Rozdział 20

3K 86 1
                                    

Do świąt zostało 5 dni z. Max unikał mnie, Oli stresowała się rozmową z rodzicami, Lucas wspiera ją, Eric nie rozmawia z Maxem, a ja jestem pośrodku tego wszystkiego.

Właśnie szykuje się na obiad u rodziny Oli. Nie wiem czy Oli zamierza powiedzieć wszystko w końcu rodzicom, czy po prostu jest to zwykły rodzinny obiad. Ale miałam większe zmartwienia na głowie niż obiad. Muszę pogadać z Maxem przed świetami. Nie chce, żeby była pomiędzy nami taka napięta atmosfera.

-Sophie! Wychodzimy! -krzyknął z dołu Lucas

-Idę!
Zeszłam na dół biorąc jeszcze torebkę i pojechaliśmy.

Weszliśmy do środka. Mama Olivi zawsze dba o porządek.

-Witajcie!- powiedziała pani Sanders

-Dzień dobry
Przywitaliśmy się z rodzicami Oli i z nią. Razem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy nakładać jedzenie na talerze. Byłam dość głodna, ale Oli nałożyła zdecydowanie więcej niż ja. Gdy jej mama to zobaczyła zaczęła się śmiać i zapytała
-Masz okres kochana? Nigdy tyle nie jesz
Oli też się śmiała i odpowiedziała, że po prostu je za dwoje.

W tym momencie nastała totalna cisza. Nikt nic nie mówił, nie jadł. Wydaje mi się, że nie w taki sposób mieli się dowiedzieć. Olivia patrzyła na swoich rodziców zestresowana. Tata Oli był zły, a mama zdziwiona i trochę przestraszona. Ja czułam się tam nie potrzeba i chciałam pójść, ale jednocześnie nie chciałam wstawać i zwracać na siebie uwagę.

Tata Olivi wstał od stołu, a ona miała już łzy w oczach. Jej mama widząc to chciała okazać jednak wsparcie i przytuliła córkę, choć było widać że sama zrobiłaby dokładnie to co jej mąż. Lucas trzymał Oli za rękę.

-Poczekam w samochodzie albo zadzwonię po Erica- szepnęłam do brata i wstałam od stołu dziękując.

Będąc już na zewnątrz zadzwoniłam do MOJEGO CHŁOPAKA (strasznie to dla mnie dziwne) i poprosiłam żeby przyjechał.

Był po mnie za pare minut i pojechaliśmy do mojego mieszkania. W drodze nie rozmawialiśmy za dużo. Gdy byliśmy już u mnie w pokoju zapytałam go

-O co poszło z Maxem? Nie gadacie ze sobą od tej rozmowy, a on mnie unika.

-O nic specjalnego

-Przestań! Mówisz tak za każdym razem! Chcesz mnie okłamywać?

-Nie chce! Ale nie chce żebyś zmieniła zdanie o mnie, albo żebyś ze mną zerwała.-posmutniał

-Czemu miała bym to robić?

-Max powiedział że na ciebie nie zasługuje. Że wyszłaś z jednego toksycznego i beznadziejnego związku i nie powinnaś pakować się w kolejny.
Prawie każdy ma mnie za typowego „fuck boya" , nie chce żebyś ty tez tak o mnie myślała.

Nastała chwila ciszy. Słowa, które powiedział jeszcze do mnie nie do końca dotarły. Przytuliłam go i oparłam głowę o jego ramię.
-Nie sądzę tak o tobie i nie będę. Nie martw się.
On też mnie przytulił i siedzieliśmy w ciszy.

Potem długo leżeliśmy. Chyba oboje jesteśmy zmęczeni wszystkim, co dzieje się dookoła nas.
Chciałabym, żeby wszystkie problemy się skończyły. W końcu mam normalnego chłopaka, przyjaciółkę, brata i siostrę, a nadal coś jest źle. Chce odpocząć i właśnie takich chwil potrzebuje. Zamykając oczy chwyciłam zielonookiego za rękę i po jakimś czasie zasnęłam.

Miałam cudowny sen, który oczywiście zapomniałam jak się obudziłam, ale najgorsze było to, że nie było przy mnie Erica. Zeszłam szybko na dół, ale tam też go nie było. Nie było nikogo, ani Erica ani mojego brata. Ale właśnie wtedy wszedł z zapłakana Oli. Rozmowa najwyraźniej nie poszła za dobrze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim!
Już wróciłam i rozdziały będę wstawiać raz w tygodniu. Poprawiłam też pare błędów w poprzednich rozdziałach.
Dajcie znać, co sądźcie.
12⭐️=next

Słowa: 560

Only mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz