Wspólne noce

766 82 110
                                    

Nasz postój opuściliśmy trzy dni temu i powróciliśmy do koczowania. Jest ono teraz łatwiejsze ze względu na duży zapas pożywienia czy broń, ponieważ w jednym z tobołków znaleźliśmy Naganta oraz lepsze, bardziej przystosowane do wędrówki ubrania, co głównie pomaga wszy, ponieważ przy obecnych nasilonych mrozach już mogłaby sobie coś odmrozić, jednak prostym też nie można go nazwać.

Nasz wieczorno-nocny marsz został przerwany przez budzącą się zamieć. Wiejący z północnego wschodu wiatr już od południa wzburzał śnieg pokrywający zmarzlinę i dmnąc w plecy, uciążliwe przeszkadzał w wędrówce, jednak niedługo po zachodzie słońca zawieja zmieniła kierunek i zwiększyła swą siłę, niemal całkowicie krzyżując nasz zamiar, aby kontynuować pochód do później nocy, bowiem każdy jej powiew miota puchem tak, że świata nie widać i oczy szczypią, a wszystkie części ciała szybko ziębną.

Skryliśmy się w czymś podobnym do groty, chociaż grotą raczej nie można tego nazwać, to bardziej skalna wnęka, która przy okazji jest osłonięta drzewami w taki sposób, że stanowi niemal idealne schronienie przed zamiecią i niesionym przez nią śniegiem.

Wpierw po całym dniu marszu, jak zawsze, najpierw zjedliśmy coś i omówiliśmy kilka szczegółów na temat jutra i ostatniej przeprawy przez Lenę, która poszła nam jeszcze szybciej, niż podejrzewaliśmy, dlatego dzisiejsze straty czasowe nie są dla nas tak dotkliwe. Rozłożyliśmy już kożuchy, które robią nam za izolację od zimnego podłoża i przygotowaliśmy do snu, jednak niestety, ktoś nie myśli iść spać.

- Na mem ramieniu złóż,
O dziecię główkę swą,
Patrz złote gwiazdy już na niebie lśnią,
Witają czule nas promieniem złotym,
Więc uśnij ze mną wraz i utul tęsknoty łzy - ta mała wesz od kilku minut śpiewa coś w swoim języku, z tego, co udało mi się zrozumieć, jest to chyba jakaś kołysanka. Muszę przyznać, że ma całkiem urzekający głos, który w połączeniu z powolną melodią ma jakieś uspakajające działanie, lecz i tak nie zmienia to faktu, że ta pieśń przywodzi do mnie wspomnienia, o których chciałbym na zawsze zapomnieć.

- Możesz być cicho? - pytam chłodno, spoglądając w stronę kobiety. Ta zaskoczona przerywa swoje zajęcie i przygląda mi się wyraźnie zmieszana.

- W czym ci przeszkadza śpiewanie kołysanki? - pyta, ewidentnie nie mogąc zrozumieć powodu mojej prośby.

- We wszystkim - parskam, a na twarzy mojej rozmówczyni pojawia się niedowierzanie pomieszanie z irytacją. - Jak już musisz coś śpiewać, to śpiewaj coś innego - wzdycham w odpowiedzi, widząc sprzeciw w jej ekspresji.

- Niech ci będzie - odrzeka nieprzekonana. - Wiesz, nawet znam jedną taką przyśpiewkę i myślę, że ci się spodoba - dodaje po chwili, a jej ton jest osobliwie uległy.

- Делай что хочешь (Rób, co chcesz) - mówię nieco sceptycznie, nie wiedząc, czego mogę się spodziewać.

- Idźmy, bijmy Moskali,
Świat nas za to pochwali,
Walczmy za swą krainę,
Pędźmy licho za Dźwinę! - podnosi głos, wrzeszcząc polską pieśń, której niezbyt przychylną mi treść jestem w stanie skojarzyć i błyskawicznie rozumiem powód jej krótkotrwałej potulności. - Idźmy, bijmy Moska...

- Молчи! (Cicho bądź!) - nim może zacząć kolejny raz, rzucam jej w twarz jednym z tobołków. Pchła jest zbyt zaskoczona, aby zareagować i obrywa, przez co odchyla się nieco do tyłu.

- Co jest z tobą nie tak?! Co ci teraz nie pasuje? - oburza się, ciskając worek ze swojej twarzy na bok i wbijając we mnie wzrok pragnący krwi.

- Może jeszcze hymn Imperium zaczniesz nucić? Chyba nikt nie był na tyle głupi, żeby coś mi takiego zaśpiewać - warczę, również się złoszcząc i zakładając ręce na piersi.

Zesłanie / countryhumans / Polska / ZSRROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz