Chapter twenty one

716 38 16
                                    

Gdy szatyn zsunął swoją koszulkę moim oczom ukazały się coraz bardziej widoczne siniaki. Skrzywiłam się na ten widok, z całych sił odpychając od siebie sen z pobitym Hero.

— Boli? — spytałam naciskając na jego lewą łopatkę. Wyglądała na porządnie kontuzjowaną.

— Nie — zaprzeczył, wzruszając ramionami.

— Hero, nie oszukuj mnie. To musi cię cholernie boleć — warknęłam naciskając na ranę ponownie, tym razem wkładając w to więcej siły.

Szatyn momentalnie się wyprostował, sycząc pod nosem. Widziałam jak jego oddech przyspieszył, a mina mu zrzedła.

— Czemu kłamiesz? — Tym razem delikatnie zabrałam się do rozmasowywania kontuzjowanej łopatki.

— Phoebe moje ciało wiecznie mnie boli — wyszeptał, sprawiając, że sama poczułam ból. Jednak moje cierpienie tkwiło w sercu. — Jestem cholernym bokserem, kontuzje i ból to część mnie. Przynajmniej tak było, dopóki nie pojawiłaś się ty.

Na te słowa poczułam rozpływające się ciepło w mojej klatce piersiowej. Uśmiechając się, zsunęłam swoje ciało z łóżka, po czym wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Nathana, że będę potrzebowała swojej torby i dużej ilości lodu.

— Coś jeszcze cię boli? No wiesz, tak jak łopatka, albo bardziej? — spytałam wpatrując się w jego twarz.

Szatyn zaprzeczył ruchem głowy, po czym objął się za brzuch.

— Jestem tylko lekko potłuczony, to tyle — wytłumaczył opadając na łóżko.

Zaśmiałam się cicho, po czym drzwi od pokoju otworzyły się. Nathan uśmiechając się tajemniczo podał mi torbę i kilka torebek lodu.

— Dzięki — szepnęłam muskając jego policzek.

— Też dostanę takiego buziaka? — zapytał rozmarzonym głosem Hero, po czym wrócił do pozycji siedzącej.

— Może kiedyś jak zasłużysz. — Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się, po czym podeszłam bliżej i podałam mu jeden z woreczków. — Przykładaj do prawego policzka, a ja zajmę się resztą.

Po tych słowach zajęłam miejsce tuż za nim i przyłożyłam kolejny woreczek do lewej łopatki. Gdy lód zaczął topnieć, a jego skóra wydawała się wystarczająco schłodzona, potarłam to miejsce i wyjęłam z torby tubkę ze specjalną maścią, po czym odłożyłam ją tuż obok siebie.

— Może trochę zaboleć — wyszeptałam do jego ucha, opierając dłonie na łopatce.

Na karku chłopaka pojawiła się gęsia skórka, a oddech mu przyspieszył. Albo musiało go bardzo boleć, albo zmarzł. Przygryzając wargę naparłam na jego ciało i ustawiłam łopatkę w prawidłowej pozycji. Wtedy z ust chłopaka wyszedł cichy jęk. Szybko chwyciłam za maść i rozsmarowałam ją po wszystkich stłuczeniach i siniakach, a grubszą warstwę nałożyłam na kontuzję. Potem obeszłam chłopaka i zatrzymałam się przed nim. Ujęłam jego podbródek i uniosłam twarz ku górze, aby mieć na nią lepszy widok. W chwili, gdy nałożyłam maść na twarz i dotarłam do klatki piersiowej, szatyn wzdrygnął się. Żebra musiały naprawdę go boleć, dlatego zbadałam je dokładnie i odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że są tylko poobijane.

— Przez przynajmniej dwa następne dni będziesz musiał odpuścić sobie ciężkie treningi, Hero. Codziennie będę cię masować i rozluźniać, ale ze wszystkiego innego musisz zrezygnować. Ciepłe kąpiele, stosowanie maści i relaks przez dwa dni, zrozumiałeś? — spytałam wpatrując się w jego zielone oczy. Były takie hipnotyzujące.

Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz