- Ile chcesz? - zapytał rozzłoszczony, kiedy stali pod drzwiami.- Trzydzieści tysięcy - odpowiedziała w końcu.
- I obiecaj, że nigdy nie wrócisz! Nie zbliżysz się do nas! - krzyczał.
- Chciałbyś - prychnęła.
Ich kłótnia stała się mgłą.
Poczułam ostry ból brzucha, a potem odeszły mi wody i całkowicie spanikowałam.- Luke... - nawet nie potrafiłam krzyknąć. - Ja... chyba... - kurczowo trzymałam się za brzuch, który zaczął mnie boleć.
Koszmarny ból.
Skarbie, tylko nie teraz... - myślałam.
- Ja rodzę! - w końcu krzyknęłam.
Dwie twarze odwróciły się do mnie.
Luke to już w ogóle spanikował.- Już - rzucił tylko i wziął mnie pośpiesznie za rękę, przy okazji w pośpiechu biorąc na ręce Zoe.
Szybko pojechaliśmy do szpitala, łamiąc wszystkie przepisy drogowe.
Przez cały czas czułam jakby mnie rozrywano. Okropny ból. Błagałam, żeby to się jak najszybciej skończyło.
- Wdech i wydech, dawaj skarbie - powtarzał przez całą drogę.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że z nami jedzie Victoria.
Po co jedzie z nami?
Nie ważne, nie mam czasu myśleć o takich rzeczach.W końcu dojechaliśmy do szpitala. Szybko znalazłam się w rękach lekarzy i pielęgniarek, a gdy znajdowaliśmy się już w sali porodowej zaczęłam przeć. Oczywiście Luke trzymał mnie za rękę i wspierał, jednocześnie ja zrobiłam mu chyba kilka zadrapań i sprawiłam mu ból, ale nie okazywał tego. Bardziej skupiał się na porodzie.
"Ten poród jest trochę za szybko..." - myślałam.
CZYTASZ
Świąteczne szczęście
RomanceDruga część Świątecznej miłości! Tu tak samo jak w poprzedniej części... Pojawią się dwadzieścia cztery rozdziały i będą one dodawane codziennie od pierwszego grudnia do Wigilii. Jest to druga część historii o Mary i Luke'u. Co nowego u nich? Tego...