Czekoladka 16

462 26 10
                                    


- Nie rób tego - szepnęłam jakby do siebie i gdy byłam już pewna, że Victoria nie usłyszała, ona jednak zapytała:

- I po co to całe spotkanie? Ty naprawdę myślisz, że coś zdołasz? Że zmienię nagle zdanie?

- Ona nie jest zabawką! Nie można tak po prostu bawić się jej uczuciami i rzucać ją z kąta w kąt, od jednego rodzica do drugiego. Czy ty ją kochasz? Czy kiedykolwiek czułaś instynkt macierzyński?

- Kiedyś byłam młoda i głupia.

- Nie kochałaś... - przytaknęłam sobie głową. - Nie znasz jej, nie wiesz jaka ona jest, ty nawet nie byłaś przy niej, kiedy się rozwijała, mówiła swoje pierwsze słowa...

- A co ty możesz wiedzieć? - przerwała mi. - Jesteś w ciąży, a twoje dziecko jeszcze się nie urodziło...

- Ale kocham Zoe. Może nie jestem jej matką, ale nie wiem co bym zrobiła, gdyby jej się coś stało albo gdyby ktoś zrobił jej krzywdę. Kocham ją, bo jest moją córką, jest dla mnie wszystkim... - mówiłam szczerze.

- Mary? - moją wypowiedź przerwał męski głos. - Czemu nie odbierasz telefonu? Bałem się o ciebie, skarbie.

Do lokalu wszedł Luke, który zmartwiony pocałował mnie w czoło.

Kiedy zobaczył z kim siedzę, spoważniał.

- Co ty tu robisz?

- To pomysł twojej żonki - odpowiedziała szorstko.

- Mary, co tu się dzieje? - zmarszczył czoło.

Usiadł obok mnie i czekał aż mu odpowiem.

- Chciałam z nią porozmawiać. Luke, musimy w końcu wszystko ustalić. Rozmowa zawsze pomaga... Na spokojnie - westchnęłam.

"Właśnie, na spokojnie. Nie mogę się denerwować..." - myślałam.

Ostatnio od tego boli mnie brzuch. Muszę bardziej uważać na dziecko.

Świąteczne szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz