03 Kiedy widzisz go rannego

319 34 7
                                    

Oda Sakunosuke

Po kilku dniach po waszym spotkaniu wracałaś do domu z zakupów. Pogoda nie była wyśmienita, zaczynało padać a na niebie wisiały ciemne chmury. Twój dom mieścił się całkiem niedaleko, ale skąd mogłas wiedzieć, że i tak nie dotrzesz do niego tak szybko z powodu kulejącego Ody na twojej drodze.

- Oda? Oda! - rozpoznając go przyspieszyłaś zasłaniając go parasolem przed zmoknięciem jeszcze bardziej. - Co ci się stało? Trzeba się tym zająć - dodałaś widząc jego postrzeloną nogę.

- Dam sobie radę. Za to ty lepiej stąd uciekaj - mruknął, wyraznie obolały. Rana musiała być bardzo świeża. Oplotłaś jego plecy i bok czekając, aż oprze się o ciebie.

- Odmawiam, jeśli to bez ciebie - skomentowałaś pewna siebie. Ostatecznie widząc twoją determinację w oczach podtrzymał się o twoje ramiona kulejąc aż wreszcie została mu udzielona odpowiednia pomoc medyczna.

Ougai Mori

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ougai Mori

Spotkanie na jakie wybraliście się wraz z kilkoma innymi ludźmi okazało się pułapką. Sytuacja rozdzieliła was na kilka grupek, zmuszając cię do odejścia od szefa dla wspólnego dobra. Dzięki zdolnością do walki Portowa Mafia z sukcesem odparła atak i uwolniła się z pułapki odchodząc z dwoma utraconymi ludźmi i kilkoma rannymi agentami. Mogło być gorzej w końcu.

Opatrując kilku ludzi w bezpiecznej strefie wypatrywałaś powrotu swojego pracodawcy. I wrócił, ale w opłakanym stanie. Nie widziałaś do końca czy umorusany był w swojej krwi czy w krwi przeciwnika, nieważne. Miał dużo ran i ledwo trzymał się na nogach.

- Szefie! - doskoczyłaś do niego łapiąc po drodze podręczną apteczke.

- Ach, (Nazwisko) - przywitał cię z uśmiechem. Bez oporu pozwolił ci się usadowić na wolnym miejscu i opatrzeć głębsze rany. Nie miał sił na dyskusję, poza tym jako lekarz wiedział też że pomoc jest ważniejsza w tym momencie niż gadanie.

- To ulga, że pan żyje - odparłaś z ulgą, kiedy zabezpieczyłaś większość ran swojego szefa.

- Ciebie też miło widzieć wśród żywych - odpowiedział dość zmęczonym, ale wyuczonym szefowskim głosem. Tymczasem Elize z przyjemnością asystowała ci przy podawaniu odpowiednich rzeczy.

 Tymczasem Elize z przyjemnością asystowała ci przy podawaniu odpowiednich rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Edgar Allan Poe

Edgar nie był typem wielkiego ryzykanta, który pchał się w pierwszą lepszą bijatyke i wracając z owej zakrwawiony ze złamanymi palcami i skręconą kostką. Rzadko podejmował takie ryzyko, wolał starcie na odległość, wykorzystując pułapki bądź swoją moc.

Dlatego widok rannego Poe graniczył z cudem, choć nie możesz powiedzieć, że takie wypadki się nie zdarzały.

Każdy ma czasami zły dzień, prawda? Taki jeden dzień zdarza się nawet Carol'owi. Ten szop pracz na twoich oczach zaczął nagle drapać swojego właściciela i podgryzać jego palce. Biedak starał się nie okazywać bólu kiedy czekał przy twoim biurku na Edogawe, ale było to daremne.

- Poe, ty krwawisz - zauważyłaś postanawiając przepłoszyć zwierzę na moment i spojrzeć na pokiereszowane dłonie Edgara.

- To nic takiego! Czasami mu się to zdarza - zbagatelizował problem, jednak ty wiedziałaś, że nieważne jakim czyściochem mógł być Carl to zwierzę. Jego higiena jest inna od ludzkiej. Ugryzienia i zadrapania takiego futrzaka mogą goić się dłużej a niezadbane mogą nawet stać się początkiem zakażenia.

- Trzeba się tym zająć - pogłaskałaś jego dłonie zanim uciekłaś po środek oczyszczający i plastry... Zostawiając zawstydzonego mężczyznę samego ze swoim naburmuszonym pupilem.

Nikołaj Gogol

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nikołaj Gogol

Niebezpieczne misje to w waszym życiu coś normalnego. Jednak w przeciwieństwie do niego ty byłaś bardziej osobą zajmującą się strategią i naprowadzaniem a nie walką bezpośrednio.

Dlatego dość dziwnym i zaskakującym zajściem było dla ciebie wtargnięcie do twojego małego mieszkania Gogola pokrytego krwią na policzku i dłoniach.

- Dobry wieczór. Masz może chwilkę? - spytał z uśmiechem.

- Chryste, oczywiście! Wchodź, wchodź! - pogoniłaś go wpychając do środka swojego domu. Dopiero tutaj, w lepszym świetle mogłaś zobaczyć jego stan. Mimo wszystko wyglądał na bardzo zmęczonego. - Jesteś niedorzeczny, Gogol - skomentowałaś postanawiając zająć się jego ranami.

 - Jesteś niedorzeczny, Gogol - skomentowałaś postanawiając zająć się jego ranami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czarny DruidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz