Rozdział 6

12 0 0
                                    


          Moim oczom ukazał się mężczyzna o ciemnym włosach. Miał śniadą cerę, która idealnie komponowała się z różowymi ustami, na których widniał uśmiech. Obserwując twarz mężczyzny początkowo nie dostrzegłam jego ciemnych oczu. Zauważyłam jednak spojrzenie, którym spoglądał na osoby znajdujące się w pobliżu. Myślę, że nie było przyjazne. W jego oczach widziałam zamęt i rozproszenie. Kiedy podeszłam bliżej poznałam nieznajomą twarz, która wcześniej nie dawała mi spokoju. To był Marc. Znamy się z podstawówki, gdzie chodziliśmy do jednej klasy. Nigdy nie żywił do mnie sympatii, wręcz mną gardził.

-Ooo nasza modela Rossi się zjawiła. Prosimy o brawa- powiedział Marc

-Coś w tym dziwnego?- odparłam

-Nie oczywiście twoja obecność to zaszczyt. Taka gwiazda.

-Cieszę się, że się cieszysz- odpowiedziałam z sarkazmem

Z tego, co zaobserwowałam po krótkiej rozmowie widzę, że Marc nie zmienił swojego nastawienia w stosunku, co do mojej osoby. Nie wiem, dlaczego mnie tak traktuje i nie będę się nad tym zastanawiała. Jednak muszę przyznać, że niejednokrotnie potrafił zachować się honorowo. Może nie miał szerokiego grona znajomych ale potrafił się wstawić za wszystkich z naszej starej klasy. Było to dziwne uczucie, bo pomocną dłoń wyciągała do Ciebie osoba, po której nigdy byś się tego nie spodziewał. Po mimo, że znałam jego prawdziwie oblicze i brutalną rzeczywistość względem mojej osoby, byłam nim zainteresowana. Wiedząc, że między nami nie mogło by wydarzyć się nic dobrego, nie zdradzałam moich uczuć. Nie miałam z nim kontaktu od opuszczenia szkolnych murów. Przyznać muszę, że przez te kilka lat wydoroślał. Stał się okazalszy, nabrał masy. Jego barki stały się potężniejsze.

-Pijemy- usłyszałam, gdy ocknęłam się z zamyślenia

-Lej, lej, lej- krzyczy zgromadzony tłum

-Dla każdego po kolejce- mówi Kathy

Uniosłam plastikowy kubeczek z wódką do ust. Wypiłam.

-Dziewczyny wybaczcie ale idę poszukać dobrego miejsca na toaletę- powiedziałam

-Pójdę z Tobą- poinformowała Jess

Idąc w głąb lasu, miałyśmy nadzieję, że nie będzie tam zbyt dużo ludzi. Jednak się myliłyśmy. Idąc lasem można było usłyszeć odgłosy ludzkie, pełne ekscytacji.

-Nie wiem Rossi, jak można pieprzyć się z kimś obcym w środku lasu!?

-Widać, co niektórym to nie przeszkadza...

-Tu jest tyle ludzi, jakby ktoś to zobaczył... wstyd do końca życia.

-Wstyd to mało powiedziane.

-Właśnie. Lepiej już wracajmy.

Podchodząc do ogniska z Jess zauważyłyśmy, że grupa znajomych, w której zostaliśmy gra w coś dziwnego, jednakże interesującego.

-Ooo dobrze, że już jesteście- powiedziała Milly, była lekko wstawiona- gramy we flanki. Dołączycie ?

-Jasne. Wracamy do domu- oznajmiłam

-Dalej jesteś tak drętwa, jak w szkole- powiedział Marc

-Nie mam zamiaru patrzeć, jak moja przyjaciółka robi z siebie pośmiewisko.

-To wróć sama, a ją zostaw w spokoju. Niech się wyluzuje- powiedział zaciągając się papierosem

-Rossi, jak twoja drużyna wygra to wrócimy do domu, a jak nie to zostaniemy-zaproponowała Milly

-Dobra- odparłam, zaciekle szykują się do rywalizacji

-Uznam, że znacie reguły ale powtórzę. Są dwie drużyny i sędzia. Na jedną głowęz każdej drużyny przypada jedno piwo. Do gry potrzebna jest plastikowa butelka i piłka. Piłka stoi na środku, w takiej samej odległości od obu drużyn. Drużyna, która trafi w piłkę pije piwo najszybszej, jak potrafi. Każdy swoje. Nie ma pomagania. Jednak piwo można pić do czasu, aż przeciwnicy postawią butelkę na swoim miejscu i wrócą za wyznaczoną wcześniej linię. Wygrywa drużyna, w której wszyscy uczestnicy, jako pierwsi skończą swojego browara. Tyle, jasne ?

-Taaa..- odpowiadam w jednym momencie z Jess

-To zaczynamy.

           Wybraliśmy drużyny. Grali wszyscy. W mojej drużynie była Jess wspierała mnie duchowo. Doskonale wie, że potrafię się upić piwem. W trakcie gry, kiedy wypiłam już większa połowę piwa świat zaczął się kręcić w moich oczach. Wiedziałam, że nie powinnam więcej pić ale chciałam. Czułam się wolna od wszelkich problemów. Otoczenie stało się bardziej przyjazne. Znalazłam wspólny język ze znajomymi. Po ognisku wróciłam z dziewczynami do domu. Byłam lekko wstawiona i poszłyśmy spać.

NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz