Rozdział 16

3.6K 103 0
                                    

Cały dzień spędziłam z Erickiem. Na lekcjach unikałam Emily. Możecie pomyśleć, że to bez sensu, ale ona wie jaka jest sytuacja i nie umiem jej tego wybaczyć. Tym bardziej że znam Josha i wiem, że jak czegoś chce to to dostanie, a jak nie to sam sobie to weźmie. Na lunchu poznałam znajomych Erica, czyli całą drużynę. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, a ja nie wiem czemu, ale czułam się bardzo swobodnie i pewnie. Widziałam Maxa siedzącego przy stole z ludźmi, których w ogóle nie znam, ale zobaczyłam 2 znajome mi twarze. Była to Chloe z jej najlepszą przyjaciółką Amy. Nie przejęłam się tym.

Potem do stołu podszedł mój brat z Oli obejmując ją w tali. Każdy wiedział o co chodzi, a ja śmiałam się z reakcji chłopaków.

Po lekcjach poszłam obejrzeć trening chłopków. Oli tez tam poszła, potem z moim baratem jechaliśmy do nas. I tak nie miał by mnie kto odwieźć. Nie chciałam za bardzo tam zostawać, bo był tam Josh, ale ostatecznie poszłam. Usiadłyśmy na trybunach i oglądałyśmy trening. Na sale wszedł trener, którego już zdarzyłam poznać poszedł do mnie i zapytał:

-I jak przemyślałaś sprawę Williams?

-No nie wiem, proszę pana.

-Może zostaniesz po treningu? Potem gra drużyna siatkowa, zagrałabyś z nimi.

-No dobrze.

Po zakończeniu treningu chłopaków, gdy wyszli z sali się ogarnąć do szatni. Czekałam na brata by powiedzieć mu, że zostaje. Wtedy usłyszałam czyjąś rozmowę. Chciałam podejść, ale usłyszałam głos Josha i postanowiłam podsłuchać.

-Widzę, że znalazłeś sobie nową?

-O co ci chodzi?

-Kolejna taka jak Chloe?
Po tych słowach Josh zaczął opowiadać mu historie, tak TĘ historie, tylko że w jego wersji. Gdzie to ja byłam suką. Nie wytrzymałam i ze łzami w oczach podeszłam do nich. Z całej siły dałam Joshowi z liścia. W tym samym momencie z szatni wychodził Max z moim bratem. Podbiegli do nas i juz Max chciał uderzyć Josha, gdy przyszedł trener i wszystkich rozdzielił.

Puścił wszystkich bez żadnej kary. Ja wróciłam do domu z Lucasem i Oli. Nie odezwałam się. Gdy weszliśmy do domu szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Czemu on zawsze wszystko psuje? Całe moje życie musi wiązać się z tym? Czemu akurat ja?
Miałam mnóstwo myśli w głowie. W końcu zasnęłam.

Rano obudził mnie Lucas. Poszłam wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dżinsy i bluzę. Pomalowałam się i zeszłam na dół. Nie byłam głodna, wiec od razu poszłam do auta. Od wczoraj nie odezwałam się słowem do nikogo.

Na lekcji byłam nie obecna myślami. Nagle usłyszałam głos blondynki, która się dosiadła.

-Hej Sophie... Max mi wszystko powiedział.
Przykro mi.

Chciała chwycić mnie za rękę, ale zabrałam ją. Zignorowałam to, co powiedziała i znów zamyśliłam się.

Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam na korytarz i poszłam na stołówkę tylko po to żeby kupić wodę. Kupując ją również się nie odezwałam. Pokazałam tylko palcem co bym chciała, jak małe dziecko. Kierowałam się do wyjścia, gdy zobaczyłam Erica uśmiechającego się do mnie.

Odwróciłam głowę, wiem co on o mnie teraz myśli. Poszłam pod sale i tam usiadłam. Usiadłam na ławce, zamknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę. Poczułam rękę na moim kolanie i spojrzałam na nią powoli otwierając oczy.

-Powiesz co się stało?
Pokręciłam głową patrząc w zielone oczy.
-Sisi martwię się...-powiedział z troską

Tak mówił Josh. Pomimo tego, że nie chciałam płakać, nie tu, nie przy nim, nie znów. Łzy same zaczęły płynąc po policzkach. Szatyn wytarł mi je kciukiem i uśmiechnął się po czym pocałował mnie, ale odsunęłam go od siebie i odeszłam. Zostawiłam go z osłupiałą miną i niezrozumieniem. Na schodach idąc do łazienki minęłam Maxa. Zamknęłam się w jednej z kabin i pozwoliłam płynąc łzą. Ktoś zapukał i usłyszałam głos przyjaciółki:

-Sophie chce ci pomóc.

Otworzyłam drzwi i przytuliłam blondynkę.

-Przepraszam-wyszeptałam

-Ta ja przepraszam, miałaś racje.

Chwile tak stałyśmy przytulając się, a potem poszłyśmy na lekcje.

Po lekcjach przed szkołą czekał na mnie Eric. Lucas miał mnie dziś odwieźć, wiec ominęłam go i szlam dalej.

-Ej Sophie czekaj! Co się stało? Czemu...
Nie dałam mu dokończyć i powiedział tylko.

-Czemu? Bo to nie ma sensu.

I poszłam. Lubiłam go i dzięki niemu bardziej otworzyłam się na ludzi, ale nic by z tego nie było. Przynajmniej tak mi się wydawało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobry wieczór wszystkim!
Uznałam, że będę pisać tylko z punktu widzenia Sophie. Mam nadzieje że wam się podoba😘 Kolejny rozdział w czwartek.
10⭐️=next

Słowa: 697

Only mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz