Moją pierwszą myślą było to,że to już dziś wyznam mu miłość. A może tego nie zrobię? Bo w końcu co taki Bryan Moore może we mnie widzieć? Dla niego jestem tylko dziewczyną,która jest córką przyjaciół jego ojca. Pewnie się z błaźnie wyznając co do niego czuję. A właśnie,co ja do niego tak naprawdę czuję? Sama tego nie wiem, to jak mogę twierdzić,że go kocham. On pewnie nawet nie chce mieć ze mną kontaktu,ale jest zmuszony przez Harrego,która ma moją przyjaciółkę za dziewczynę,ale w sumie. Zawsze mi się wydawało,że mówił szczerze,że nie kłamał. Jak jeden chłopak mógł tak namieszać w moim poukładanym życiu? I w tym momencie do pokoju weszła Kara.
- Wstawaj śpiochu. - Uśmiechnęła się,widząc że nie śpię. - Za niedługo idziemy do chłopaków z dziewczynami,więc ubieraj się.
- Zaraz wstanę. - Postarałam się o uśmiech.
- Ej co jest? Jesteś jakaś przygnębiona.
- Nie wiem co do niego czuję. Myślałam,że go kocham,ale to nie jest możliwe.
- Nie gadaj głupstw,uwierz Bryan cię kocha. Wiem o tym od Harrego. Podobno całe noce przesiaduje i mówi do siebie,że w końcu musi ci powiedzieć i że to na pewno ty jesteś tą jedyną. A poza tym to widać po tobie kiedy ci się ktoś podoba,bo się rumienisz. A przy nim to wyglądasz jak dojrzały pomidor.
- O ty! Ale coś w tym sama to muszę przyznać.- zaśmiałam się.
-No trochę,a teraz zbieraj się! Daje ci 10 minut! - Powiedziała prawie krzycząc,wychodząc z pokoju.
Szybko pościeliłam łóżko i podeszłam do szafy, wyciągając białe dżinsy,różowy luźny sweterek i do tego ciemno-różowe buty wiązane i były one na szpilce. Wzięłam jeszcze naszyjnik z czarnym kółkiem i różowe kolczyki tak zwane "kółka". Włosy rozpuściłam i rozczesałam, pomalowałam tylko oczy tuszem i na usta nałożyłam błyszczyk. Do pokoju weszła Kara.
- Zbiera....Wow,ale się wystroiłaś.
- Co ty gadasz,ubrałam się jak zwykle. - uśmiechnęłam się.
-Yhm. Musimy już iść.
Chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła z naszego miejsca zamieszkania. Wzięłam telefon do ręki. Była 10:15 zanim do nich dojdziemy to będzie wpół do. Zauważyłam dziewczyny wychodzące z pokoju. Pomachałam i razem z Karą.
- Hej kochane. Jak się spało? - zapytała Tay.
- A bardzo dobrze,miło że pytasz. Śniło mi się,że poleciałam na skrzydłach anioła do Nibylandii i tam poznałam Piotrusia Pana i jego ekipę. - Zaśmiałam się z mojego snu,razem z dziewczynami.
- No to niezły miałaś sen. - Powiedziała Betty - Mi się nic nie śniło.
- W ogóle,widziałyście tego blondyna,który ze mną wczoraj usiadł na matmie? - kiwnęłyśmy głowami - Napisał do mnie wczoraj i spytał o spotkanie,zgodziłam się. - Uśmiechnęła się.
- Podobno mają być dziś na naszym spotkaniu - Powiedziała Kara.
- Betty co to za rumieniec? O boże ona się też zakochała! Powiedz to w tym brunecie?
Spaliła buraka a ja się zaśmiałam.
- Nie wstydź się,że kogoś kochasz. Na pewno też mu się podobasz.
- Masz rację.
Kara się na mnie popatrzyła tym swoich wzrokiem mówiącym. No właśnie,doradzić komuś umiesz a sama sobie to nie. Wzruszyłam tylko ramionami. I w tym momencie doszłyśmy do pokoju chłopaków. Zapukałam w drzwi i po chwili już znajdowałyśmy się w środku ich pokoju. Ładnie tu mają. Napotkałam spojrzenie Bryana na sobie. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Przywitałyśmy się z chłopakami.
- A to jest Jack Jones - wskazał na bruneta - A ten blondyn to Charlie Harris.
Również się z nimi przywitałyśmy. A następnie usiadłyśmy na ziemi patrząc na siebie.
- Zagrajmy w butelkę - Powiedziała Betty.
- Jestem za. - Powiedział Jack.
- Ja tak samo. - Powiedziałam z uśmiechem,lubię grać w butelkę.
Już po chwili wszyscy siedzieliśmy w okręgu. Betty jako pierwsza zakręciła,padło na Charliego.
- Podoba ci się osoba siedząca w tym pokoju?
- Tak - ukradkowo zerknął na Taylor.
Zakręcił butelką. Padło na Karę.
- Wyjaw sekret Carly.
Popatrzyła się na mnie, poczułam pot na plecach. No dobra gra to gra.Skinęłam głową.
- Jest w kimś zakochana - powiedziała wymijająco.
Popatrzyłam na Bryana,miał zaciśniętą szczękę. Kara zakręciła,trafiła Bryana. Chwilę myślała nad tym co mogłaby mu dać.
- Pocałuj osobę po twojej lewej.
Zmierzyłam ją wzrokiem,ale mimo wszystko się uśmiechnęłam. Bryan na twarzy miał wielki uśmiech a w oczach iskierki. Odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego,widząc jego zwątpienie. Chwycił moją brodę i delikatnie złączył nasze usta,poczułam iskierki,zamknęłam oczy. Miał takie miękkie usta. Po chwili się odsunął miałam ochotę zaprotestować,ale wiedziałam,że nie mogłam. Popatrzył się jeszcze w moje oczy zanim odwrócił się aby zakręcić. O nie. Trafił we mnie!
- Kto ci się podoba? - Widziałam w jego oczach nadzieję.
- No em.... To chłopak,który nosi imię Bryan Moore.
Spaliłam buraka. Widząc jak wszyscy się na mnie patrzą a Kara się uśmiecha razem z Harrym. Niech ich diabli by wzięli! Nie patrząc już na nikogo zakręciłam butelką. Wypadło na Jacka.
- No dobra to pocałuj Betty - uśmiechnęłam się do niej.
Jack wstał,złapał ją za ramiona i przysunął do siebie łącząc ich usta w pocałunku. To była ich chwila ich czas,widać że się cieszą z tego wyzwania.
- Ehem już chyba starczy. - Powiedział Charlie.
Obydwoje mieli na twarzach rumieńce. Do pokoju wbił brunet z niebieskimi oczami,kogoś mi przypominał.
- Musicie by.... - zakończył w połowie zdania.
Popatrzył się na mnie a ja na niego. Nie to niemożliwe,ale ten głos. W moich oczach pojawiły się łzy a na ustach uśmiech. To na prawdę on? Mój zaginiony brat? W jego oczach również pojawiły się łzy. Tak to on! Pędem pobiegłam do bruneta rzucając mu się na szyję. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. To na sto procent mój brat. Kilka łez popłynęło po moim policzku. Odzyskałam brata. I to dla mnie jest teraz najważniejsze, nic nie zniszczy tej chwili.
YOU ARE READING
Zakazana miłość
Teen FictionGłównymi bohaterami jest niejaka Carly Johnson i Bryan Moore. Obydwoje posiadają wielkie zamiłowanie do muzyki oraz obydwoje mają 18 lat. Reszty dowiesz się czytając książkę obiecuję,że będzie ona bardzo ciekawa i będziecie ją czytać z przemiłą chę...