Rozdział 30

6 0 0
                                    

          Idąc chodnikiem nie wiem, jak zacząć rozmowę. Chcę zrezygnować. Jednak wiem, że nie mogę odkładać tego w nieskończoność.

-Ross co jest? Zaczęłaś żyć w swoim świecie? Czy co?

-Nie ale muszę z Tobą porozmawiać.

-Mam się bać?

-Nie- walę go ręką w ramię- Cały czas myślę, o tym co miało wczoraj miejsce.

-Nie zaprzątaj sobie...

-Przestań daj mi skończyć. Chcę Ci powiedzieć, że od dawna mam do Ciebie słabość, a po tamtym pocałunku nie mogę normalnie funkcjonować. Nie wiem, co się dzieje.

-Właśnie widzę!- spoglądam na niego złowieszczo

-Dlatego nie chciałam Ci powiedzieć. Wiedziałam, że będziesz sobie urządzał ze mnie kpiny.

-Ja? Nie... rozumiem Cię.

-I chciałam Ci powiedzieć, że lepiej będzie, jak nie będziemy spędzać razem tyle czasu.

-Na prawdę tego chcesz?

-Tak. Kiedy nie ma Cię w pobliżu to jakoś daję sobie radę. Może nie idealnie ale jest lepiej niż w Twoim otoczeniu.

-To może wysłuchasz mojej wersji. Od pewnego czasu zależy mi na Tobie. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem ale przy Tobie jestem spokojniejszy. Zacząłem myśleć o przyszłości, a nie tylko życiu chwilą. Nie mówię, abyśmy byli parą ale możemy się spotykać zobaczyć, co z tego wyjdzie.

-Nie być parą, a się spotykać? Jak to brzmi?

-Normalnie...

-Słyszysz siebie? Miała bym być koleżanką do Twoich potrzeb?

-Nie! Co? Skąd ten pomysł?

-Bo raczej z czasem byśmy się do siebie zbliżali.

-Nie dramatyzuj. To wtedy pogadamy, co dalej... a teraz żyjmy chwilą. Jesteśmy młodzi.

-To dla mnie zbyt świeża sprawa. Muszę o tym pomyśleć. Nigdy się nie spodziewałam, że mogła bym mieć z kimś taką relację...

-Przemyśl to i odezwij się.

-Ale to niby mieli byśmy zostać przyjaciółmi?- pytam

-Jesteście? Myślałem, ze będziecie trochę później.

-Cześć Cedric. Później dokończymy Ross.

          Kobieto nie dramatyzuj. Przemyśl tą sprawę. Nie wyobrażam sobie mnie w takiej czy podobnej relacji ale stawiając się na jego miejscu... On nawet nigdy nie wierzył w to, że mógłby z kimś stworzyć związek. Może na raz to dla niego za dużo ale z czasem. Jakbyśmy obydwoje się postarali to mogła by wyjść z tego całkiem zdrowa relacja. Jeśli zapewnił by mi nietykalność do czasu, aż zdecydujemy, co dalej to z pewnością patrzyła bym na przychylniej. Wiem, że na pewno nie mogła bym pozwolić, aby za bardzo się do mnie zbliżył. Mogło by wyjść z tego sporo problemów, a on nie chciał by nic więcej bo wiedział by, że dostał wszystko, co móg. Musiała bym trzymać dystans.

-Ross, co z Tobą?- słyszę głos Alice- Wyglądasz, jak wrak człowieka.

-Słabo spałam- spoglądam na Marca i nasze oczy spotykają się

-Musisz to zmienić. Z Tobą nie da się dziś pracować.

-Nie już wszystko ok.

-Zobaczymy przejdź jeszcze raz. Tylko błagam Cię tak, jak ostatnio ćwiczyliśmy. Z gracją.

Dziś nic mi nie wychodzi. Ciągle słyszę krytykę skierowaną w moją stronę. Powinnam się tym przejąć ale jakoś mnie to nie obchodzi. Jedyne czego chcę to dokończyć rozmowę z Marcem. Nie wiem, co postanowię... zobaczę w trakcie rozmowy.

-Stąpasz po kruchym lodzie. Stawiaj pewniejsze kroki- mówi Cedric

-Jak?

-Wystarczy, że nie będziesz się chwiała.

Jest, aż tak źle? Nie sądziłam, że chodząc w szpilkach od lat, kiedyś ktoś zwróci mi uwagę ale Cedric ma rację. Trzęsą mi się nogi. Skup się bo zaprzepaścisz szansę.

-Spójrz na nas. Nie wyrażaj żadnych emocji, bądź obojętna na wszystko, co dzieje się dookoła- mówi jednocześnie Cedric i Alice- Właśnie tak.

-Przejdziesz ostatni raz i zmykaj. Tylko wyśpij się przed kolejnym spotkaniem!

-Dobra.

Poszło szybciej niż myślałam. Nie dałam z siebie wszystkiego ale poszło. Nie męczyli mnie dłużej. Chyba widzieli, że coś jest nie tak. Trochę mi głupio. Ostatnio miewam sporo humorków. Najpierw przez nieudany gwałt, a teraz przez rozterki sercowe. Po za tym znając życie następne spotkanie zacznie się powtórkami tego, co umiem, a ja z dziś kompletnie nic nie pamiętam.

-Kiedy się widzimy?- pytam

-Może w następnym tygodniu. Zrób sobie wolne, wyśpij i uporządkuj swoje sprawy. Widzimy się w poniedziałek i ostro ruszamy z robotą. To już nie przelewki.

-Dzięki. Do zobaczenia.

Wychodząc na zewnątrz widzę, że Marca już nie ma. Nie poczekał na mnie? Od pewnego czasu zawsze razem wracaliśmy. Myślałam, że dziś również mi potowarzyszy. Mieliśmy dokończyć rozmowę. Trudno, nic z tego nie rozumiem ale nie będę płakała. Pewnie miał powód, aby się tak zachować, a może nie. Nie będę go usprawiedliwiać i żyć domysłami. Mam własne problemy, co prawda większość jest z nim związana ale... no trudno. Wracam do pokoju.



NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz