Rozdział 14

11 0 0
                                    

-Nie lubię owijać w bawełnę, więc od razu powiem, o co mi chodzi.

-Można było się domyśleć, że bez potrzeby nie proponujesz spaceru- odpowiadam lekko poirytowana

-Widziałem, że rozmawiałaś z Cedricem. Znając Ciebie domyślam się o czym. Zresztą wspominał o nowej twarzy, która ma pomóc w reklamie salonu Alice. Cedrica znam bo to młodszy brat mojego kolegi. Czasami sobie u niego dorabiam. Płaci niezłą kasę, a nie trzeba się dużo napracować. Jednak muszę przyznać, że darzę go szacunkiem i podziwiam. Nie tylko za profesjonalizm ale również głupotę i naiwność.

-Wiesz, dalej nie wiem, do czego zmierzasz.

-Ogółem chcę Cię poinformować, że wchodząc z nim we współpracę, musisz być przygotowana na moją obecność. Dziwnie to zabrzmi z moich ust ale zakopmy stare dzieje. Obydwojgu będzie lepiej skupić się na swojej pracy.

-Pracujesz u niego? Mam Ci uwierzyć, że chcesz mieć ze mną normalny kontakt?

-Powiedzmy. Skoro mamy pracować w tym samym miejscu. Nie chce mieć nieprzyjemności.

-Co to znaczy powiedzmy?

-Zadajesz tyle niepotrzebnych pytań...- odpowiada- chodzi o to, że jeśli będę zmuszony z Tobą pracować to ok ale jeśli będzie inna opcja to normalne, że ją wybiorę.

-Rozumiem.

-A mówią, że to facetom trzeba wszystko dosadnie tłumaczyć

-Hahahah ale śmieszne- w jego głosie wyczułam, iż odrobinę się rozluźnił

-Wiesz może chcesz mi podpowiedzieć, co lubi Alice i Cedric? Będzie nam łatwiej...

-Ooo nie. Nie będę Ci pomagał. Wystarczy, że mamy razem pracować.

-Dobra. To na razie.

-Już się obraziłaś... żartowałem. Ogółem lubią prostotę, podobnie jak ty, więc myślę że spokojnie się dogadacie. Pamiętaj tylko, żeby nie wykorzystywać ich naiwności i dobrego serca bo drugi raz Ci nie zaufają.

-Coś jeszcze?

-Nie ogółem to nie.

-Ja wracam nie wiem, jak ty ale ja mam rano zajęcia.

-Odprowadzę Cię kawałek.

          Idąc pieszo do pokoju sporo rozmawialiśmy. Udało się nam uzgodnić parę reguł, których musimy się trzymać, aby czuć się bardziej komfortowo. Poruszaliśmy również tematy szkolne, które bawiły nas do bólu brzucha. Nie wiedzieliśmy, jak kiedyś pewne historie mogły nas tak złościć, a teraz rozśmieszać.

-To jesteśmy na miejscu- mówię

-To tutaj mieszkasz?

-Owszem- mówię z uśmiechem na twarzy

-Nie masz obawy, że to niespodziewanie runie?

-Przestań... warunki są bardzo dobre!

-Tak się tylko z Tobą droczę. Nie wygląda, aż tak tragicznie. Czas już na mnie.

-Dzięki za rozmowę. Cześć- spojrzał na mnie i odszedł

          Leżąc w łóżku myślałam o Marcu. Dziwiło mnie, że potrafiliśmy rozmawiać, jak ludzie. Może zasady, które uzgodniliśmy wcale nie będą potrzebne... chociaż lepiej się ich trzymać dla dobra ogółu. Nie wiadomo, kiedy mu się znudzi bycie uprzejmym. Idąc drogą wspominał, jak w szóstej klasie podstawówki wyjął z mojego plecaka podpaskę i przykleił przypadkowemu uczniowi na tornister. Biedak nieświadomy paradował z nią przez cały korytarz, a ludzie mieli ubaw po pachy. Od tej pory miał oryginalną ksywkę podpaska. Kiedy odchodził jego oczy były takie piękne, pełne blasku. Nie wiem, dlaczego ale  za każdym razem będąc blisko niego czuję niepokój. Jednakże czuję potrzebę bycia blisko. Wiem, że te dwa stwierdzenia nie powinny ze sobą współgrać ale nie potrafię trzymać się na odległość od Marca. On jest niczym magnez, który przyciąga mnie za każdym razem, kiedy znajduje się w pobliżu. Tak jest od najmłodszych lat. Nigdy to nie przyniosło nic dobrego.  Zawsze musiałam się rozczarować. Będąc w Kent nie mogłam się domyśleć, że go tutaj spotkam. Niby miasto jest większe niż nasza rodzinna okolica ale będziemy razem pracować i nie uniknę z nim spotkania. Chyba, że czasami. Z resztą chwilowo nie mam się czego obawiać.  Nie wiadomo, w końcu czy dam radę sprostać wymaganiom Alice i Cedrica.

NiewinnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz