Rozdział 12

4.5K 116 11
                                    

Max wyszedł z gabinetu i podszedł do mnie. Ja zdążyłam się juz uspokoić i wyszłam z nim ze szkoły.

-Co powiedział dyrektor?

-Oboje z Joshem mamy karę, wiec dziś cie nie podwiozę.

-Nie szkodzi Lucas po mnie będzie

-Dobrze. Trzymaj się ja muszę iść.

-Jasne. Pa

Max wrócił do szkoły by odsiedzieć karę, która tak swoją drogą dostał na tydzień. Ja wyszłam ze szkoły i czekałam na brata.

Gdy Lucas podjechał pod szkołę szybko weszłam do auta i spojrzałam tylko na brata, w końcu nie widziałam go od trzech dni. Nie gadaliśmy w cztery oczy od kiedy pokłócił się z Oli.

-Sophie... -zaczął, ale przerwałam mu

-Porozmawiamy w domu okey?

Kiwnął tylko głową i ruszył. Za jakieś 10 minut byliśmy w domu. Poszłam do pokoju przebrać się w dresy i luźną bluzkę.

Potem zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie brat.
-Lucas posłuchaj. On pamięta i chce z powrotem pieniądze ojca...

-Ale skąd mamy je teraz wziąć? Poza tym to nie ty jesteś winna mu pieniądze tylko nasi rodzice. I nie jemu tylko jego ojcu.

-Ale oni nie żyją?! Nie rozumiesz?! -krzyknęłam i starałam się powstrzymać łzy

-Sophie, uspokój się coś wymyślę okey? Tylko po co mu te pieniądze?

-Skąd mam wiedzieć? Jego ojciec zarabia dużo. Nie musi utrzymywać żony, przecież się rozwiedli dawno temu. Josh ma wszystko, wiec nie wygląda na to żeby mieli problemy finansowe.

-Postaram się czegoś dowiedzieć.
Po tych słowach poszedł do kuchni, a ja za nim.

Zamówiliśmy pizzę i zaczęliśmy jeść.

-A co z Oli? -zapytałam

-Wszystko dobrze z dzieckiem też. Tylko myślimy jak to powiedzieć jej rodzicom.

-Mhm. Mów mi wszystko ok? Chce wiedzieć co się dzieje.

Chciałam już wyjść z kuchni ale brat mnie zatrzymał.

-Ty mi też. Martwię się o ciebie zwłaszcza teraz.
Uśmiechnęłam się smutno i poszłam do pokoju.

Chwile poleżałam na łóżku myśląc o tym wszystkim. Usłyszałam mój telefon i odebrałam go. Dzwoniła moja siostra.

-Halo Nicole?

-Hejka. Posłuchaj nie mam za dużo czasu. Wiem, co się dzieje, po co wrócił i po co mu pieniądze.

-Ale...

-Nie przerywaj. Mieszka teraz u ciotki, bo jego ojciec trafił do więzienia. Tyle ile „jesteśmy" winni wynosi kaucja za ojca, żeby go zwolnili. Jak coś to dzwoń. Kocham cie.

Po tym rozłączyła się. Troszczy się o nas jak może, ale ma dużo nauki. Mama była by z niej dumna, idzie w jej ślady i studiuje prawo.

Zbiegłam na dół i przekazałam to Lucasowi. On tylko pokręcił głową i nic nie powiedział. Nie wiedziałam co robić i co myśleć. Wróciłam do pokoju, odpaliłam komputer i włączyłam netflixa. Jutro nareszcie piątek, a za 2 tygodnie mikołajki. Netflixa oglądałam do jakiejś 20:00 potem poszłam się myć, ubrałam za dużą bluzkę brata i poszłam spać.

Obudziłam się w nocy. Patrzę na zegar 4:12.
Świetnie i co teraz? Pomyślałam i wzięłam telefon do ręki. Zobaczyłam 3 nieodebrane połączenia od Emily. Było to o godzinie 1:30.
Czemu ona nie śpi? Jednak postanowiłam nie dzwonić teraz, porozmawiam z nią w szkole.

Posiedziałam jeszcze chwile na telefonie i zasnęłam około 5:00. Budzik miałam na 7:00 bo lekcje zaczynałam o 8:10.

Rano Lucas musiał mnie wyciągać z łóżka. Nie usłyszałam budzika. Szybko się ogarnęłam nie jedząc śniadania. Ubrałam czarne rurki i szarą bluzę z adidasa. Umyłam zęby i twarz, zbiegłam na dół, ubrałam buty i kurtkę, bo robi się coraz zimniej. Potem weszłam do samochodu i z Lucasem pojechaliśmy do szkoły.

Lekcje strasznie mi się dłużyły. Nie wiedziałam co z Emily, bo jej nie było.

Na długiej przerwie usiadłam tam gdzie zawsze siedzę ze wszystkimi. Tyko nikogo tam nie było. Liczyłam na to, że będzie chociaż Max.

Emily nie było od początku dnia, mój brat z Oli pojechali znów na jakieś badania i kontrole. A on? Nie wiem co się dzieje. Zaczęłam jeść to co miałam na talerzu gdy ktoś się dosiadł. Zobaczyłam zielonookiego szatyna, który patrzył się na mnie.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.

-Hej, jestem Eric.

-Sophie

-Miło mi. Nie widziałem cie tu wcześniej, jesteś nowa?

-Powiedzmy, przeprowadziłam... -nie skończyłam mówić bo przerwałam mi jakaś dziewczyna.

-Eric, szukałam cie. -podeszła do stołu i pocałowała go

Już wiem co to za dziewczyna. Była to Chloe. Dziewczyna Erica-kapitana drużyny koszykowej. O nim też słyszałam-Max mi opowiadał.

Dziewczyna spojrzała na mnie pogardliwie i ciągnęła swojego chłopaka za koszule.

-No idź. -spojrzałam na niego

On uśmiechnął się tylko głupio i poszedł za Chloe.

Na szczęście nie spotkałam się dziś z Joshem. Mogłam zapomnieć o tym trochę i w spokoju chciałam wrócić do domu.

Gdy wyszłam ze szkoły zobaczyłam Maxa. Gdy mnie zobaczył podszedł i powiedział:

-Twój brat prosił żebym cie odwiózł.

-Dzięki, dam sobie radę.

Ominęłam go i szlam w stronę domu, ale Max nie dał za wygraną i złapał mnie za nadgarstek.

-No proszę chodź. Obiecałam mu, że cie zawiozę. A jak nie pójdziesz to cie zaniosę.
Już chciałam się obrócić i iść dalej, ale Max na prawdę mnie podnieśli i zaczął nieść.

-No dobra! Tylko mnie postaw!
Nie posłuchał i wsadził mnie do auta. Głupek.

Max zawiózł mnie pod blok i odprowadził pod drzwi. Nie wpuściłam go, bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

Leżałam w pokoju słuchając muzyki. Zobaczyłam powiadomienie z Facebooka.

Eric Bell dodał cie do znajomych

Pokręciłam głową ale zaakceptowałam zaproszenie. I chwile potem przyszło powiadomienie

Od Eric:
Hejka! Co tam mała?

Zignorowałem to i włączyłam mój ukochany film-Harry Potter. Obejrzałam 3 części i około 1:30 położyłam się spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!
Wiem że dawno mnie tu nie było, ale wracam. Większość się pewnie nudzi tak jak ja, wiec mam nadzieje że wan się spodoba. Postaram się regularnie wrzucać rozdziały.
15⭐️=next
Dobranoc! 😘

Słowa: 899

Only mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz