Katorga

1K 95 25
                                    

Jasne światło księżyca oświetla moje ciasne mieszkanko przez dziury między deskami w oknach. Zawierucha dziko świszczy, imitując rozpaczliwe jęki czy szmery. Mroźny wiatr wbija się do mojej chatki przez liczne szpary, skutecznie ochładzając jej wnętrze, na przekór moim usilnym walkom o działający piec. Uciążliwy chłód, który mimo ubranego do snu kożucha, grubych spodni i przykrywających mnie dwóch koców, doprowadza do ogólnego odrętwienia oraz mrowienia całego ciała i nie pozwala mi spać.

Moje zesłanie czy katorga, czy cholera wie co, trwa już blisko dwa miesiące. Wiele się w tym czasie wydarzyło.

Na przykład praca, codziennie może zdarzyć się inna. Po kilku wolnych dniach dalej nie wiedzieli co ze mną zrobić. To zboczone wypaczenie, potocznie zwane Grigorijem Taskinem, próbowało wykorzystać ogólne zamieszanie z tym związane i wbrew bratu zrobić ze mnie tą cholerną pokojówkę. Piątego dnia, kiedy nadal byłam "bezrobotna", kazał znowu po mnie posłać oraz przywieźć pod ich posiadłość, ale na szczęście trochę za bardzo się pośpieszył i przybyłam na miejsce, zanim naczelnik zdążył wyjechać do gubernatora. Zdziwienie Sergieja zmieniające się w furię i przerażona twarzyczka rozpustnika były warte jechania w śnieżycy. Ostatecznie naczelnik, ku uciesze wszystkich w całym więzieniu, zabrał braciszka ze sobą i od ich powrotu cały czas go pilnuje.

Moją następną pracą, do której już poszłam, była pomoc w kuźni. Większość więzień posiada kuźnię, w której między innymi wyrabiają, obrabiają i naprawiają noszone przez więźniów kajdany. Każdy, kto przychodzi i wychodzi z katorgi, odwiedza kuźnię. Tam robiłam za "przynieś, odnieś, pozamiataj i umyj". W krótkim czasie mojej pracy tam było mi dane widzieć bardzo wielu ludzi, jednak na twarzy każdego z nich gościła tylko jedna z dwóch emocji. Głęboka rozpacz tych, którym okowy zakładano i wzruszająca radość tych, którzy możliwie, że pozbywali się ich na zawsze. Nie byłam tam zbyt przydatna, dlatego szybko mnie przenieśli.

Później wysłano mnie do warsztatu. Warsztaty są typowe dla rot aresztanckich, a nie kopalń, ale z racji, że w naszej zaczyna brakować kruszcu, to niedaleko stworzyli też kilka warsztatów. Moim pierwszym warsztatem była tokarnia. Tam ponownie byłam pachołkiem, ale jednak bardziej pożytecznym. Czasami, gdy toczono tak zwane "oporne" przedmioty, na przykład coś na wzór schodowych balasków, asystowałam skazańcom obracającym koło tokarskie. Jest ono wielkie i ciężkie, toteż musi go obracać najmniej dwóch ludzi.

Tam właśnie spotkałam dwóch towarzyszy moich wielu robót - przemiłego Moskala Aleksieja i Polaka, którego spotkałam pierwszego dnia - Macieja. To oni są moim największym wsparciem, pomagają mi odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Jednak nie tylko oni mi pomagają. Wszyscy Polacy, którzy tu są, a jest ich niewielu, bo dziesiątka, otaczają mnie wręcz przesadną opieką.

Od zawsze, kiedy moi obywatele mają szansę mnie spotkać, w większości z nich wyzwala to bardzo silne emocje. Części wpada w nieopisaną radość, wywołaną przypływem nadziei, cieszą się niczym małe dzieci, które zaraz dostaną prezent. Inni wpadają w osłupienie, głównie są to ludzie, którzy już stracili wiarę w to, że kiedykolwiek będę istnieć, a tu proszę, stoję przed nimi. Niektórzy, choć nieliczni, są mną zawiedzeni, tyle lat walczyli o wielką i silną Polskę, a wszystko, co dostają to "drobna dziewucha", ich komentarze zwykle trochę mnie bolą, ale już się przyzwyczaiłam, że nie jestem w stanie wszystkim dogodzić. Oczywiście Polacy też wzruszają się na mój widok, szczególnie kiedy byłam małym dzieckiem żołnierzom czy zwykłym ludziom zdarzało się ze łzami w oczach przysięgać, że będą chronić tę "kruchą i maleńką istotkę", aż stanie się wolnym państwem. Jednak nie pamiętam, kiedy ostatni raz wywołałam tyle łez.

Sergiej i Grigorij wyjechali dzień wcześniej, a Polacy jak tylko dowiedzieli się o tym, że pojawiłam się w ich więzieniu, przeprowadzili pomiędzy sobą zbiórkę i pieniędzmi oraz wódką przekupili strażników, aby dali nam trochę czasu razem. I tym sposobem wraz z całą dziesiątką znalazłam się upchana w mojej chatce.

Zesłanie / countryhumans / Polska / ZSRROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz