Obudziłam się o godzinie wpół do ósmej. Niechętnie wstałam z łóżka i ubrałam się w ciuchy. Czarną obcisłą bluzkę na ramiączkach, również czarne dżinsy, biały sweterek i do tego białoczarne adidasy przed kostkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone,umyłam zęby i gotowa poszłam do kuchni.
Zajrzałam do środka lodówki,która swoją drogą zaczyna już świecić pustkami. Wyciągnęłam dżem truskawkowy i położyłam go na blacie zamykając lodówkę. Chwyciłam kromkę chleba i zaczęłam ją smarować masłem a następnie dżemem. Wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej mleka. Ze smakiem zjadłam kanapkę, którą popiłam mlekiem. Po skończonym "śniadaniu" umyłam naczynia. W tym samym momencie gdy odkładałam szklankę rozległ się dzwonek.
Otworzyłam drzwi przed którymi stał chłopak. Popatrzyłam się na niego pytająco.
- Hej, ty jesteś Carly Johnson? - zapytał niepewny.
- Hej, tak. Co cię do mnie sprowadza? - Lekko się do niego uśmiechnęłam, żeby przestał być tak spięty. Podziałało.
- Nazywam się Ethan White i przyjechałem by zabrać ciebie i twoje rzeczy na miejsce zbiórki.
- Rozumiem,wejdź proszę. Zaraz będziemy mogli jechać.
Skinoł głową i wszedł do środka.
Po chwili wróciłam do niego z walizką.
- Teraz jestem gotowa. - powiedziałam chwytając kluczyki.
Schowałam kluczyki pod doniczkę. Ethan chyba domyślił się,że nie lubię gdy ktoś nosi za mnie moje rzeczy bo od razu poszedł w kierunku samochodu. Szybko go dogoniłam.
- Od kiedy jesteś w zespole? - zapytałam ciekawa.
- W sumie to od miesiąca. Pewnie chcesz wiedzieć coś więcej,pytaj śmiało z chęcią odpowiem na twoje pytania.
- W takim razie. Ile jest osób w zespole i ile mają mniej więcej lat?
- Członków zespołu jest razem z tobą piątka. Wszyscy są w takim samym wieku. Dwóch chłopaków i trzy dziewczyny. Chloe i Charlotte są siostrami,podobno moją jeszcze jakiegoś brata,ale nie chcą o nim nikomu mówić.
- No to ciekawie. Kto z kim ma pokój?
- Ja mam z tym Bryanem. A siostry mają razem. Ty jak się pewnie domyślasz będziesz miała sama pokój.
Nie zrozumiałam dalszej części zdania,ponieważ w mojej głowie cały czas brzmiało to imię "Bryan". Nie widzieliśmy się od roku, to właśnie rok temu zerwaliśmy. To właśnie wtedy przepłakałam noc. I to wtedy od razu po zdaniu egzaminu wyjechałam,zostawiając przyjaciół,brata, szkołę. Tęsknię za nimi cholernie,ale nie zmieniła bym swojej decyzji. Chciałam wyjechać,chciałam uciec. Przez rok nie znalazłam se chłopaka bo szczerze mówiąc nadal kocham Bryana i czułabym się brudna będąc z kimś innym. Z rozmyślań wyrwało mnie pstryknięcie palców.
- Ej Carly, słuchasz ty mnie?
- Wybacz za myśliłam się.
- Właśnie widzę. Co skupiło twoją uwagę do tego stopnia,że przestałaś mnie słuchać? - Zapytał widocznie ciekawy.
- Ach to teraz nie ważne. Co mówiłeś wcześniej? - Zmieniłam temat.
- Że za jakieś pięć minut będziemy na miejscu.
- Dobrze.
I faktycznie po pięciu minutach wjechaliśmy na ogromny parking na którego środku stał zaparkowany autokar. Poczułam jak ręce mi się pocą. Za chwilę spotkam swojego byłego. To zdanie nawet w mojej głowie brzmi okropnie.
- Nie bój się, na pewno cię polubią. Wydajesz się być spoko kobitką.
- Dziękuję. Miło mi to słyszeć. - zaśmiałam się.
- Wezmę twoje rzeczy.
Popatrzyłam się na niego z byka,ale on już zdążył wyciągnąć moją walizkę. Wyszłam z auta,zamykając drzwi.
Chciałam chwycić rączkę od walizki,ale ten idiota zdążył odciągnąć ją bardziej w bok. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie, daj się w końcu wyręczyć. Chcę się zachować jak dżentelmen a ty zamiast się cieszyć to jeszcze się fochasz. Wstrzymaj chormony skarbie. - zaśmiał się.
- No dobra,ale to ostatni raz kiedy nosisz za mnie rzeczy.
- Jeszcze zobaczymy. - szepnął pod nosem. Pewnie myślał,że nie usłyszałam tego,ale nie chciałam już się kłócić.
Doszliśmy do otwartych drzwi,zatrzymałam się na chwilę.
- No dalej, wchodź. Nie masz się czego bać.
Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się mini salon połączony z kuchnią. Później znajdowała się ściana z drzwiami. Na kanapie siedziały trzy osoby od razu rozpoznałam te włosy. To był Bryan. Trzymał na swoich kolanach jakąś blondynkę. Na przeciwko nich siedziała druga dziewczyna o również blond włosach,miała zielone oczy.
- Jesteśmy misiaki! - Krzyknął mi prawie przy uchu.
Aż podskoczyłam w miejscu. Popatrzyłam się na niego,pocierając bolące ucho.
- No nareszcie jesteście! Hej, jestem Charlotte Harris a to moja bliźniaczka Chloe. A ten chłopak to Bryan Moore.
Zatrzymaliśmy na sobie wzrok, odgoniłam niechciane łzy. Uśmiechnęłam się delikatnie i również się przedstawiłam.
- Choć pokaże ci twój pokój.
Charlotte chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. Zajdowałyśmy się na wąskim korytarzu. Po lewej stronie od razu znajdowało się pozioma długa szyba. A niecałe dwa metry od szyby znajdowały się drzwi. W równych odstępach były wstawione cztery drzwi.
- Te trzecie są twoje. Pierwsze są moje i Chloe a drugie chłopaków. Zostawię cię już,żebyś mogła się w spokoju rozpakować.
Już się miałam mówić,że moja walizka została w salonie,ale Ethan właśnie z nią wszedł i mi ją podał.
- Pomóc ci czy dasz radę?
Zaśmiałam się.
- Nie dziękuję,dam radę.
Powiedziałam chwytając swoje rzeczy i weszłam do pokoju.
YOU ARE READING
Zakazana miłość
Teen FictionGłównymi bohaterami jest niejaka Carly Johnson i Bryan Moore. Obydwoje posiadają wielkie zamiłowanie do muzyki oraz obydwoje mają 18 lat. Reszty dowiesz się czytając książkę obiecuję,że będzie ona bardzo ciekawa i będziecie ją czytać z przemiłą chę...