Rozdział 26

8 0 0
                                    

          Zachowanie Carli nie powinno mnie zaskakiwać, lecz w głębi duszy jest mi jej żal. Nie chce, a może nie potrafi spróbować dogadać się z Michaelem. Razem wyglądali wspaniale. Nigdy wcześniej nie widziałam, aby była przy kimś tak otwarta. Oczywiście lubi różne ekstremalne rozrywki, w których nikt o zdrowych zmysłach by nie uczestniczył ale przy nim próbowała się zmienić. Przestała skakać z kwiatka na kwiatek, ustabilizowała się, a z biegiem czasu zaczęła myśleć, że życie to nie jest wieczna zabawa. Chciała bym jej pomóc, lecz nie mogę. Dobrze wiem, że próbując na siłę ich pogodzić będzie w stanie się odsunąć nie tylko od niego ale i ode mnie. Swatanie nie jest w stylu Carli.

Nie mam ochoty iść na wykład ale muszę. Przecież postanowiłam, że czas zostawić przeszłość i iść do przodu. Kobieto przestań się chować przez mroki ciemności. Wstań i pewnym krokiem podążaj przed siebie. To najlepsze, co możesz zrobić.

-Cześć Marc- patrzę na niego dużymi oczami

-Przestraszyłaś mnie. Zjawiłaś się tak nagle.

-Taki miałam zamiar. Co tutaj robisz? Nie chodzisz na wykłady.

-Ciebie ostatnio też na nich nie widuję.

-Ja zaczynam od dziś życie na nowo. Wszystko sobie poukładałam i teraz znowu będę pilną studentką. Wystarczy, że w tamtym semestrze się opuściłam. Muszę nadrobić zaległości.

-Ty zaległości? Śmieszna jesteś. Nie miałaś z niczego poniżej czwórki.

-Ale nie miałam też zbyt wiele ocen powyżej czwórki.

-Ja ledwo zdałem...- patrzy poirytowany- Cedric pytał czy dasz radę dziś wpaść?

-Naturalnie. Pójdę od razu po wykładzie. Nie mówił, o co chodzi?

-Nie nic nie wspominał.

-Ok.

Zajęcia są nudne. Może z biegiem czasu się do nich przekonam ale sama nie wiem... Ciągną się i ciągnął. Opuszczając uczelnię od razu idę do Cedrica.

-Witaj nasza Mona Lizo- mówi przyjaznym głosem- Chodź musimy obgadać pewną sprawę na prywatności.

-Ok- przechodząc do jego biura chcę go podpytać, o co chodzi

-O twoją karierę. Ostatnio miałaś trochę gorszy czas, ciężko się nam współpracowało... ale koniec końców stanęłaś na nogi. W ostatnich dnia czerwca, a początkach lipca, co roku organizowana jest wystawa sukien i innych drobiazgów firmy SHAN. Chcemy, abyś wystąpiła jako jedna z modelek. Wiem, że do tego wydarzenia jest jeszcze dużo czasu ale zawsze warto wiedzieć wcześniej. Alice, co roku odpowiada tam za make up i fryzury. Ja z kolei robię zdjęcia ale nie jestem jedynym fotografem. Więc myślę, że nikt nie będzie miał nic przeciwko, abyś mogła się pokazać.

-Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się takiej propozycji.

-Jak to się mówi praca się opłaca.

-No tak, tak.

-Oczywiście przemyśl sprawę i daj nam znać, co postanowiłaś.

-Zgadzam się.

-Tak od razu? Jesteś pewna?

-Tak.

-Ok. Oczywiście Twoje wynagrodzenie również wzrośnie. Chwilowo niewiele ale po pokazie poczujesz przypływ pieniędzy na koncie.

-Nie robię tego dla pieniędzy tylko z zamiłowania- mówię stanowczo

-Widać. Nikt inny nie poświęcał by tyle czasu za tak marne grosze. To wszystko? Bo jeśli tak to trochę...

-Rozumiem pewnie Marc na Ciebie czeka. No idź już do niego.

-W sensie?- pytam

-Nie musicie się kryć.

-Ale my się tylko przyjaźnimy!- odpowiadam śmiejąc się

-Tak to się teraz nazywa... w każdym razie zmykaj.

-Do zobaczenia.

Wychodząc z biura obrastam w piórka. Ciekawi mnie jednak fakt czy Marc wiedział, o co chodzi. Jednak jeszcze bardziej zastanawia mnie skąd u Cedrica pojawiły się podejrzenia, że Marca i mnie łączy coś więcej. Fakt ostatnio spędzaliśmy dużo czasu ale to o niczym nie świadczy. Może o mnie rozmawiali. Nie to nie baby, aby zdawać relacje z każdego wydarzenia z życia.

-Carla pizze na kolacje?

-Mnie pytasz? Od razu dzwoń i zamawiaj, tylko z kurczakiem.

-Będzie za pół godziny. Wzięłam z dostawą.

-Wczesna ta kolacja. Jak tam Ci minął dzień?

-Sama mówiłaś, aby już dzwonić. Dostałam propozycję wystąpienia w pokazie.

-Dziewczyno ja nie wiem. Ty masz więcej szczęścia czy rozumu?

-Wydaje mi się, że jednego i drugiego.

-Wiesz chyba Ci muszę przyznać rację. Kiedy jest ten pokaz?

-Przełom czerwca a lipca.

-To jeszcze masz trochę czasu.

-No tak. Całe szczęście. Muszę poćwiczyć chodzenie.

-Ty całe życie chodzisz na szpilkach i uważasz, że źle się poruszasz?

-Na pewno nie tak, jak profesjonalistki.

-To ja nie zakładam nigdy więcej butów na obcasie w Twoim otoczeniu. Skoro Ty źle chodzisz to, ludzie widząc mnie myślą, że chcę się targnąć na swoje życie.

-Oj przestań. Wiesz, że nie o to chodzi- rozlega się pukanie

-Przez drzwi czuję kurczaka. Kocham...- mówi Carla- Otworzę.

-Ok.

-Michael?! Co Ty tu u licha robisz?

-Dostarczam pizze. Nie widzisz?

-Właśnie widzę! Nie mogli przysłać kogoś innego?

-Najwidoczniej nie.

-Wiecie przypomniałam sobie, że muszę na chwilę wyjść- informuję

Nie chciałam ich krępować, więc postanowiłam się usunąć. Widziałam, że chcą ze sobą porozmawiać ale ani jedno ani drugie nie poprosiło by mnie, abym opuściła pokój. W końcu tam mieszkam. Może, kiedy rozładują emocje przemyślą to, co się wydarzyło i postanowią ponownie spróbować. Stojąc na korytarzu klikam w telefon. W pewnym momencie słyszę, że coś szklanego spada na podłogę. W tym momencie mam nadzieję, że nie rozbiją wszystkich naczyń, zanim zawiążą nic porozumienia. Nagle Michael wypada z pokoju i już wiem, że nie doszli do porozumienia. Dalszą część popołudnia spędzam z Carlą na objadaniu pizzą i oglądaniu romansów.




NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz