Chapter thirty nine

770 36 3
                                    

Zanurzając ciało pod gorącym strumieniem, przymknęłam lekko powieki, chcąc chociaż trochę się zrelaksować. Z każdą minutą byłam coraz bardziej zniecierpliwiona, ponieważ mimo, że nie widziałam chłopaka od trzech tygodni, marnowałam czas na ochłonięcie po akcji w klubie, zamiast przeznaczyć go na coś znacznie lepszego.
Z ogarniającej mnie frustracji jęknęłam pod nosem, po czym zacisnęłam palce na końcówkach włosów. W myślach starałam się wymazać kilka wcześniejszych godzin, aby odczuć upragnioną ulgę. Wtedy właśnie poczułam delikatne pocałunki na moim karku, oraz obejmujące mnie w pasie dłonie.

— W porządku? — mruknął z troską w głosie.

— Bywało lepiej — szepnęłam, skupiając swoje myśli na dotyku chłopaka.

— To przez tego faceta? — zapytał z zaniepokojeniem, po czym obrócił mnie w swoich objęciach i zmusił do spojrzenia w jego oczy.

— Mam wyrzuty sumienia, to tyle — wytłumaczyłam mu, lekko wzruszając ramionami. — Żałuje, że tam poszłam.

— To nic takiego, maleńka — wymruczał, składając czuły pocałunek na moim czole. — Faceci zawsze będą się do ciebie kleić, a tego akurat nie możesz zmienić. Zresztą nie mogę im się dziwić, sam nie wierzę w to, że jesteś moja. Trudno oderwać od ciebie wzrok.

Na te słowa uśmiechnęłam się, po czym objęłam twarz chłopaka w dłonie.

— Zawsze wybieram ciebie — zapewniłam go, przygryzając lekko wargę.

— I nigdy się mnie nie słuchasz. — Zaśmiał się, pstrykając mnie w czubek nosa.

— Nieprawda — zaprotestowałam, śmiejąc się cicho.

— Owszem, prawda — upierając się przyciągnął mnie bliżej i naparł naszymi złączonymi już ze sobą ciałami, na kafelki z tyłu.

— Skrzywdziłbyś tego chłopaka? — zapytałam niepewnie.

Szatyn zmarszczył brwi i wzdychnął pod nosem, wbijając wzrok w moje oczy.

— Gdyby nie ty, wątpię, że wyszedłby w jednym kawałku z klubu — mruknął, posyłając mi niezręczne spojrzenie. Słysząc to skrzywiłam twarz, co nie umknęło jego uwadze. — Taki już jestem, maleńka.

— Nieprawda, Hero. Ty nie krzywdzisz ludzi — jęknęłam, kręcąc przecząco głową.

— Robię to zawodowo. — Zaśmiał się smutno, po czym zmusił się do ponownego spojrzenia mi w oczy.

— Ci ludzie są tam od tego co ty. Sami robią to zawodowo — zapewniłam go, chcąc pokazać mu, że nie jest tym za kogo się uważa.

— Zabiłbym go, gdyby nie ty — wyznał, zaciskając powieki i odwracając głowę.

Słysząc te słowa cała zdrętwiałam, a chłopak odruchowo odsunął się ode mnie, jakby bał się, że go odepchnę. Ku jego zaskoczeniu chwyciłam za jego nadgarstek i przyciągnęłam go do siebie, załączając nasze usta w zmysłowym pocałunku.

— Wiem, maleńki i za to cię kocham — wyszeptałam, wtulając się w jego ciało. — Przy tobie czuje się bezpieczna. Całe życie martwiłam się o siebie i swoje bezpieczeństwo. Odkąd cię poznałam przestałam, ponieważ wiem, że zawsze mnie uratujesz, nieważne co by się działo.

— Kocham cię, Phoebe — jęknął z ulgą w głosie — tak cholernie cię kocham.

— Chodź tu — wyszeptałam, załączając nasze usta w kolejnym pocałunku.

Chłopak ku mojemu zaskoczeniu zakręcił kurek z wodą, po czym narzucił na mnie szlafrok. Uśmiechając się złożył kolejny pocałunek tym razem na moim czole i sam owinął się w pasie, dużym, białym i puchatym ręcznikiem. Nie przestając się uśmiechać, podążyłam za nim do wyjścia z łazienki i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Gdy tylko zamknęłam za nami drzwi, szatyn objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, załączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Wzdychając ułożył mnie na łóżku, nakrywając swoim ciałem. Nim zdążyłam się obejrzeć jego dłoń rozwiązała pasek od szlafroka, odsłaniając większą część mojej nagiej skóry. Drżąc naparłam na niego i zmusiłam swoje ciało do posłuszeństwa. Dłonie chłopaka zaczęły błądzić po moim ciele, badając je dokładnie. Zupełnie jakby uczył się go na pamięć. Jego usta kąsały moje obojczyki, szyję i ramiona. Stłumiłam w sobie jęk i skupiłam się na tym, aby przejąć inicjatywę. W chwili, gdy chwyciłam za ręcznik szatyn posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym złożył kolejny pocałunek na mojej szczęce. Skóra chłopaka była gorąca, a ja pod opuszkami palców, badającymi jego ciało, czułam przyspieszone bicie serca. Miałam wrażenie, że biło w tym samym rytmie co moje, a nawet szybciej. Szatyn nie chcąc dłużej zwlekać przekręcił nas, sprawiając, że znowu znalazłam się pod nim. Kiedy bokser złączył nasze usta w ponownym pocałunku skupiłam się tylko na tym. Dlatego też, gdy niespodziewanie przesunął dłoniom po moich dolnych partiach ciała, a następnie zaczął się ze mną droczyć, wydałam z siebie głośny jęk i wygięłam swoje plecy w łuk. Odchylając głowę, zmuszałam się do oddychania i panowania nad ciałem, co niestety okazało się po prostu niemożliwe. Nawet nie miałam pojęcia jak cholernie za nim tęskniłam. Jak cholernie brakowało mi jego dotyku, bliskości, ciała i zapachu. Tylko przy nim mogłam być naprawdę szczęśliwa.

Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz