Special chapter

782 33 6
                                    

Wzdychając pod nosem rzuciłam torebkę na łóżko, po czym wysunęłam obolałe stopy ze szpilek. Jedyne czego pragnęłam to długa kąpiel i sen, ale to musiało poczekać. Zerkając na zegarek zorientowałam się, że dawno minęła już dziesiąta. Wiedząc, że jest już za późno na rozmowę z dziećmi, zaklęłam pod nosem. Timothy jakoś to przetrwa, ale Mia będzie zawiedziona!
Nie mając zielonego pojęcia co ze sobą począć, zsunęłam z ramion marynarkę, pozostając w samej czarnej bokserce i dżinsach. Ziewając opadłam na łóżko, dosłownie na chwile przymykając powieki. W głębi siebie szukałam odpowiedzi na jedno ważne pytanie. Po co, do jasnej cholery zgodziłam się na ten wyjazd? Od samego początku wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. Od trzech dni nie widziałam się ani z dziećmi, ani z Hero. Owszem perspektywa spędzenia kilku dni w spa z dziewczynami, wydawała się cudowna, dopóki nie stała się rzeczywistością. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio na tak długo rozdzieliłam się ze swoją rodziną. Perspektywa braku obecności dzieci, naszego ukochanego psiaka, a tym bardziej wnerwiających i dwuznacznych tekstów Hero, znacznie mnie smuciła. Co więcej, spanie bez niego było dla mnie zdecydowanie zbyt dużym wyzwaniem. Praktycznie nie mogłam spać, a większość nocy spędzałam na rozmyślaniu o tym, czy wszystko u nich w porządku i czy Hero daje sobie radę. Głośno wzdychając związałam swoje włosy, po czym skierowałam się do łazienki, aby wziąć rozluźniającą kąpiel. Gdy tylko wsunęłam ciało do ciepłej wody z pianą, poczułam ogromną ulgę. Z nudów chwyciłam za telefon, żeby poprzeglądać social media i zobaczyć, czy nie dostałam jakiegoś ważnego maila. W między czasie udało mi się też wysłać krótką wiadomość do Hero. Po wyjściu z wanny nasunęłam na siebie biały szlafrok, po czym wróciłam do sypialni. Na dźwięk dzwonka zmarszczyłam brwi, nie kryjąc swojego zaskoczenia. Była druga w nocy.
— Czemu nie śpisz? — zapytałam z troską, gdy na ekranie pojawiła się zmęczona twarz szatyna.
— Martwiłem się o ciebie — rzucił lekko zaspanym tonem, po czym ziewnął. — Jest naprawdę późno, maleńka. Gdzie byłaś?
— Poszłyśmy na kilka drinków — wyjaśniłam, zgarniając włosy na jedno ramię.
— Mam nadzieję, że byłaś grzeczna — syknął, marszcząc brwi.
— Jak zawsze. — Zaśmiałam się cicho, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Cholera tęskniłam za nim. — Co u dzieci? Mia mi tego nie wybaczy, prawda?
— Myślę, że nie będzie na ciebie zła. Zasnęła dzisiaj bardzo wcześnie. Timothy obejrzał ze mną jeszcze film nim się położył, ale nie musisz się niczym martwić. Żadne komplikacje nie miały miejsca — zapewnił mnie, uśmiechając się uroczo.
— Wyglądasz na padniętego, kochanie — mruknęłam z troską.
— A ty wyglądasz jeszcze piękniej, niż trzy dni temu jak mnie tutaj zostawiałaś, maleńka — wychrypiał. — Nie masz nawet pojęcia jakie katusze bez ciebie przeżywam.
— Ty przynajmniej możesz spać — jęknęłam spuszczając wzrok.
— A ty nie? — Ton jego głosu upewnił mnie w przekonaniu, że już się nie wycofam.
— Wychodzi na to, że ciężko mi spać bez ciebie — wyznałam, wzruszając ramionami.
— Phoebe — zaczął zmartwionym tonem. — Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
— Oczywiście, że tak po prostu za tobą tęsknię — zapewniłam go, uśmiechając się. — Nie martw się za dwa dni wracam do domu i wszystko wróci do normy.
— Spróbuj się przespać, maleńka — mruknął mierząc mnie zmartwionym spojrzeniem.
— A ty pozdrów ode mnie dzieci, słodkich snów, kochanie — rzuciłam ziewając pod nosem. Szatyn uśmiechnął się lekko, po czym pokiwał głową.
— I nawzajem, Febe.
Gdy tylko jego twarz zniknęła z ekranu, wzdychnęłam pod nosem, po czym opadłam na poduszki i przymknęłam powieki. Czekała mnie kolejna samotna noc. Wiedziałam, że w najlepszym wypadku uda mi się przespać tylko kilka godzin, ale chyba lepsze było to, niż nic. Dlatego też po chwili wpatrywania się w sufit, odłożyłam telefon na szafkę i zgasiłam lampkę.

Otwierając oczy, gwałtownie podniosłam się do pionu. Moja klatka piersiowa unosiła się w przyspieszonym tempie, a ciało delikatnie drżało. Co jest ze mną nie tak, do cholery? Przecież to robiło się już żałosne. Rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu, chwyciłam za telefon, aby sprawdzić ile udało mi się przespać. Wyświetlacz wskazywał na piątą, co oznaczało, że spałam jakieś trzy godziny. Wiedząc, że już nie usnę, niechętnie podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic, ułożyłam włosy i umalowałam się trochę mocniej, niż zazwyczaj, aby jakoś zająć czas. Lekko po siódmej narzuciłam na siebie sukienkę, a na nogi wsunęłam swoje ulubione szpilki i chwyciłam za telefon. W drodze do windy wysłałam Hero krótką wiadomość, w której życzyłam mu miłego dnia, prosiłam, aby uściskał dzieci i zapewniałam go jak cholernie za nim tęsknię. Gdy przekroczyłam próg restauracji, uśmiechnęłam się na widok Mercy siedzącej przy naszym stoliku. Cieszyłam się, że nie jestem jedyną osobą, która wstała tak wcześnie.
— Też nie mogłaś już spać? — zapytałam zajmując miejsce obok niej.
— Praktycznie nie udało mi się dzisiaj zasnąć. Od wczoraj nie mam żadnego kontaktu z Nathanem i bardzo się martwię. Nie mam pojęcia co mogło się wydarzyć. Zawsze dzwonił tuż po pracy — wyjaśniła, wzdychając pod nosem.
— Nie martw się, na pewno niedługo się odezwie. Założe się, że po prostu wczoraj wrócił padnięty i do tej pory odsypia.
— A ty? Czemu tak wcześnie wstałaś? Problemy z Hero wykluczam, bo mogę się założyć, że co dziesięć minut wymieniacie ze sobą kilka wiadomości.
— Też nie mogłam spać. Miałam nieprzyjemny sen, a gdy się obudziłam nie mogłam już usnąć — mruknęłam, ziewając pod nosem. — Masz ochotę na kawę?
— Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. — Zaśmiała się blondynka, po czym chwyciłyśmy za kartę ze specjalnymi kawami i zabrałyśmy się za szukanie tych, które by nas zainteresowały.

Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz