Rozdział 11

10 0 0
                                    


          W nocy budzą mnie szmery. Zaspana podnoszę się na łokcie, aby zobaczyć, co się dzieje. Szybko zauważam, że jestem sama w pokoju. Carla pewnie nie wróciła jeszcze z miasta. Nie zauważyłam wcześniej jej nieobecności bo często wraca nad ranem. Dziś jednak brakuje mi jej obecności. Czuję zagęszczone powietrze w pomieszczeniu. Robi się duszno. Podchodzę otworzyć okno i wiedzę, jak czterej mężczyźni kogoś napastują. Nie widzę twarzy, wyjmuję telefon, aby zadzwonić na policję. W tym momencie jeden z napastników zauważa moją twarz w oknie i rusza w moją stronę. Biegnę do drzwi, aby upewnić się czy są zamknięte. Odchodzę na bezpieczną odległość wyciągam ponownie telefon, aby powiadomić odpowiednie służby. Niespodziewanie drzwi zostają wyłamane. Nie widzę twarzy, która zbliża się w moim kierunku. Jestem przerażona. Słyszę jedynie:

-Ross obudź się, obudź- mówi znajomy głos

Jednakże ja zagłębiona w moim śnie dalej wołam o pomoc. Nikt nie przychodzi.

-Rossi, jestem tutaj- mówi dalej

-Pomocy, pomocy- w końcu wyduszam z siebie jakieś słowa

-Jestem, obudź się, nic Ci nie grozi

W końcu mój senny koszmar się kończy. Przy łóżku widzę Carli, która próbuje mi pomóc opanować emocje.

-Miałaś zły sen. Strasznie wrzeszczałaś. Wystraszyłaś mnie.

-Przepraszam...

-Nie przepraszaj spróbuj jeszcze raz zasnąć. Jutro masz zajęcia z rana. Tylko nie krzycz więcej- roześmiała się, starając rozluźnić atmosferę w pokoju- Duszno tu, otworzę okno.

-Nie!- krzyczę i biegnę zastąpić jej drogę

-Co?- dobra rozumiem- Połóż się

-Chodź i ty.

-Już już.

Wracam do łóżka, kiedy widzę, że Carla stoi przy oknie i stara się zaczerpnąć świeżego powietrza do płuc. Niewiele myśląc biegnę w jej stronę. Próbuje ją odciągnąć. Chyba zaczyna domyślać się szczegółów mojego snu. Odchodzi ze mną, próbując mnie ponownie uspokoić. Wreszcie wracamy do łóżek i prowadzimy luźne rozmowy. W końcu zdaję się na odwagę, aby zapytać Carli:

-Wiesz, gdzie byłaś w nocy?

-No w pokoju... A czemu pytasz ?

-Tak po prostu z ciekawości.

-Rozumiem- odpowiada, po jej głosie wiem, że nie uwierzyła w moją odpowiedź i miała rację.

-Carla, wiesz nie miałam czasu Ci powiedzieć ale interesuje mnie praca modelki.

-Tak... A coś konkretniej?

-Wiesz prócz bycia Panią prawnik chcę rozwijać inne pasje. Uwielbiam pozować do zdjęć. Czuję wtedy wielką ulgę, potrafię zapomnieć o całym świecie.

-No dobrze. Skoro sprawia Ci to przyjemność. Robisz coś w tym kierunku?

-Właśnie dziś mam spotkanie z kobietą, która wystawiła ogłoszenie. Chce zrobić reklamę swojemu salonowi.

-Aaa... myślę, że masz predyspozycje.

-Jednak obawiam się reakcji ludzi. Kiedy zobaczą mnie na plakacie. W szkole średniej wytykali mnie palcami.

-Ale to są studia. Raczej będą Ci zazdrościć. Wiesz nie każdy nadaje się na modelkę. Nie chodzi tylko o figurę czy twarz. Będąc modelką musisz być odważna, a tego brakuje większości dziewczyn. Wiesz, kiedy czują się odważne?

-Nie...

-Jak się upiją do nieprzytomności lub naćpają. Idź i pokaż im, co potrafisz.

-Dziękuję Carla.

-Daj spokój... a teraz idź słać bo będziesz miała opuchnięte oczy- odpowiada

-Bardzo mnie wspierasz. Dobranoc

          Leżąc na łóżku próbuje zamknąć powieki. Moje myśli wracają do snu. Zastanawiam się, jakim cudem Carla była w pokoju cały czas, kiedy jej nie widziałam w pierwszym momencie po przebudzeniu. Dochodzę do wniosku, że obudziłam się we własnym śnie, a moja wyobraźnia wyrzuciła Carle z pokoju. Może, dlatego byłam tak przerażona. Dlaczego nie widziałam żadnej twarzy? A może bardziej trafne pytanie brzmi, dlaczego nikogo nie rozpoznałam? Mam tyle pytań, na które nie znam odpowiedzi. Zasypiam.

NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz