Rozdział 27

6 0 0
                                    

          Wczoraj Carla po rozmowie z Michaelem nie wydawała się zdruzgotana. Spokojnie spędziłyśmy czas na oglądaniu filmów. Można powiedzieć, że był to taki babski wieczór. Jednakże następnego dnia zaczęła, co nieco wspominać. Patrząc na nią widziałam, że żałuje przebiegu rozmowy. Jest twarda ale widzę, że to uczucie zżera ją od środka. Nie chciałam zbytnio ingerować w ich rozmowę, więc postanowiłam o nic nie dopytywać. Wystarczyło mi tyle, co zdołała sama powiedzieć, czyli prawie nic. Nie chcę stawać po niczyjej stornie, darze sympatią jedno i drugie ale myślę, że wybuchowy temperament Carli nie pomaga im dojść do porozumienia. Chociaż nie mogę oceniać, nie znam sytuacji.

-Jedziemy?- wpada podekscytowany Marc

-Oczywiście, że nie!

-No tak nie powinienem pytać. Pakuj się do fury.

Dziś z Marcem umówiliśmy się, że wpadnie po mnie po zajęciach, aby pojechać do Cedrica i poćwiczyć kroki. Wiem, że mam jeszcze dużo czasu ale im wcześniej ogarnę temat tym lepiej dla mnie. Będę spokojniejsza, jak i bardziej doświadczona.

-A Cedric wie, że wpadniemy?

-Coś tam mu wspominałem.

-Coś?

-Oj nie dręcz. No mówiłem, że będziemy. Z resztą sam proponował, żebym zadzwonił, jakbym sam nie dawał sobie z Tobą rady to wpadnie pomóc.

-A to będziemy we dwoje?

-Na to wychodzi. Spokojnie większość wybiegu zostawię dla Ciebie. Nie będę się rozpychał.

-Mam nadzieję, że przynajmniej na wybiegu znajdę kawałek miejsca dla siebie. Moje łóżko już w całości należy do Ciebie.

-Czepiasz się. Czasami tam się tylko zdrzemnę.

-Na całym!

-Bo jest wygodne. Nie to, co moje. Zabieraj buty i spadamy.

-A właśnie... Nie chcę być wścibska ale dalej mieszkasz...

-Tak. Wiem, że to średnio wygląda ale ciężko znaleźć inny pokój w środku semestru w dogodnej cenie. Zresztą na moje nieszczęście zawiązałem umowę do końca roku akademickiego...

-Coś o tym wiem.

-Może w następnym roku, jak to coś o tym wiesz?

-Miałam podobny problem na pierwszym roku w pierwszym semestrze. Nie ma, o czym gadać.

Wchodząc do pracowni Cedrica zawsze ogarnia mnie zachwyt. Nie mam pojęcia, jak tak młody człowiek może w tak krótkim czasie tyle osiągnąć. Niby powtarzał, że we wszystkim pomogła mu Alice ale nie oszukujmy się jest skromny. Zresztą często to widać. Cieszy mnie, że otaczają mnie tacy ludzie. Nie chcą nic w zamian, a chętnie służą pomocą czy dobrą radą. Nie oszukujmy się, że moja kariera bez niego stała by w miejscu. Mogę powiedzieć, że odnalazł mój talent.

-Co z tymi szpilkami? Będziesz chodziła z nimi w ręku czy je założysz?

-Już już. Spokojnie may chyba dużo czasu- mówię

-Taaa...

-Wiesz może, jak wyglądają podstawy?

-Coś tam tak.

-Pokażesz?

-Ja? Nie umiem.

-To skąd wiesz, jak powinny wyglądać?

-Widziałem ale nie umiem tego powtórzyć. Pewien jestem tylko tego, że nie możesz się garbić

-No teraz to mi nowość powiedziałeś.

NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz