Chapter forty five

657 32 4
                                    

Wpatrując się w swoje lustrzane odbicie, nie mogłam pojąć, co zmieniło się w mojej osobie, przez te kilka dni. W głębi siebie czułam niepewność i przerażenie, ale i jednocześnie wyrzuty sumienia i smutek. Wykorzystałam go, a potem uciekłam. Wiedziałam, że robiłam to ze słusznych powodów, ale on również mógł mieć ich kilka, aby być tym kim był. Wzdychając wplotłam palce we włosy i pociągnęłam za nie w geście frustracji. Łzy cisnące się do moich oczu wskazywały na to, że jestem na skraju załamania. Zmuszając swoje ciało do ruchu, zsunęłam z siebie ciuchy i związałam włosy. Nie mając zbytnio sił na leżenie w wannie, odkręciłam kurek z wodą pod prysznicem i gdy woda zrobiła się dość ciepła, wsunęłam się pod jej strumień. Przymykając oczy, pozwalałam, aby odbijała się od mojej skóry. Starając się oddychać spokojnie, układałam wszystko po kolei w głowie, chcąc pozbyć się tych cholernych wyrzutów sumienia.
— Wszystko w porządku, kochanie? — Szept chłopaka sprawił, że moje ciało zdrętwiało, a ja spięłam się.
— Jest źle — wymruczałam odwracając się do niego przodem.
— Skrzywdził cię? — Jego syk, zmusił mnie do wykrzywienia twarzy, na same wspomnienia jego pocałunków i dotyku.
— Nie, to nie jego wina, Hero. Męczą mnie wyrzuty sumienia — jęknęłam, zamykając oczy. Dłonie chłopaka przysunęły mnie do siebie i zmusiły, abym wtuliła się w jego nagie ciało.
— Masz wyrzuty sumienia, ze względu na tego bydlaka? — Jego zarzut brzmiał realistycznie i drwiąco. Wtedy zrozumiałam, że przesadzam. W końcu to nie ja skrzywdziłam go pierwsza.
— Chyba naprawdę mnie kocha — wytłumaczyłam, wzruszając ramionami. — Jest złym człowiekiem, ale może jest na to jakieś wytłumaczenie, Hero.
— Co ty chcesz przez to powiedzieć? — spytał z bólem w głosie. Wtedy zmusiłam się do otworzenia oczu i spojrzenia na niego.
— Że boję się, że po mnie wróci — zaczęłam, przygryzając wargę. — Gdy zasypialiśmy powiedział, że jeszcze będę jego, a gdy myślał, że śpię, zaczął swoje zwierzenia. Mówił mi, że tylko ja mogę pomóc mu stać się kimś lepszym, tylko dzięki mnie może zmienić swoje postępowanie i że zrobi wszystko, aby mnie odzyskać.
— Spałaś z nim?! — wykrzyczał, odsuwając się ode mnie.
— Hero — jęknęłam, wiedząc, że jeśli zacznie robić mi teraz wyrzuty, rozpłacze się.
— Kurwa — wysyczał, wysuwając się spod prysznica. Chwycił za ręcznik, który owinął w pasie i wyszedł z pomieszczenia, nawet przez chwile na mnie nie spoglądając. Czując, że łzy zaczynają moczyć moje policzki, dokończyłam swój prysznic i po wytarciu dokładnie ciała, nałożyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy. Szlochając pod nosem szłam przed siebie, marząc tylko o tym, aby schować się pod kołdrą i zasnąć. Wtedy zderzyłam się z twardą klatką piersiową szatyna.
— Phoebe — wyszeptał, obejmując moje policzki swoimi dużymi dłońmi. — Nie płacz, maleńka. Wszystko będzie dobrze.
— Jesteś na mnie zły — wyjęczałam, skierowując wzrok na swoje stopy.
— Jestem cholernie zły, owszem, ale nie na ciebie. Jestem zły na siebie, Phoebe. Nie wiem co sobie myślałem, puszczając cię tam samą. Czy zrobił coś wbrew twojej woli? — spytał starając się panować nad sobą.
— Pocałował mnie po twoim wyjściu, układając w swoim łóżku, chciał więcej, ale odsunęłam się. Zaproponował, żebym z nim została, więc nie miałam wyjścia, bo jego laptop był tam schowany, dlatego to była idealna okazja. Rano, gdy się obudziłam, a raczej on mnie obudził, zauważyłam, że mnie rozebrał, ale tylko z ciuchów. Potem uciekłam. — Opowiadając mu całą historie, wpatrywałam się w oczy chłopaka, chcąc dojrzeć co czuł.
— Muszę poćwiczyć — warknął, naciągając na siebie spodenki do ćwiczeń, po czym złożył pocałunek na moim czole i wybiegł z pokoju.
Lekko zmieszana jego zachowaniem udałam się w ślady chłopaka. On naprawdę już postradał wszelkie zmysły?! Zostawił mnie w takiej chwili, mówiąc, że musi ćwiczyć?! On chyba żartował! Czując, że gotuje się ze złości, dotarłam pod drzwi od siłowni i z całych sił je popchnęłam.
Już na samym wejściu, usłyszałam mieszankę przeróżnych przekleństw wychodzących z ust chłopaka. Jego ciało zlokalizowałam trochę dalej. Z całych sił uderzał w worek treningowy, nie przestając nawet na chwilę.
— Zrobisz sobie krzywdę — wymruczałam, zaplatając dłonie na klatce piersiowej.
— Muszę odreagować — warknął, nie zatrzymując się.
Kręcąc głową podeszłam bliżej, po czym z całych sił odepchnęłam go od worka. Ku naszemu zaskoczeniu udało mi się, bo chłopak minimalnie się przesunął i nie trafił w przedmiot podwieszony na suficie.
— Co ty robisz? — rzucił z zaskoczeniem.
— Przestań i porozmawiaj ze mną jak facet — mruknęłam, rzucając mu prowokujące spojrzenie.
— Robię to dla twojego dobra — syknął, wymijając mnie.
— Słucham?! — Zszokowana jego słowami, ponownie podeszłam do chłopaka i pchnęłam go z całych sił, tak, że zatoczył się do tyłu. Najwidoczniej nie wierzył, że mi się to uda, bo na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie. Niestety w tej samej chwili pociągnął za moją nogę, sprawiając, że wylądowałam tuż na nim.
— Jeśli nie wyżyje się na worku, moje słowa mogą być dla ciebie za ostre, mała — wymruczał, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Na dźwięk zdrobnienia jakim mnie nazwał, skrzywiłam się.
— Nie mów tak do mnie — szepnęłam błagalnym tonem, spuszczając wzrok na jego uchylone wargi.
— Cholera, przepraszam Febe — wysyczał, domyślając się czemu go o to poprosiłam. Wtedy jego wzrok również przeniósł się na moje wargi. Z trudem przełknęłam ślinę, przygryzając usta. Jego jabłko Adama poruszyło się nerwowo, a dłonie chłopaka zacisnęły się na moich biodrach, dociskając nasze ciała do siebie. Nasze oddechy stały się ciężkie, a usta chłopaka ponownie się uchyliły. Wtedy poczułam jak nerwowo porusza biodrami i uśmiechnęłam się nieśmiało.
— Udowodnij mi — wyszeptałam, muskając opuszkami palców jego dolną wargę.
— Słucham? — Totalnie zaskoczony moimi słowami, zmarszczył brwi.
— Udowodnij mi, że jestem tylko twoja — mruknęłam napierając na niego biodrami.
Jedyne co zdążyłam usłyszeć było warknięcie wydostające się z ust boksera, potem czułam już tylko, jak jego wargi zaczynają atakować moje i obdarzać je coraz bardziej namiętnymi pocałunkami.
— Tak cholernie za tobą tęskniłem — wyjęczał przygryzając wargami moją dolną wargę. — Odchodziłem od zmysłów, zastanawiając się czy jesteś bezpieczna. Każdego dnia walczyłem ze sobą, aby cię stamtąd nie zabrać. — Jego dłonie dokładnie badały moje ciało, zsuwając się coraz niżej. — Tamtego dnia to wszystko mnie przerosło. Przestałaś mi odpisywać, a ja nie wiedziałem co jest grane. Byłem przerażony, bałem się, że cię straciłem. — Po tych słowach usta szatyna obdarzając pocałunkami moją skórę, zaczęły torować sobie drogę ku niższych części ciała. Z moich ust wydostał się cichy jęk, kiedy jego palce zahaczyły o gumkę od dresów.
— Nie skrzywdziłby mnie — wyszeptałam, wijąc się z rozkoszy, gdy chłopak zsunął ze mnie ubrania. — Wiedziałam, że jeśli coś się stanie, uratujesz mnie. Zawsze to robisz.
W tej samej chwili jego usta zetknęły się z moimi dolnymi partiami ciała. Dołączając swój język, poruszał się zmysłowo i dokładnie, sprawiając, że zaczynałam wariować od jego powolnego tempa. Wplotłam palce we włosy chłopaka i jęknęłam pod nosem. — Hero, proszę. Przestań. Jeszcze nie teraz.
Czując, że jestem coraz bliżej osiągnięcia spełnienia odciągnęłam jego twarz, po czym zmusiłam boksera, aby spojrzał mi w oczy.
— Miałeś udowodnić mi, że jestem twoja — warknęłam, uśmiechając się zawadiacko. Po tym wszystkim nie miałam ochoty na romantyczne i powolne pocałunki. Chciałam czegoś innego. Potrzebowałam intensywniejszego doznania. — Chcę czegoś innego, maleńki.
Wtedy chłopak zaśmiał się pod nosem i objął dłoniom moją pierś, całując obojczyki.
— Myślę, że stać cię na więcej.
— Nie powinnaś tego mówić, maleńka — wychrypiał, odwracając mnie i zmuszając, abym wypięła się w jego kierunku. Wtedy jego dłoń zderzyła się z moim prawym pośladkiem sprawiając, że zamarłam. Jedna z dłoni chłopaka zacisnęła się na moim lewym biodrze, a druga zaczęła głaskać uderzone wcześniej miejsce. Nie ostrzegając mnie wymierzył kolejne uderzenie, po czym wszedł we mnie, wydając jęk. Gdy jego pchnięcia stały się szybsze i mocniejsze, wygięłam się, pragnąc większych doznań. Sprośne słówka, które szeptał do mojego ucha, sprawiały, że z każdą chwilą byłam coraz bliżej. Jego gwałtowność i szybkość, doprowadzały, że czułam się jeszcze lepiej, niż zazwyczaj, a myślałam już, że nic nie może być lepsze. Dochodząc szeptałam jego imię, ledwo łapiąc dech. Gdy chłopak również zaznał spełnienia, nie wychodząc ze mnie, wtulił moje ciało w jego i złożył czuły pocałunek na moim czole.
— Zawsze należałaś i zawsze będziesz należeć do mnie, maleńka.

Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz