4. Iluzja Lisicy

1.6K 117 51
                                    

*Adrien*

Nasza pierwsza rodzinna kolacja nie zakończyła się dobrze, po tym jak tata oznajmił nam, że weźmie ślub z mamą Lily już za dwa tygodnie. Najbardziej martwiłem się o Mavis. Wiem, że moja bliźniaczka nie przepada za Lilą ze względu na jej notoryczne kłamstwa, a teraz ta ma zostać naszą siostrą... 

- Co masz taką minę, Adrien? - zagadał do mnie Plagg, jednocześnie pałaszując ser. 

- To wszystko, co dzieje się teraz w domu strasznie mnie przytłacza. 

- No wiem. Faktycznie jakoś to dziwne, że twój ojciec tak nagle wyskoczył z tym szybkim ślubem, ale spójrz na pozytywy, na weselu zawsze jest dużo pysznego jedzonka. - Plagg w jednej sekundzie połknął spory kawałek sera. 

- Chciałbym, żeby tata był szczęśliwy, ale martwię się o Mavis. Ona nie znosi Lily... 

- I ty też nie powinieneś pałać do niej szczególną sympatią. Nieraz ci już mówiłem, że ta dziewczyna śmierdzi mi na kilometr i w tym przypadku nie mam na myśli przyjemnego smrodu, jaki wydziela przepyszny camembert, czy niewyprane skarpety. 

- Daj spokój, Plagg. Nie chodzi tutaj o Lilę, tylko o May. Ja... boję się, że w końcu dojdzie do tego, że dopadnie ją akuma. Wtedy... 

- Wtedy Czarny Kot wkroczy do akcji i na pewno ją uratuje. - moje kwami najwyraźniej próbowało podnieść mnie na duchu, ale mu się nie udało. 

- Tylko, że ja nie wyobrażałbym sobie walki z nią. - stwierdziłem załamany. 

- Przecież wiele razy już z nią walczyłeś. - Plagg wzruszył ramionami. 

- Ale to były przyjacielskie pojedynki. Takie się nie liczą. - westchnąłem ciężko. - Pójdę lepiej zobaczyć, co z nią. 

*Mavis*

Leżałam na łóżku i przeglądałam księgę zaklęć. Miraculum Motyla leżało ukryte przed światem w mojej torbie, jednak nadal pozostawało aktywne, co łączyło się z obecnością Nooroo w moim pokoju. TAK, po prostu chciałam mieć do kogo się odezwać, a kwami była pod ręką. 

- Dlaczego ta przeklęta księga musi być zakodowana?! Co te znaki w ogóle znaczą, do cholery?! - obrazki naprawdę niewiele dawały, a słowa były zapisane jakimś nieznanym mi szyfrem. Denerwowało mnie to, że tej książki nawet nie dało się przeczytać... Co ja gadam? Tego wieczoru wszystko mnie denerwowało. 

- To forma zabezpieczenia. Nawet ja nie mogę odczytać tych znaków. Tę umiejętność posiadają jedynie Strażnicy. 

- Fajnie, a umówisz mnie z takim na spotkanie? - spytałam sarkastycznie. Istniało ogromne prawdopodobieństwo, że w tej książce zawarte są jakieś informacje, które pomogłyby mi raz na zawsze rozprawić się z Biedronką i Czarnym Kotem. Jakieś ich słabe punkty, albo coś. Istniała także możliwość, że ta księga skrywa w sobie sposób, jak... jak uleczyć mamę inaczej, niż dzięki mocy absolutnej. Myśl, że odpowiedź jest tak blisko, a jednak tak daleko przyprawiała mnie o frustrację. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi. Kogo tu niesie?! Zamknęłam książkę i schowałam ją pod łóżkiem, a w tym czasie kwami dołączyła do miraculum w mojej torbie. 

- Otwarte! - żeby tylko nie okazało się, że to któraś z Rossich postanowiła dodatkowo dźwignąć mi ciśnienie. Na szczęście przyszedł do mnie Adrien. 

- Cześć. - mruknęłam, spuszczając wzrok. Adrien bez słowa zamknął drzwi, po czym usiadł na łóżku obok mnie. 

- Jak się trzymasz? - spytał z troską w głosie. On zawsze się o mnie troszczył. Pamiętam, jak na początku szkoły Kim zaczął do mnie zarywać. Wtedy Adrien wypytywał o niego dosłownie każdą osobę w klasie, żeby mieć absolutną pewność, że nie trafię na kogoś nieodpowiedniego... Wiem o tej sprawie od Alix. Ale rozumiem go, bo to u nas działa w dwie strony. Ja też nigdy w życiu nie pozwoliłabym na to, żeby Adiś zaczął chodzić z jakąś lafiryndą. Bez słowa przytuliłam się do swojego bliźniaka. Natychmiastowo poczułam jego dłonie na swoich plecach. - May, martwię się o ciebie. 

Miraculum : Córeczka TatusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz