Chapter sixty-nine

702 38 42
                                    

Gdy otworzyłam oczy, poczułam, że znajduje się w powietrzu. Niepewnie rozejrzałam się po otoczeniu i zrozumiałam, że jestem w ramionach Hero.
— Przepraszam, nie chciałem cię obudzić — mruknął, odkładając mnie na hotelowe łóżko.
— Która godzina? — spytałam, marszcząc brwi.
— Dochodzi dziewiąta — wytłumaczył, zsuwając z ramion marynarkę.
Nie wiedząc jak powinnam się zachować, rozebrałam się z materiału okrywającego moje ramiona i odłożyłam go obok siebie, po czym zabrałam się za buty. Jednak te odmówiły mi posłuszeństwa.
— Cholera — syknęłam, oburzona. Wtedy Hero błyskawicznie usiadł obok mnie, kładąc sobie moją nogę na kolanie, po czym zabrał się za rozwiązywanie butów. Totalnie zamurowana wpatrywałam się w jego spokojną twarz, zastanawiając się o czym może myśleć. Gdy chłopak skończył ujęłam lekko jego dłoń, w chwili, gdy chciał się odsunąć. — Dziękuje.
— Wytłumaczysz mi w końcu, po cholerę było to wszystko, Phoebe? Staram się, cię chronić, a ty wywijasz mi takie numery? Moja cierpliwość ma swoje granice, nie możesz mnie tak prowokować — wyjęczał, wzdychając pod nosem.
— Zobaczyłam artykuły z wczoraj, w których pisali o naszym zerwaniu, pokazywali zdjęcia jak dobrze bawiłeś się z Prudence, jak jedliście razem obiad, jak wchodziliście do klubu. Zrobiłam się zazdrosna. Nie wiedziałam, że po kilku drinkach się, aż tak zagalopuje. Wiesz, że nienawidzę, gdy inne kobiety cię dotykają. Chciałam, żebyś poczuł to samo, żebyś wreszcie mnie zrozumiał. Chciałam dać ci nauczkę.
— I dałaś — zapewnił mnie, spoglądając prosto w moje oczy. — Wzrok tych facetów wystarczył. Nikt nie musiał cię nawet dotykać.
— Przepraszam — jęknęłam spuszczając głowę.
— To ja przepraszam, maleńka. Mogłem ci powiedzieć, że moje spotkania biznesowe będą z kobietą. Byłabyś na to przygotowana.
— W takim razie, co to za sprawa? — zapytałam z zaciekawieniem.
— Jutro się dowiesz — mruknął, uśmiechając się zalotnie. — Cholera, skąd wytrzasnęłaś tą sukienkę? Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.
— Kupiłam ją dzisiaj razem z bielizną — wyznałam, uśmiechając się dumnie.
— Mam nadzieję, że skoro już się dogadaliśmy, twoje zakupy zostaną przeznaczone na nasz wspólny użytek — wyszeptał prosto do mojego ucha, wywołując na moim ciele gęsią skórkę.
— Owszem, jeśli ty zgodzisz się czasami mówić po francusku — jęknęłam, zaciskając dłoń na jego. — Brzmisz tak seksownie.
— Brzmię żałośnie. — Chłopak wybuchnął śmiechem, po czym przyciągnął mnie bliżej. Jego dłonie opadły na moją nagą skórę, a jego usta przywarły do moich. Jęknęłam czując ulgę. Tak bardzo mi tego brakowało. — Chciałabyś towarzyszyć mi podczas mojej dzisiejszej kąpieli?
Na te słowa zachichotałam, uderzając go żartobliwie w ramię.
— Bardzo chętnie — zapewniłam, po czym ujęłam dłoń chłopaka i pozwoliłam mu, aby poprowadził mnie do łazienki. Gdy tylko zamknął za nami drzwi, przyciągnął mnie do siebie i oparł o blat. Jego dłonie powędrowały ku moim włosom.
— Tu es beau dans cette coiffure (Wyglądasz ślicznie w tej fryzurze) — wyszeptał, składając pojedynczy pocałunek na moim policzku.
— Merci beaucoup (Dziękuje bardzo) — mruknęłam, przygryzając wargę.
Nim zdążyłam się obejrzeć włosy opadły mi na ramiona, a dłonie chłopaka powędrowały na moje barki.
— Ten dekolt jest zdecydowanie zbyt głęboki — zaprotestował, kręcąc głową, na co zachichotałam.
— Nawet jeśli to i tak wiem, że ci się podoba — wyszeptałam do jego ucha. Wtedy dłoń chłopaka powędrowała na moje udo i podsunęła sukienkę ku górze, odsłaniając moją bieliznę. Gdy szatyn całkowicie zsunął ze mnie moją kreację odłożył ją delikatnie na szafkę tuż obok drzwi i posadził mnie na blacie. Jego wzrok mierzył mnie od stóp do głów, sprawiając, że lekko się speszyłam i spuściłam wzrok.
— Regarde moi, ma chérie (Patrz na mnie, kochanie).
Wzdychając uniosłam wzrok i zatraciłam się w jego spojrzeniu. Kciuk szatyna naparł na moją wargę, sprawiając, że uchyliłam ją, oddając mu się w całości. Nie czekając, ani chwili dłużej sięgnęłam do jego spodni, które po chwili opadły na ziemię. To samo stało się z jego koszulą. Nie spuszczając ze mnie wzroku zsunął ze mnie bieliznę, po czym pozwolił, abym to samo uczyniła z jego. Gdy nasze ciała zmoczył strumień ciepłej wody, jęknęłam, opierając się o ścianę, tuż za mną. Dłonie chłopaka oplotły mnie w talii, a ja opadłam na jego nagi tors, zatracając się w uczuciach. Czułam się tak cholernie szczęśliwa, że nawet nie miałam pojęcia jak to opisać. Wreszcie jego usta zaatakowały moje, a ja nie pozostając mu dłużna włączyłam się do gry.
Niespodziewanie usta chłopaka zaczęły zsuwać się po mojej szyi, aż do samych piersi. Powoli odchyliłam głowę, tym samym dając mu lepszy dostęp. Czując jak stykam się ze ścianą, która jest tuż za mną, przez moje ciało przechodzi dreszcz. Opieram się o nią i wzdycham. Nie miałam zielonego pojęcia, czemu on tak działa na moje ciało, ale było to silniejsze ode mnie. Jedna z jego dłoni oplotła moją pierś, druga natomiast powędrowała na łopatki. Gdy jednak wziął ją do ust, moje wargi mimowolnie się rozszerzyły, a po pomieszczeniu rozeszło się ciche westchnienie. Gdy skończył, moim ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz. Chłopak powoli zszedł niżej i pocałunkami torował sobie drogę ku dolnej części mojego ciała. Nie pozwoliłam mu na to. Wpiłam się gwałtownie w jego wargi i zaczęłam je zachłannie całować, wplatając przy tym palce w jego włosy. Szatyn jednak ponownie przygwoździł mnie do ściany, dociskając do niej również moje nadgarstki. Gdy opadł na kolana i rozsunął moje uda, zadrżałam. Powoli, zaczął od składania pocałunków na ich wewnętrznej części, schodząc w dół. Następnym krokiem było rozsunięcie ich jak najszerzej, a potem moich warg. Gdy poczułam jego język w sobie, zaczęłam mimowolnie jęczeć. Nie chciałam tego. Czemu nie mogłam nad tym zapanować? Ponownie wplotłam dłonie w jego włosy, dociskając przy tym jego twarz do siebie. Chwile później poczułam jak zaczął wspomagać swój język jednym, później już dwoma palcami. Jego ruchy z każdą sekundą robiły się coraz mocniejsze i szybsze. W moim podbrzuszu zaczynało kumulować się przyjemne uczucie. Odchyliłam głowę i po chwili wydałam z siebie cichy jęk, a nawet dwa, ukazując, że właśnie doprowadził mnie na sam koniec mojej wytrzymałości. Moje nogi ugięły się, ale nie protestowałam, tylko opadłam na kolana i wpiłam się ponownie w jego usta. Po kilku pocałunkach, dałam mu do zrozumienia, by wstał. Uśmiechnęłam się i zmierzyłam go wzrokiem. Szatyn mruknął coś pod nosem i oparł się o ścianę. Powoli zaczęłam składać pocałunki na jego podbrzuszu, a następnie zaczęłam schodzić coraz niżej. Czułam jak niespokojnie poruszył biodrami. Ponownie mruknął coś pod nosem i jęknął, gdy musnęłam jego przyrodzenie. Na początku lekko się z nim drażniłam, aż w końcu włożyłam go prosto do ust. Zaczęłam powoli wsadzać go coraz głębiej i głębiej, a z ust chłopaka zaczęły wydobywać się ciche jęki. Czułam jak chwycił mnie za włosy i nadawał rytm moi ustom. W którejś chwili, gdy był już na skraju, pociągnął mnie do góry i oparł przodem do ściany. Czułam jak jego przyspieszony oddech odbijał się od mojej skóry.
— Que dois-je faire de toi? Tu es une mauvaise fille, mon amour (Co ja mam z tobą zrobić? Jesteś niegrzeczną dziewczynką, kochanie) — wyszeptał wprost do mojego ucha, muskając opuszkami mój kręgosłup i zjeżdżając wzdłuż niego. Mimowolnie jęknęłam pod nosem, szukając w głowie potrzebnych słów.
— Punissez-moi (Ukarz mnie) — rzuciłam, wypychając biodra ku jego stronie. Bokser zachichotał, po czym złożył mokry pocałunek na moim ramieniu.
— Widzę, że twój francuski jest naprawdę na wysokim poziomie, maleńka. Obiecujesz, że nigdy więcej nie odwalisz czegoś tak równie głupiego? — Usta boksera opadły na mój kark, muskając go delikatnie, sprawiając, że ponownie zadrżałam.
— Obiecuję — jęknęłam, przymykając powieki.
Po tych słowach wymierzył mi klapsa. Krzyknęłam. Pragnęłam już tylko jednego, z czego bardzo dobrze zdawał sobie sprawę. Odwrócił mnie z powrotem do siebie, a następnie oparł dłonie na ścianie tak, aby otaczać moje ciało i jednym płynnym ruchem wbił się we mnie. Niekontrolowanie jęknęłam. Poczekał chwilę, a gdy go pocałowałam zaczął się poruszać. Na początku robił to powoli jakby bał się, że mnie skrzywdzi, lecz po chwili gdy wplotłam palce w jego włosy, przyśpieszył wchodząc we mnie coraz głębiej i głębiej. Z cudem powstrzymywałam się od jakichkolwiek krzyków. W momencie, w którym czułam się blisko dojścia, zaczęłam jęczeć i wbiłam mocno paznokcie w jego ramiona. Szatyn ujął moje uda, po czym podniósł mnie ku górze, wchodząc głębiej. Sapnęłam, czując jak moje doznanie staje się mocniejsze. Chwile później poczułam, że mój punkt kulminacyjny właśnie się zbliża. Ciało szatyna napierało na moje, wchodząc głębiej i głębiej, a ja mruczałam, zaciskając palce na jego włosach, jednocześnie wypychając biodra. Gdy z moich ust wydobyło się jęknięcie i imię Hero, wtuliłam się w jego szyję i westchnęłam ciężko, poruszając się coraz szybciej.
— Plus rapide — jęknęłam, zaciskając powieki. Ciało chłopaka zadrżało z powodu duszonego śmiechu, po czym przyspieszyło, a jego dłonie w zacisnęły się na moich biodrach. Szatyn mruknął pod nosem jakieś przekleństwo, po czym z całych sił naparł na mnie ponownie doprowadzając mnie do orgazmu.
Gdy ledwo o własnych siłach, stanęłam obok niego, szatyn objął mnie ramionami, wtulając w swoją pierś. Jęknęłam, przymykając powieki. Czułam się tak rozluźniona, że jedyne o czym teraz marzyłam to sen. Po umyciu naszych ciał, Hero zachichotał obserwując w jakim stanie się znalazłam. Przyspieszając tempo, wytarł moje ciało, a potem swoje i wziął mnie w ramiona, nie martwiąc się jakimiś piżamami. Delikatnie wsunął mnie pod kołdrę, a sam wrócił do łazienki, gdzie złożył nasze ciuchy i ułożył je na blacie, po czym zgasił światła i ułożył się obok, biorąc mnie w swoje ramiona. Uśmiechając się, wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową i przymknęłam powieki, pod wpływem jego palców muskających moje włosy.
— Je t'aime, mon amour. Fais de beaux rêves (Kocham cię, kochanie. Słodkich snów).
Po tych słowach zachichotałam, po czym złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
— Je t'aime aussi, mon héros. Bonne nuit. ( Ja też cię kocham, mój bohaterze. Dobranoc.)
Zasypiając wiedziałam, że dzięki niemu moje życie nigdy nie będzie już nudne. Uśmiechając się nawet nie dostrzegłam kiedy zapadłam w sen, marząc o spędzeniu z nim reszty swojego życia.

Mimo że, nie wybiła oczekiwana liczba głosów pod ostatnim rozdziałem, nie chce trzymać was w dłuższej niepewności, więc dodaję rozdział na umilenie tygodnia. Kolejny rozdział pojawi się po 19 głosach i 40 komentarzach. Miłego wieczoru! ❤️

Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz