Czekoladka 19

476 25 10
                                    


- Przyszłam spotkać się z Zoe, poznać ją i spędzić z nią dzień - oświadczyła.

- Ty żartujesz, prawda? - zapytałam zszokowana, wciąż nie dowierzając, że wepchnęła się do środka pomimo, że starałam się zrobić coś, by nie dać jej wejść.

- Czy wyglądam jakbym żartowała? - mówiąc to, podniosła ręce w górę, dając mi do zrozumienia, że ma ze sobą torby prezentowe.

- Myślisz, że jak kupisz Zoe prezenty, to coś pomoże?

Gdy znalazła się w kuchni, usiadła na krzesło, wzdychając głośno na moje słowa.

Nie udało jej się odpowiedzieć na moje pytanie, bo właśnie w tym momencie do domu wrócili domownicy.

- Mamo! - usłyszałam jak Zoe mnie woła. - Wiesz, że już nigdy nie pójdę do szkoły w tym roku?! - usłyszałam jej radosny głos.

Spojrzałam na Victorię, która wyglądała na szczęśliwą.
Bezwstydnie uśmiechała się do mnie.

- Jak się czujesz, kochanie? - do kuchni wszedł uśmiechnięty Luke.

Kiedy zobaczył, że jest Victoria, od razu mina mu zrzedła.

- Co ty tu robisz? - sapnął.

Starał się nie krzyczeć ze względu na Zoe, która zbliżała się do pomieszczenia, w którym wszyscy przebywaliśmy.

- Mamo... - dziewczynka chciała coś powiedzieć, ale gdy zauważyła Victorię, zmieniła zdanie. - Dzień dobry - przywitała się nieśmiało.

- Cześć - odpowiedziała, wlepiając wzrok na dziecko.

- A co pani tu robi?

Otworzyłam buzię, by coś powiedzieć, jednak Victoria była szybsza:

- Chciałam ciebie poznać.

- Przecież pani ma swoje dziecko - w jej głosie odczytałam lekki strach.

- No właśnie nie do końca... - zaczęła.

- Victoria! - Luke nie wytrzymał i krzyknął.

Spojrzała na niego, uśmiechając się jeszcze szerzej.

Czułam, że do głowy jej przyszedł złowieszczy pomysł. Bardzo chciałam jej przerwać albo zrobić coś, by do niczego nie doszło, ale ona była szybsza:

- Zoe, to ty jesteś moją córką - dopiero po tej wypowiedzi, spojrzała na dziecko.

Świąteczne szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz