Czekoladka 7

526 29 22
                                    


- Ta pani się pomyliła, jest jej przykro, przyszła przeprosić i obiecuje, że już nigdy nie przyjdzie - Luke zaczął tłumaczyć, zanim Victoria mogła cokolwiek powiedzieć.

- To nic - uśmiechnęła się lekko do niej, przesłała nam buziaka w powietrzu i wróciła do szkoły.

- Nie zostawię tego ot tak! - krzyknęła, gdy Zoe zniknęła nam z pola widzenia.

- Nie masz do niej praw, zostawiłaś ją...

- Ale to ja ją urodziłam - niemalże krzyknęła. - Żałuję, że ją zostawiłam... Chcę to wszystko naprawić i być przy niej, a jak będę musiała, pójdę z tym do sądu.

- I myślisz, że dostaniesz prawo do opieki?! - krzyknął.

Położyłam rękę na jego ramieniu, starając się go jakoś uspokoić.

- O to się nie martw - powiedziała tylko, spoglądając się na Luke'a i odeszła.

Mój mąż uderzył zdenerwowany ręką w płot, oddzielający teren szkoły od ulicy, nie zwracając uwagi na dzieci czy nawet na nauczycieli.

- Luke... - szepnęłam, starając się jakoś go załagodzić. - Przecież to jasne, że tylko ty jesteś jej ojcem i nic ani nikt tego nie zmieni.

- Po co ona tu przyszła?! - zignorował moją wcześniejszą wypowiedź. - Skąd ona w ogóle wie, do której ona chodzi szkoły - głośno się zastanawiał.

- Przecież ona jej nie zna.

- Żeby tylko jej wszystkiego nie powiedziała - spojrzał na mnie ze złością w oczach.

Świąteczne szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz