Ciepło domowego ogniska

943 80 59
                                    

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Tak właściwie, już prawie nadeszła, chociaż dość długo jej to w tym roku zajęło. Temperatury za dnia osiągają okolice zera, a nocne przymrozki są niewielkie, zamiecie zdarzają się już rzadko, a jeśli są, to śnieg się bardzo lepi i całkowicie utrudnia marsz.

Jednak dzięki pomocy udało nam się przekroczyć Jenisej, być może w ostatniej chwili.

Przejazd zorganizowany przez Dmitrija i jego kompanów zajął nam półtora tygodnia. Może mogło pójść to trochę szybciej, ale przemieszczanie się niezbyt uczęszczanymi drogami ma swoją cenę, lecz dzięki temu jedyny patrol, jaki spotkaliśmy, już blisko naszego celu podróży, był wręcz toposowym rosyjskim patrolem, więc nawet na zaglądali na sanie, w których byliśmy schowani, tylko zażądali pięćdziesięciu kopiejek i pozwolili jechać dalej, nawet nie zerkając na przewożony "towar".

Jenisej z racji bycia ważną rzeką w regionie jest już pływny, jednak przekroczyliśmy go w nocy, schowani na małej barce towarowej, której właściciel jest również towarzyszem, a zarazem bliskim przyjacielem Dmitrija. Na drugim brzegu rzeki miało miejsce nasze rozstanie z chłopami, którzy już niestety nie mogą nas wspierać w Zachodniej Syberii, ponieważ przemieszczanie się tam w dużej grupie jest najzwyczajniej niebezpieczne, patrole są częstsze i nie ma już zbyt wielu nieużywanych dróg, a poza tym mają rodziny, którymi muszą się zająć. 

Obecnie wróciliśmy do samotnego koczowania w lesie, niedawno rozłożyliśmy nasz mały obóz i powoli przygotowujemy nasz nocleg, lecz dalej nieco żyję myślami w naszej krótkiej jeździe z grupą Moskali. Jestem im naprawdę za wszytko wdzięczna, a pomoc nam okazana, rady oraz wskazówki nam udzielone zapewne jeszcze nie raz nas uratują, ale wspólna podróż z samymi chłopami w niektórych momentach była dla mnie udręką. Bycie jedyną kobietą i w dodatku o odmiennych poglądach, pośród grupy bolszewików jest niełatwym przeżyciem, chcesz się odezwać, ale wolisz nie, więc tylko siedzisz i słuchasz tych wymysłów od rana do nocy.

Jednak w tych dniach przyuważyłam jedną rzecz, tak dla mnie intrygującą i smutną zarazem. W pewnych mgnieniach, pomiędzy rozmowami, planami i różnymi dziwnymi anegdotami, dane było mi zobaczyć rzecz z pozoru normalną, lecz po tych wszystkich tygodniach dla mnie nadzwyczajną. Pierwszy raz dane było mi zobaczyć uśmiech bolszewika, nie ten drwiący uśmieszek, tylko radosny, szczery uśmiech, co prawda drobny, czasem wręcz niezauważalny, ale był i dopiero w momencie, w którym go dane było mi go zauważyć, zdałam sobie sprawę, iż wcześnie go nie widziałam, a to wszystko jeszcze bardziej mnie zastanawia. Zawsze po tych kilku krótkich chwilach jego uśmiech znika, jakby nigdy nie miał prawa istnieć, jakby ganił się za to, że ukazał komuś swoją słabość...

- Bolszewik? - odzywam się cicho, zwracając się do niego, wciąż się zastanawiając.

- Что? (Co?) - rzuca niechętnie, spoglądając na mnie pytająco.

- A tak właściwie, to jak to się stało, że znalazłeś się na Sybirze? - mówię, wbijając w niego dociekliwy wzrok.

- Зачем тебе это знать? (Dlaczego musisz to wiedzieć)? - syczy ciut wrogo, mrużąc nieprzychylnie oczy.

- Spędzam z tobą całe dnie od wielu tygodni i jeszcze wiele spędzę, a nic o tobie nie wiem - uzasadniam, podnosząc się do siadu. 

- Mówił ci już ktoś, że jesteś wścibska? - mruczy, ewidentnie zirytowany moim zainteresowaniem.

- Tak - odpowiadam szybko. - Co jest złego w tym, że chcę wiedzieć, jak tu trafiłeś, też ci powiem, jak chcesz - kontynuuje niezrażona, pragnąc rozwiać swoje wątpliwości.

Zesłanie / countryhumans / Polska / ZSRROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz