Rozdział 13

7 0 0
                                    

          Wracając do pokoju nie odrywam wzroku od teczki, w której znajdują się wszystkie niezbędne formalności. Jestem świadoma, że nie odegra to w moim życiu zbyt dużej roli ale zdobędę nowe doświadczenie.

-Co wy tu...- zapomniałam na śmierć- Już się szykuję.

-Nie śpiesz się mamy dużo czasu- odpowiada Michael, po jego głosie słyszę, że jest zdenerwowany

-Trochę się zeszło. Nie musieliście na mnie czekać. Sama mogłam dojechać.

-Nie gadaj głupot. Załóż cokolwiek i wychodzimy.

-A tak w ogóle, to gdzie idziemy?

-Do Balls- informują

-Serio? Jakbym wiedziała wcześniej to bym tutaj nie wracała. Przecież przed chwilą zdążyłam stamtąd wrócić.

-To wyszło spontanicznie. Ten pomysł dopiero, co ujrzał światło dzienne, więc nie go nie psuj. Szykuj się. Chłopaki mówili, że podobno będzie niezła impreza- mówi Michael

          Nie zdążyłam się naszykować, a taksówka czekała pod akademikiem. Carla chciała być uprzejma i nie przygryzała mi docinkami. Niestety nie mogę tego  powiedzieć o Michaelu. Ewidentnie widziałam, że nie może się doczekać wyjścia. Wiecznie starał się mnie popędzać, lecz były to znikome próby. Mówiąc, że taksówka nie będzie czekała godzinę, przyśpieszyłam tempo. I, co ? Oczywiście, wysypałam puder na koszulkę. Dojeżdżając do Balls wysiedliśmy przecznicę wcześniej, aby dołączyć do znajomych.

-Ej pijemy. Panowie nie oszukujemy. Dla każdego po kieliszku- mówi mężczyzna, który na poprzedniej imprezie częstował ludzi papierosami czy innym zielskiem

-Ja dziękuję. Dziś odmawiam- oznajmia Michael

-Co ? Ty nie chcesz?- pytają zdumieni

-Wiecie dziś odpowiadam za dwie, jakże piękne damy- pokazuje skinieniem ręki na Carle i na mnie

-Aaa to wszystko jasne. Nie namawiamy.

          Po wypiciu kilku kolejek weszliśmy do środka. Większość z naszej paczki od razu zawitała na parkiecie, kiedy do ich uszu doszło, że leci Bad Guy.

-Niezły kawałek na rozpoczęcie. Wiedzą, jak rozkręcić tłum- słyszę głos za sobą

-Całkiem- odpowiadam, odkręcam się i widzę Cedrica- Co tutaj robisz?

-Jak widać, się bawię. A ty? Z kim przyjechałaś?

-Ze współlokatorką i znajomymi. Wiesz te zdjęcia... myślisz, że wyjdą?

-Za dużo myślisz. Zrób swoje i tyle. Jedyne, co mogę Ci doradzić to bądź uczciwa, a Alice doceni Twoją lojalność.

-Nie miałam zamiaru blefować... Dochodzę do celu ciężką pracą, a nie znajomościami czy innymi metodami.

-Myślę, że wybrałaś branżę, w której będziesz musiała zachować swoje zasady dla siebie, a bynajmniej część. Ludzie są różni. Alice patrzy na zapał i zaangażowanie. Jednak poznałem również takich, że nie zrobią nic, jeśli nie przyniesie im to korzyści. Dla takich ludzi liczy się tylko zysk. Nie mają pasji, którą ma Alice. Szanuj ją, a daleko zajdziesz.

-Dzięki za dobrą radę. Znasz Alice tak długo, że wiesz o niej prawie wszystko.

-Wiem. Znamy się dość długo. Między nami bywało różnie ale do końca życia będę jej wdzięczny. To ona odnalazła mój talent i zaproponowała współpracę.

          Zanim zdążyłam skończyć rozmowę z Cedriciem podeszła Carla. Nie chciałam kontynuować naszej prywatnej rozmowy w obecności mojej koleżanki, więc postanowiłam się pożegnać i wrócić do znajomych. Podchodząc bliżej widziałam, że alkohol wszedł, co niektórym zbyt mocno do głowy. Zachowywali się niczym dzikie zwierzęta. Cały parkiet drżał od podskoków i tupania. Zbliżała się północ, kiedy wszyscy opuścili salę, aby zobaczyć pokaz sztucznych ogni. Poczułam uderzenie w bok.

-Nie przyglądaj się tak, to nie spadające gwiazdy. Nie musisz składać życzeń- mówi Marc

-  Jakiś Ty dziś dowcipny się zrobiłeś...

-Idziesz ?- pyta

-Gdzie?

-Pozwiedzać okolicę?- proponuje

-Nie, dzięki- odpowiadam.

-Chodź, dziś postaram się być uprzejmy.

-Muszę znaleźć Carle i wtedy pójdę.

Nie wiem, o co mu chodzi? Skąd ta zmiana nastawienia? Jedno wiem, dziś w nocy pójdę z nim na spacer. Nie mogąc znaleźć Carli wysłałam jej wiadomość, że wyszłam i sama wrócę do pokoju. Spokojnie wychodzę z Marcem.

NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz