Obudził mnie brzuch. Tak, brzuch. Tak głośno zaczął burczeć, że aż musiałam wstać. No cóż, śniadanie mnie nie ominie więc niechętnie wstałam z łóżka i potuptałam do kuchni. Moja mina była bezcenna kiedy zobaczyłam Katsu w fartuszku który robi śniadanie. Podeszłam na paluszkach do niego i delikatnie przytuliłam go od tyłu. Reakcją jego był cichy śmiech i śliczny uśmiech w moją stronę.
- jak się spało? - zapytał się
- zajebiście.. Aż szkoda było wstawać - zaśmiałam się cicho i odsunęłam - w ogóle.. Co ty tu robisz tak wcześnie rano? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- Mieszaniec do mnie zadzwonił o czwartej nad ranem i powiedział że jedzie do kuzyna na dwa dni więc mam się tobą zająć - uśmiechnął się chytrze i zaczął mieszać masę.
- będziesz robił naleśniki? - uśmiechnęłam się.
- tak - odpowiedział mi po czym zaczął smażyć pyszność na patelni.
- musisz mnie nauczyć gotować - westchnęłam i usiadłam na krześle przy stole.
- mam dzisiaj plan na popołudnie więc się wykażesz swoim talentem - zaśmiał się a gotowe danie położył na talerzu. Ustawił śniadanko przede mną a później postawił kubek z kawą.
- dziękuję - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
- jak się czujesz? - zapytał po czym zdjął fartuszek w kwiatki.
- bardzo dobrze, dziękuję - odpowiedziałam
- to dobrze - powiedział i usiadł naprzeciw mnie.
Kiedy zjadłam pyszne śniadanie upiłam łyk kawy. Baku ciągle mierzył mnie wzrokiem jakby widział przed sobą coś przepięknego. Nie uważam siebie za nie wiadomo jaką piękność. Chciałabym wyglądać jak mama ale nie ta która mnie urodziła tylko ta która wychowała. Spojrzałam w okno i zamyśliłam się przez co zapomniałam o stygnącej kawie. Na szczęście Katsu odciągnął mnie od melancholii, w którą wpadłam.
- lubisz się tak zamyślić co? - spytał.
- taa.. Często wpadam w taki stan... Nie wiem jak go określić - spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- taka trochę melancholia.. - powiedział lekko zciszonym głosem.
- tak.. Taka melancholia... Próbowałam sobie przypomnieć to słowo - uśmiechnęłam się szerzej.
- a jednak się na coś przydaje - jego jeden kącik ust podniósł się delikatnie do góry.
- w wielu sytuacjach się przydajesz - powiedziałam dopijając kawe.
- wiesz... Zwykle po prostu jestem kulą u nogi - pawiedział patrząc w okno.
Zauważyłam, że Bakugo zachowuje się kompletnie inaczej kiedy jestem obok. W obecności kogoś z klasy jest bardziej hamski, a w klasie próbuje się wywyższyć. Kiedy jesteśmy sami on pokazuje mi swoją prawdziwą stronę, jest... Miły. To w ogóle nie pasuje do Katsu choć da się z nim wtedy pogadać nie krzycząc.
- nie mów tak - spojrzałam mu w oczy.
- jestem wybuchowy, krzyczę, groże tylko dlatego żeby nikt nie myślał, że można mnie zranić... - powiedział trochę ciszej niż zwykle.
- wiem
- Co? Skąd to niby wiesz? - spojrzał na mnie
- bo to czuć.. Zachowujesz się kompletnie inaczej w mojej obecności - nasze spojrzenia się spotkały.
Przecież mu nie powiem, że wygląda jakby bał się zrobić coś co by mnie zraniło... Dobiłabym go tym.
- ehh.. Bywa - wstał z krzesła i poszedł do salonu.
Zrobiłam po chwili to samo. Katsu tradycyjnie rozwalił się na kanapie, kopnęłam jego nogę żeby móc usiąść. Kiedy udało mi się zająć miejsce obok niego, Baku objął mnie ramieniem. Wtuliłam się delikatnie czując się bezpiecznie. Włączył jakiś film i zaczęliśmy oglądać.
Po jakimś czasie, kiedy film dobiegł końca, spojrzała na Katsu a on na mnie. Uśmiechnęłam się szeroko przez co mogłam ujrzeć uroczy delikatny uśmiech na jego twarzy.
- mówiłeś że masz jakiś plan na popołudnie - przypomniałam
- a właśnie, tym planem jest nauczenie cię robić naleśniki - uśmiechnął się
- ja potrafię tosty spalić - zaśmiałam się cicho
- poradzisz sobie - wstał i przeciągnął się
- zobaczymy, choć czasami patrzyłam jak gotujesz i możliwe, że coś dzięki temu zapamiętałam - wstałam i wyłączyłam telewizor
- może
Poszliśmy razem do kuchni. Bakuś zaczął wyjmować potrzebne nam składniki. Zaczął mi dyktować co robić a ja posłusznie wykonywałam polecenia. W którymś momencie kiedy miałam pod ręką mąkę, wzięłam garstkę i sypnęłam nią w jeża. Ten przez chwilę na mnie patrzył z wyrzutem jednak prawie od razu zrobił to samo mi jednak z większą ilością składnika. Zaczęliśmy się śmiać. Podczas bitwy na mąkę dodawałam składniki według jego poleceń. Miałam wielką ochotę rzucić w niego jajkiem jednak powstrzymałam się kiedy wyobraziłam sobie tego konsekwencje.
Kiedy skończyłam, Bakuś naniósł masę na patelnie, ponieważ bał się że coś zrobię nie tak i poparzę się patelnią. Po pewnym czasie naleśniki były gotowe.
Zaczęłam sprzątać bo jakby Shoto zobaczył ten bałagan to by się załamał. Katsu dołączył do mnie kiedy tylko odstawił jedzonko na stół.
- zobaczymy jak ci wyszły - powiedział to kiedy zamiatałam mąkę z podłogi.
- tylko powiedz szczerze jeżeli będą do dupy - wyrzuciłam wszystko do kosza i wstałam z kucka - trzeba byłoby się umyć co nie? - spojrzałam na niego.
- zdecydowanie - zaśmiał się cicho.
- to ja pójdę się szybko umyć - powiedziałam patrząc na moje brudne ubrania.
- okej - zaczął sprzątać ze stołu.Poszłam do łazienki i zakluczylam drzwi. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Puściłam letnią wodę i namyśliłam ciało. Przejechałam palcami po bliźnie pooperacyjnej. Jest naprawdę duża i według mnie tylko oszpeca moją sylwetkę. Po niecałych piętnastu minutach zakręciłam wodę i zaczęłam się wycierać wychodząc z kabiny. Założyłam ręcznik na głowę susząc delikatnie włosy. Po tej czynności zdjęłam go i założyłam bluzę Bakusia oraz moje dresy, ponieważ jego są często zbyt duże. Wyszłam z łazienki a obok drzwi o ścianę opierał się Katsu.
- wiedziałem, że weźmiesz moją bluzę - uśmiechnął się delikatnie.
- jestem pod tym względem przewidywalna - zaśmiałam się cicho.
- można tak powiedzieć - przybliżył się do mnie - ale naprawdę uroczo w nich wyglądasz~ - szepnął mi do ucha.Przeszedł przez moje ciało bardzo przyjemny dreszcz a jego piękny, niski i lekko zachrypły głos został mi w głowie przez co zrobiło mi się gorąco. Moje serce przyspieszyło. Róż oblał moją bladą cerę tworząc śliczne i bardzo widoczne rumieńce.
Katsu wszedł do łazienki a ja wróciłam do kuchni. Nałożyłam sobie naleśniki jednak nadal nie mogłam opanować bicia serca choć oddech miałam już spokojny. Usiadłam przy stole i poczekałam chwilę na Baku. Kiedy przyszedł uśmiechnęłam się do niego, ponieważ wyglądał bardzo uroczo z mokrymi włosami. Dosiadł się i wziął porcje. Patrzyłam na niego oczekująco kiedy wziął kęs.
- kurwa... Jakie to jest dobre.. - zaczął jeść bardziej łapczywie a ja z wielkim uśmiechem też zaczęłam jeść.
Ajjj... Długo czekaliście prawda?...
Bardzo was przepraszam❤️❤️❤️
CZYTASZ
Jesteś Mój //Katsuki Bakugou x OC//by __Tusia__
Fanfiction"- Dziękuję... - za co? - za to że jesteś..." Uwaga! Książke będę poprawiała