichutko Marc

-Zdjęcia powinny być gotowe do poniedziałku.

-Szybko- mówię

-Jak jest dobra twarz i potencjał to nie ma zbyt dużo poprawek- odpowiada

Usiedliśmy na chwilę, aby pogawędzić i każdy poszedł w swoją stronę. Marc zaproponował, że podwiezie mnie do akademika ale odmówiłam. Nie pytał, dlaczego? Tylko odjechał. Wróciłam po zmroku autobusem. Po drodze zaszłam do sklepu po smakowe piwo. Chciałam uczcić dzisiejszy dzień z Carlą.

-Carla! Patrz, co mam.

-O widzę, że humor Ci wrócił - odpowiada

-Owszem...

-Dobra dawaj to co masz w torbie i opowiadaj.

          Długo siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, nie tylko o tym, co wydarzyło się dziś ale o całym tygodniu. W trakcie naszej babskiej pogawędki przyznała, iż widziała moje złe samopoczucie w ostatnich dniach ale nie chciała dopytywać, czym jest spowodowane. Uznała, że jeśli będę chciała to sama się z nią podzielę moim problemem.





NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz