Randka z wampirem cz.13

766 21 4
                                    


Zimno które odczuwałam zmroziło mnie do kości. Wtedy ledwo Idąc poprzez ścieżkę bezkresnej ciemności zaczynałam dostrzegać niewielkie światło. Ponure wizje stopniowo zanikały, ustępując miejsca kojącym dźwiękom.
Otworzyłam oczy, budząc się po nieprzyjemnym śnie z ochotą na płacz. Dotarło do mnie, iż te przyjemne, kojące dźwięki które słyszałam w mroku, pochodziły najpewniej od radia. Siedziałam na przednim siedzeniu, przykryta męskim płaszczem. Mimo to nie było mi ani trochę cieplej. Zastanawiałam się jakim cudem znalazłam się w tym miejscu i dokąd zmierzałam. Nagle wspomnienia o ostatnich wydarzeniach uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. Spojrzałam na Damona, szukając wyjaśnień, jednak nie zadał sobie najmniejszego trudu by spojrzeć mi w oczy. Zauważyłam, że coś się zmieniło. Wyglądał na przejętego... A może tylko chciałam go takim widzieć. Nie wiedząc czemu, zaczęłam wyobrażać sobie zachowanie typowej nastolatki, która mogłaby siedzieć tutaj zamiast mnie. Czy byłaby szczęśliwa widząc zainteresowanie samego demona? Może w swojej głupocie zaczęłaby klepać wszystko na facebooka, albo płytkim znajomym ze szkoły... Sama nie wiem, wiem tylko że dałabym wszystko za szansę powrotu do domu, z chęcią straciłabym też pamięć. Niespodziewanie kątem oka dostrzegłam wkradający się na usta Damona uśmiech. Chciałam coś powiedzieć, jednak dotarło do mnie, że nie mogłam. Dlaczego?
- Ledwo uszłaś z życiem, a mimo to twoim największym zmartwieniem jest to, czy powinnaś powiedzieć o mnie światu.- Powiedział z chwilowym rozbawieniem.
Znów próbowałam wydobyć z siebie głos, ale moje starania okazały się bezskuteczne.
- To minie z czasem.
Ilekroć czytał mi w myślach czułam się w pewien sposób naga, nie mając żadnej prywatności nawet we własnej głowie. Może przynajmniej odczyta moje pytania dotyczące tamtego mężczyzny. Chwilę myślałam. Paliło mnie w gardle żywym ogniem. Z kolei skostniałe stopy po zdjęciu butów wsunęłam pod płaszcz, chcąc nieco je ogrzać. Nie umknęło to uwadze demona, nie liczyłam jednak na żaden gest z jego strony, w końcu był zły z natury. Zamknęłam oczy czując jeszcze zmęczenie, a także postępującą chorobę.
Wtedy coś wytrąciło mnie z równowagi, ciepłym dotykiem ściągając ku sobie. Sama dobrze znałam to uczucie. Wtulając się w demona miałam na prawdę mieszane uczucia... Chciałam przestać myśleć.
Gdy kolejny raz otworzyłam oczy mogłam przynajmniej wydobyć z siebie pomruk. To dobrze. Słońce znikało za horyzontem, tworząc na niebie malowniczy obraz, przypominający wytwór artysty skupionym na płótnie. Czasami chyba najprostsze rzeczy o których człowiek zapomina, były najskuteczniejszą drogą do spokoju. I chociaż to nie wiele, wystarczył mi ten widok.
- Kim był ten człowiek?- Zapytałam ochrypłym głosem.
- Nie był człowiekiem. To Gabriel.
- Masz na myśli... Anioła?
W odpowiedzi kiwnął głową.
Spodziewałam się tego, jednak wcześniej nie chciałam brać pod uwagę takiej możliwości. Przypomniałam sobie aurę, którą czułam gdy ujrzałam go wtedy w kawiarni. Sama nie wiem... Była taka czysta.
- Anioł?- Powtórzyłam.- Po co przyszedł?
Demon milczał przez chwilę. Zauważyłam, że przez cały ten czas ani trochę nie zwolniliśmy, co też mnie zmartwiło.
- Rozmawiałaś z nim wtedy. Wspominał coś ważnym celu?
- Nie przypominam sobie.
Miałam czarne myśli. Stres powodował, że z każdą chwilą uścisk w żołądku stawał się bardziej odczuwalny i to wcale nie były motyle w brzuchu.
- Czego chciał?!
- Twojego odkupienia. Wie, że jesteś ze mną powiązana. Jeśli anioł widzi, że dla duszy śmiertelnika jest za późno, wpisuje ją na czarną listę. Rzecz jasna uniemożliwia to wejście do nieba po śmierci.
- Czarna lista? Cudownie.
- Innymi słowy... Próbował cię zabić, wywołując u ciebie atak serca.- Odparł z powagą.
Przeszył mnie dreszcz tak chłodny i potworny, że nawet obecność mojego mrocznego wybawiciela nie dodawała mi otuchy. Dręczona pytaniami o własny, przeklęty los, starałam się odbudować most nadziei, chcąc za wszelką cenę przeżyć. By choć raz jeszcze spojrzeć Kolowi w oczy...
- Dokąd mnie zabierasz?
- To bez znaczenia, dopóki ściga cię anioł nie mogę pozwolić ci wrócić do domu.
Milczałam przez chwilę.
- I tak nikt tam za mną nie tęskni...
Spojrzał na mnie, ale nie powiedział nic co rozwiałoby moje wątpliwości. Kwadrans później zjechaliśmy z drogi, kierując się w głąb ścieżki prowadzącej do lasu. Z obu stron otaczało nas pole, niekiedy dostrzegałam też wędrujące sarny.
W pewnym momencie Damon zatrzymał samochód.
- Dlaczego tu stanęliśmy?
- Muszę pozbyć się naszego ogona... Kilka kilometrów dalej jest jezioro, zaczekaj tam na mnie.
Pomyślałam, że zwariował i nie mówił poważnie. Spoglądałam mu w oczy, wyczekując aż mi to przyzna, nic takiego nie miało jednak miejsca.
- Idziesz go zabić?- Zapytałam po krótkim milczeniu.
- Nie mogę tego zrobić, chyba że da mi wystarczający powód. Zmylę go, da nam to trochę czasu.
- Jak mnie znajdziesz?
Obserwował mnie przez dłuższą chwilę, aż w końcu zbliżył się na tyle, że poczułam jego zapach. Odwróciłam od niego swój wzrok, przepełniona obawami. Jego palce musnęły mój policzek i zwróciły mnie ku sobie tak, że nasze usta prawie się złączyły. Zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo był blisko, co wywołało u mnie ambiwalentne uczucia.
- Mógłbym cię zabić w każdej chwili.
Jego słowa sprawiły, że wróciłam na ziemię. Zaciskając pięści odsunęłam się możliwie najdalej od niego.
- A jednak wciąż mnie intrygujesz.- Dodał.
Kiedy chwyciłam klamkę, demon szarpnął mnie za rękę i naparł na mnie całym ciałem. Próbując walczyć, starałam się za wszelką cenę uwolnić, jednak ściskał moje dłonie w taki sposób, że nie mogłam się wyrwać, a co dopiero bronić. Miał potężną siłę. Zaczęłam krzyczeć, gdyż jego uścisk zaczął parzyć mi dłonie, tak jakby przyłożono do nich rozżarzony metal. Nachylił się nade mną, szepcząc mi coś do ucha, nie zamierzałam jednak go słuchać. Splunęłam mu w twarz.
- Masz tylko mnie...- Znów szepnął nade mną.
- Pierdol się!
Niespodziewanie musnął wargami moją szyję, jednak jego usta były zimne i zmrożone niczym lód. Nie zrobił niczego więcej. Mimo to przeklinałam go w myślach, gardząc również jego zabawą.
- ,,Zabawą"? To nie ja się z tobą bawię.- Powiedział siadając na swoje miejsce.
Moja cierpliwość dotarła do granic i bez namysłu uderzyłam go w twarz, tak mocno jak tylko potrafiłam.
- Stul pysk, nigdy nie będę twoja, sram na to czy jesteś demonem, czy nie!
Wyszłam z samochodu, zostawiając go samego. Jeszcze przez chwilę przyglądał mi się przenikliwym wzrokiem, aż w końcu odjechał zostawiając mnie na środku pola. Cisza była grobowa. W tej ciemności czułam nieprzyjemne dreszcze sama nie wiedząc, czy powodem było zachowanie demona, czy moje obawy względem miejsca w którym się znalazłam. Nie wiedząc co mogło czaić się w zaroślach, kroczyłam wąską ścieżką, zbyt niewyraźną dla moich oczu, bym mogła dostrzec kamienie albo dziury. Potykając się, co jakiś czas spoglądałam za siebie, widząc w oddali zanikające światło wozu. Miałam teraz przed sobą kontury lasu, tak dużego i złowrogiego, że moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Czułam się dziwnie, gdyż nawet on milczał. Nie było szumu drzew, nic nie spadało na ziemię, gałęzie nie pękały, a mój szloch zdawał się odbijać tu echem. Z jakiegoś powodu nabrałam ochoty na modlitwę, jednak nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Zapomniałam też jak brzmiały. Minęła godzina. Tak sądzę. Po krótkiej przerwie uspokoiłam się na tyle, by iść w dalszą część lasu. Moje ciało przestało reagować na cokolwiek, m.in. na chłód, czy ból po ugryzieniu komarów. Przyzwyczaiłam się już do tej ciemności, w końcu nie mogła być gorsza niż demon. Pogrążona we własnych myślach, po prostu szłam dalej.
Wkrótce potem moje uszy dobiegł rozlegający się w oddali krzyk. Byłam pewna, że głos należał do kobiety. Zacisnęłam zęby, nie wiedząc co zrobić. Przez chwilę było cicho. Nagle znów go usłyszałam, tym razem wyraźniej. Nie mogłam dłużej stać, czułam że muszę się pośpieszyć. W tym czasie do głowy przychodziły mi różne myśli, także że mogę pakować się w pułapkę anioła. Jeśli tak, przynajmniej demon da mi spokój...
Zbiegłam ze ścieżki, podążając w stronę dobiegającego odgłosu. I wtedy wybiegając z lasu ujrzałam odbijający się w jeziorze blask księżyca. Nie to mnie sparaliżowało. Pode mną, na płaskim kamieniu nieopodal brzegu, leżała kobieta. Naga. Jej ciało było okaleczone, ale chyba wciąż żyła. Po chwili coś mignęło mi przed oczami. Schyliłam się na ziemię w miejscu gdzie znajdowały się krzaki. To był najlepszy pomysł, który przyszedł mi do głowy. Nagle z cienia wyłoniły się ludzkie postacie. Trzy pół nagie kobiety ruszyły w kierunku nieprzytomnej brunetki, potem było już tylko gorzej. Ich oczy były znajome i to uczucie. Nie mogłam uwierzyć, że znalazłam kolejne wampiry... Otaczając swoją ofiarę, przyglądały się jej ochoczo. Wtedy też postanowiły się zabawić. Obserwowałam je, nie pomijając żadnego szczegółu tej brudnej sceny. Upijając się krwią zabitej kobiety, łapczywie wodziły dłońmi po swych ciałach, dzieląc się dotykiem. Ich jęki wywołały u mnie dziwną... żądzę. Nie wiedząc czemu próbowałam odtworzyć to na swoim ciele, chłonąc oczami ruchy jednej z nich. Tak jak ona przesunęłam opuszkami palców po szyi, zjeżdżając coraz niżej aż do piersi. Całowały się na przemian, zmieniając też miejsca ów pocałunków. Widziałam jak trzecia z nich gładzi szkarłatne włosy środkowej, a następnie przygryzając delikatnie jej ucho, wodziła dłonią po jej piersi schodząc stopniowo niżej, jednak nie na tyle... Tak jakby z własnego kaprysu postanowiła się podroczyć. Po chwili z mroku drzew wyszedł ktoś jeszcze, zupełnie odwracając moją uwagę od ich bezwstydnej zabawy.
- Skończcie to natychmiast, ktoś jest w pobliżu!- Rozległ się męski głos.
Serce zabiło mi mocniej z obawy. Czułam, że kolejny raz chodziło o mnie, jednak tym razem byłam sama. Nie wiedziałam co zrobić i czy nagłe zerwanie się do ucieczki było dobrym pomysłem.
- Zabawisz się z nami?- Spytała jedna z nich.
- Jestem taka napalona. Nie wiem czy to z tęsknoty za twoim ciałem, czy może...- To ta dziwka, która nas obserwuje!- Jęknęła druga, zanosząc się szaleńczym śmiechem.
Nagle za moimi plecami pojawiła się kobieca postać, była to ta sama wampirzyca. Chwyciła mnie za kark i z niebywałą prędkością zeskoczyła ze mną na dół, przybijając mnie do drzewa. Powąchała mnie, na co zareagowałam jednoznacznie.
- Która chce pierwsza?- Spytała pozostałe wampirzyce.
Nagle mężczyzna, który do nich dołączył ruszył w moją stronę. Starałam się nie patrzeć w jego stronę, czując paraliżujący strach. Wiedziałam, że i tak mnie zabije.
- Przestań się wiercić, suko.- Rzucił.
Odepchnął wampirzycę, która mnie trzymała i sam chwycił mnie za gardło nachylając się nad moim uchem.
- Inaczej zabiję cię powoli...
Wiedziałam, że znam ten zapach. Czułam, że wzmocnił swój uścisk dusząc mnie z większą siłą. Nie mogłam wydobyć z siebie choćby słowa. Nagle odchylił włosy przysłaniające mi twarz, następnie skierował moją głowę w kierunku własnych oczu. Zamarłam.
- K-Kol?!
- To ty?!
Patrzył na mnie równie przerażony co zdębiały, podobnie jak ja. Nie widziałam go od tak dawna, zniknął i nikt, żaden jego przyjaciel którego znałam nie wiedział gdzie jest. Sądziłam, że szukał tego, kto mnie ścigał. Jak bardzo mogłam postradać zmysły, by w to uwierzyć?!
Wypuścił mnie z uścisku, następnie odskoczył ode mnie. Nie był w stanie wydobyć z siebie ani słowa więcej, czułam to. Wtedy napalone wampirzyce zaczęły go obmacywać, patrząc na mnie z wyższością, zapewne i one potrafiły czytać mi w myślach... Nie obchodziło mnie to. Kol przez długi czas stał niczym słup, niedowierzanie nie znikało z jego twarzy ani na chwilę.
- Jak mogłeś mi to zrobić, myślałam że mnie kochasz!
- Miłość? To przecież nonsens.- Wtrącił obcy głos.
Spojrzałam w kierunku jeziora, zauważając przyglądającego mi się Damona, który kończył dopalać papierosa.
- O co tu chodzi?!- Wypaliłam.
- Twój chłopak to idiota. Chciałem, żebyś to zobaczyła. Myślałaś, że zniknął ponieważ mnie szuka, jednak prawda jest taka, że po prostu się tobą znudził.
Poczułam, że to za dużo. Łzy spływały po mojej twarzy, a ból rozrywał mi serce.
- To nie tak jak myślisz! Kocham cię!
- Kłamiesz! Wiesz co przeszłam kiedy cię nie było?! Umierałam z niepokoju o ciebie, a ty w tym czasie pieprzyłeś się z tymi dziwkami! Kim w ogóle dla ciebie jestem?!
- To książę wampirów. Wkrótce wybierze jedną z nich na swoją żonę... Ty byłaś tylko przygodą.
- Stul pysk!- Odparł Kol.- Nic więcej nie dodał.
- Odpowiedz mi! Kim do diabła dla ciebie jestem?!
Na jego twarzy pojawiła się powaga, miałam wrażenie że serce lada moment wyskoczy mi z piersi.
- To prawda, jestem księciem wampirów. Ale nigdy nie traktowałem cię jak przygodę.
- Sądzisz, że po tym wszystkim ci uwierzę?! Dlaczego mi to zrobiłeś?! Nie różnisz się niczym od reszty!
- Stój do cholery!- Rzucił za moimi plecami, w czasie gdy z płaczem uciekałam w głąb lasu.

***

- To nawet zabawne. Teraz już wie.
- Nie oddam ci jej, prędzej wyślę cię do piekła!
- Masz się za lepszego? Niczym się nie różnimy, zarówno ty jak i ja... Zajmij się swoimi menadami, inaczej ja zajmę się tobą.- Na twarzy demona zawitał krzywy uśmiech.
Odwrócił się na pięcie, następnie zaczął iść w kierunku lasu, nim jednak zniknął w ciemności, na jego drodze stanęły trzy wampirzyce.
- Nie pozwolę ci do niej wrócić, nie zmienisz ją w to gówno!
- Sądzisz, że zamienię ją w kukłę, którą będę mógł się do woli bawić? To byłoby zbyt proste.
- Podsunąłeś nam tamtą kobietę, żeby mogła to zobaczyć?
- Inaczej nigdy by o tobie nie zapomniała. Teraz jest moja, nie ważne co zrobisz. Czuję jej ból nawet stąd, zasiałem w jej sercu rozpacz.
- Zabić go!
Oczy wampirzyc błysnęły lśniącym blaskiem, następnie rzuciły się w kierunku Damona. Kolejny raz poszerzył usta w uśmiechu, gdyż w jego ocenie była to zaledwie dziecinna zabawa. W jednej chwili wszystkie trzy zaryczały przerażającym wrzaskiem, przypominającym rozpaczliwy zew umęczonych mieszkańców piekła. Stanęły w ogniu, niczym ludzkie pochodnie wypalając się w popiół.
Gdy skierował swój wzrok, do miejsca gdzie niedawno widział Kol, zauważył pustkę.
- A więc zdecydowałeś?

- A więc zdecydowałeś?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Randka z wampiremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz