8. Czasem nie do końca wiadomo, kto wróg, a kto przyjaciel cz.1

1.3K 94 23
                                    

*Mavis*

Wczoraj świetnie bawiliśmy się na kręglach. Adrien namówił mnie, abyśmy wzięli ze sobą jeszcze Nina, Alyię i Marinette, jednak dołączyły do nas jedynie nasze zakochane gołąbeczki. Nie wiem czemu, ale ciemnowłosa nie chciała z nami pójść. Tłumaczyła, że musi pomóc rodzicom w piekarni, jednak coś mi podpowiadało, że to tylko jedna z jej wymówek. Aktualnie udaję, że słucham wywodów Chloe na temat najnowszej odżywki do włosów, jaką to ostatnio burmistrz sprowadził dla niej prosto z Brazylii.

- ... Mówię ci May, moje włosy będą wyglądały zniewalająco podczas ślubu twojego ojca z Clarą Rossi. A w połączeniu z moją kreacją? Po prostu ósmy cud świata. Adrien padnie z wrażenia, kiedy mnie zobaczy i na sto procent nie będzie chciał tańczyć z żadną inną dziewczyną. Już nie mogę się doczekać. 

- Chociaż ty jedna. - posłałam przyjaciółce słaby uśmiech, jednak Chloe pochłonięta swoją ekscytacją, nawet nie zwróciła uwagi zarówno na niego, jak i moją krótką wypowiedź. 

- Cześć, rozmawiacie o ślubie naszych rodziców? - podeszła do nas uśmiechnięta Lila. 

- Ale nie z tobą. - odpowiedziałyśmy jednocześnie, jednak młoda Rossi puściła nasze słowa, mimo uszu. 

- Wiecie co, mama dziś ma przymiarkę sukni ślubnej, którą zaprojektował dla niej tata. Powiedziała mi, że bardzo by ją ucieszyło, gdybyśmy jej potowarzyszyły, jako jej ukochane córki. Ciebie również zapraszamy, Chloe. W końcu im nas więcej, tym weselej, nie mam racji? - z tą przymiarką to akurat była prawda, ale co do tego całego zaproszenia, nie jestem pewna. Gdyby rzeczywiście było tak, jak mówi Lila, Clara wspomniałaby mi o tym przy śniadaniu. 

- Pytasz, czy pójdę na przymiarkę sukni ślubnej przyszłej żony Gabriela Agresta? - spytała Chloe z odrobiną entuzjazmu, który momentalnie ukryła za maską obojętności. - Zobaczę, czy wyrobię się po wizycie w spa, który zaplanowałam sobie dzisiaj z moją mamusią. 

- Ale jakby co, daj znać, będziemy na ciebie czekać. Widzisz, w przeciwieństwie do co poniektórych, ja potrafię dzielić się swoimi bliskimi i staram się otworzyć serce dla wszystkich, którzy mnie otaczają. 

- Jasne, o ile coś z tego masz. 

- Nie rozumiem, dlaczego mnie tak surowo oceniasz, Mavis. - Lila zrobiła minę niewinnej ofiary. - Przecież my już niebawem zostaniemy siostrami. 

- Rozmawiałyśmy już o tym wczoraj, ale najwyraźniej jeszcze do ciebie nie dotarło. Ty i ja NIGDY nie będziemy siostrami! CZY TO JEST DLA CIEBIE JASNE?! 

- MAVIS, JAK TY TAK MOŻESZ?! - usłyszałam za sobą głos należący do Rose. Parszywy lis wiedział, że laski nas słuchają. Odwróciłam się w stronę fanki jednorożców, która wraz z Mylem i Juleką wbijała we mnie rozgniewane spojrzenie. Kurcze, one nie mają bladego pojęcia, jaka Lila jest naprawdę, a ja i Marinette nie mamy jak ukazać im prawdziwego oblicza tej podłej kłamczuchy. I co ja mam im teraz powiedzieć? - Dlaczego nie chcesz zaakceptować Lili w rodzinie?! 

- A ciebie, kto pytał o zdanie, nic nieznacząca ofermo? - Chloe skrzyżowała ręce na piersi, spoglądając krytycznym wzrokiem na Rose. Położyłam córce burmistrza dłoń na ramieniu, niemo dając jej do zrozumienia, by odpuściła. To ja znowu dałam sprowokować się Lili i to ja muszę się teraz z tego wyplątać. Zanim zdążyłam zabrać głos, "moja siostra" postanowiła znowu zgrywać wielce pokrzywdzoną:

- Ty jej jeszcze bronisz? Ja traktuję Mavis, jak rodzoną siostrę, a ona nawet nie próbuje dać mi szansy. 

- Mogłabyś przestać robić z siebie ofiarę losu? Wpycha się do cudzej rodziny i jeszcze płacze, że jej tam nie akceptują. Ty moje biedactwo. - Lila profesjonalnie udała, że moje słowa ją ruszyły, natomiast dziewczyny spojrzały na mnie z wyrzutem. 

Miraculum : Córeczka TatusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz