Kawałeczki szkła, co niegdyś szklanką były
W letarg zapadły, dźwięk formując miły.
Powolutku wybieram każdy raz za razem,
żeby krwią rączek nie ubrudzić czasem.
I składam, formuje, co by mój kubeczek,
mógł przyjąć jeszcze kilka cukrowych łyżeczek.
Nic z tego, bowiem raz strzaskany kubek
nie ujrzy słodyczy, ni nosa czubek.
Krewką słodką umazany,
Twój pośmiertny żłóbek.