13. Piękne chwile

256 8 4
                                    


Obudziłam się słysząc kroki w pokoju Kary,nie bałam się bo pamiętałam,że Bryan miał przyjść wieczorem. Moje myśli błądziły,nie mogłam się na niczym skupić. Do czasu gdy przez drzwi wszedł brunet o pięknych brązowych oczach w których widniały małe iskierki. Poklepałam miejsce koło siebie. 

- Jak się czujesz kochanie? - spytał siadając. 

- Dużo lepiej,szczerze? To chciałabym już wrócić na zajęcia i tak mam już duże zaległości. 

- Słyszałaś co mówiła pielęgniarka,masz leżeć co najmniej trzy dni. A w lekcjach to będę mógł ci pomóc. 

- Już mam po dziurki w nosie tego leżenia,nudzę się. 

Przytuliłam swoją głowę do jego klatki piersiowej i westchnęłam. Położył swój podbródek na mojej głowie i zaczął nucić jakąś piosenkę. Zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać się w nuconą przez chłopaka piosenkę. 

- Czy to nie jest ta wasza nowa piosenka,którą mieliście nagrać? 

- Tak to ta piosenka,ale jeszcze nie wrzuciliśmy jej na naszą stronę, bo czekamy aż wyzdrowiejesz. 

- Czemu czekacie? 

- Bo chcemy,abyś z dziewczynami wzięła udział w teledysku. 

- Ja? Że ja? Dobre sobie,jak ja nawet tańczyć nie umiem. 

- Umiesz sam widziałem jak tańczysz,dasz radę. 

Zamknęłam oczy i wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka. 

***

Bryan siedział ze mną aż do 23. Po jego wyjściu postanowiłam,że wyjdę na zewnątrz,gdyż wiedziałam,że i tak już nie zasnę. Ubrałam się w zwykłe czarne leginsy i czarną bluzę z Kappy. 

Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę schodów. Powoli schodziłam po schodach uważając,żeby się nie wywalić. Dopiero teraz zobaczyłam pięknie namalowane obrazy ze złotymi ramkami. W sumie to są portrety a nie obrazy bo przedstawiają prawdopodobnie byłych dyrektorów tej oto placówki. Najbardziej przykuł moją uwagę obraz przedstawiający mężczyznę,miał na oko z 45 lat. Był ubrany w garnitur,twarz miał wyrazistą,niebieskie oczy miał uniesione do góry,wyglądał na zamyślonego. Popatrzyłam się na opis pod ramką " Rok 2014, Dyrektor Patrick Schiller,  lat 50 ". 

Schodziłam dalej po schodach przyglądając się obrazom,ale już żaden nie przykuł mojej uwagi. Po chwili schody się skończyły a ja dalej poszłam w stronę drzwi wyjściowych. Wyszłam na zewnątrz wchłaniając do swojego organizmu świeże powietrze. Usiadłam w moim ulubionym miejscu na murze. Skierowałam swoją twarz do góry,patrząc się na gwiazdy,oświetlające te piękną noc. 

Usłyszałam cichy szelest liści za sobą odwróciłam się,aby zobaczyć dwójkę nastolatków,poznałam ich od razu.To była Lucy Smith i Luke Allen chodziliśmy do tej samej klasy. Uśmiechnęłam się do nich,gdy pomachali w moją stronę,aby się przywitać. 

Posiedziałam tak do wschodu słońca,potem zeskoczyłam z murka lekko się chwiejąc. Po chwili jednak odzyskałam równowagę i poszłam do pokoju. 

***

Leżałam w łóżku,czytając swoją ulubioną książkę. Przypomina mi ona o dzieciństwie,kiedy ja i Logan na prawdę byliśmy szczęśliwy,potem pojawiają się przeszkody i wszystko się psuje. Byłam już na ostatnich stronach książki, gdy mój telefon za wibrował informując o wiadomości. 

Byłam u pielęgniarki i powiedziała mi,że już jutro będziesz mogła iść na zajęcia :-D - Taylor. 

Ucieszyłam się czytając tą wiadomość,nareszcie będę mogła pójść na zajęcia. 

Do mojego pokoju weszła Betty. Usiadła przy biurku z wielkim  uśmiechem na twarzy. 

- Jack chce mnie zabrać wieczorem na randkę,co powinnam ubrać? 

- Ubierz ten biały sweterek a do niego bordowe dżinsy,będziesz wspaniale wyglądać.  

- A co z włosami? Mam je jakoś upiąć czy zostawić rozpuszczone? 

- Ja bym zrobiła koszyczek  z włosów,zostawiając dwa cienkie pasemka z przodu. I do tej fryzury ubierz te kolczyki z perełką. 

- Dziękuję,jesteś wspaniała! - Przytuliła mnie z całych sił. 

- Tak wiem.

- A jak się czujesz?

- O wiele lepiej. Już chce pójść na te zajęcia a nie godzinami leżeć w łóżku. 

- Rozumiem cię.Dobra ja już muszę lecieć się szykować. Do zobaczenia jutro,Carly! 

- Miłej randki! Uważaj na świeczki!

Mam nadzieję,że nie wywali jej,tak jak kiedyś,kiedy poszłyśmy z dziewczynami napić się kawy. Betty wtedy prawie by podpaliła stół,gdy by nie refleks Taylor. 

***

Po wyjściu Betty siedziałam sama aż do wieczora. Wtedy Tay i Kara do mnie przyszły i postanowiły,że pomalujemy sobie paznokcie. Rozmawiałyśmy o rodzicach,chłopakach i o Betty. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę,że na prawdę jestem szczęśliwa, że nigdy w moim życiu nie było tyle radości. To dzięki naszej przyjaźni się nie poddawałam. Kocham te moje wariatki. Są wyjątkowe i mają niesamowite talenty i charaktery. Lepiej nie mogłam trafić. 

Zakazana miłośćWhere stories live. Discover now