Część 18

356 12 3
                                    

Długo sobie nie pospaliśmy, ale chociaż lepsze to niż latać kolejną godzinę po terenie. Gdy przełożony kazał nam wstać i iść, to ubraliśmy się w swoje rzeczy i wyskoczyliśmy ze schronu jakbyśmy zobaczyli w nim ducha. 

Po tych trzech godzinach snu i kilku łyków kawy czuję się lepiej niż po 11 godzinach spania w moim wygodnym łóżku w domu. Gdy ogarnęłam się że nie mam włączonego mikrofonu i słuchawki to włączyłam je, lecz nie działały. 

- Jasny chuj- mruknęłam- Macie baterie do słuchawki?

- Nie 

- Kurwa

- Masz mój- powiedział John zdejmując swój sprzęt, który dostaliśmy, rzucił w moją stronę strzelając do przeciwnika 

Założyłam go i od razu strzeliłam do wroga. 

- Dzięki, ale miej włączoną krótkofalówkę- powiedziałam do niego, na co przytaknął

- Vee? Czemu masz słuchawki i mikrofon Johna?- usłyszałam w słuchawce 

- Mi skończyła się bateria

- Dobra nieważne, macie biec na północ

Ruszyliśmy w tamtym kierunku. 

- John zmień się ze mną- powiedziałam głośniej widząc, że nie za bardzo wie gdzie biec, a był na przodzie

Przyspieszyłam a chłopak zwolnił i zmieniliśmy się miejscami. 

**

14 dzień wojny. Jebane 2 tygodnie. Całe szczęście nic nam się nie stało. Wykonywaliśmy wszystkie dobrze akcje, które nam kazali zrobić.  

- Dobra zespół Matta- usłyszeliśmy znów głos przełożonego- Wschód. Vee wiesz co robić. 

- Kto nadjeżdża?- spytałam gdy skierowaliśmy się w tamtą stronę

- Czołgi 

- To nie mogą pojechać czołgi a nie nas ganiacie?

- To by było bez sensu. Tak zawalicie bombami i uciekniecie. Proste. Do dzieła, lecę dalej 

Westchnęłam i biegliśmy dalej strzelając do przeciwników. Wrogów jest jak mrówek we wszystkich mrowiskach na świecie. Zabijamy około 90 a przybywa nowych 110.

Gdy dobiegaliśmy w tamtą stronę zauważyliśmy od razu czołgi. Rozdzieliliśmy się by ich okrążyć. Zauważyłam też innych żołnierzy ze stanów, których kojarzę z tej akcji przy jeziorze. Połączyłam się z nimi.

- Pomożemy wam- powiedziałam 

- Dzięki. Wszyscy na pozycjach?

- Tak- odpowiedzieli wszyscy 

- 3, 2,1- i na jeden rozbroiliśmy bomby i obrzuciliśmy czołgi uciekając od razu 

Wszystko wybuchło prawie w jednym momencie. 

- Moi na D23- powiedziałam wcześniej patrząc nasze położenie patrząc również na położenie chłopaków by mieli blisko tak jak ja 

Spotkaliśmy się tam. 

- DO WSZYSTKICH JEDNOSTEK- odezwał się nasz przełożony- WSZYSCY BIEGNIECIE NA D9 I WCHODZICIE W DÓŁ. RESZTĘ POWIEM W TRAKCIE, ALE TERAZ JAK NAJSZYBCIEJ MACIE SIĘ TAM POJAWIĆ. 

Dwa razy nie trzeba było nam powtarzać i duża ilość żołnierzy ruszyła w stronę wyznaczonego miejsca. Wrogów wystrzeliliśmy w trakcie biegu którzy nie wiedzieli co się dzieje i stali jak kołki. Czemu tak daleko? To przynajmniej 5 kilometrów. 

Wojsko, czy to tak wiele? {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz