Rozdział 8 - Czas wziąć się w garść

237 40 10
                                    

[13 grudzień 2016 — poniedziałek]

Następnego dnia obudziła mnie z samego rana Nela, która szykowała się do szkoły. Jak przez mgłę pamiętałam, że mam się zamknąć od środka i nie wpuszczać nikogo obcego.

— Tak, mamo — wymamrotałam i obróciłam się na drugi bok.

Miałam wrażenie, że minęło dopiero pięć minut, kiedy obudził mnie telefon. Półprzytomna wymacałam dłonią mojego Samsunga walającego się po ziemi i odebrałam.

— Halo?

Ma chérie!

Od razu się wyprostowałam, gdy usłyszałam jego głos.

Wróć do domu.

Nie odpowiedziałam, tylko poczułam, jak moja broda znów zaczyna się trząść przez emocje. 

— Nie wrócę — odparłam dramatycznie łamiącym się głosem i rozłączyłam się. 

Telefon dzwonił jeszcze kilka razy, ale ja siedziałam z podkulonymi nogami i starałam się nie reagować na dźwięk wibracji. 

Jest źle. Bardzo źle.

Zakochałam się w pieprzonym pacanie, który nie dość, że nie jest człowiekiem, to jeszcze owinął mnie sobie wokół palca. Musiałam być twarda. Zimna jak dupa Eskimosa i nigdy go już do siebie nie dopuścić. Ignorować. Zdusić wszystkie emocje i uczucia, inaczej mnie one wykończą. Nie byłam zasraną zabawką bez uczuć i nie pozwolę gnojkowi grać na moim sercu jak na flecie.

Skoro wczoraj przyprowadził towarzyszkę zabaw z piaskownicy, to ile było takich, których nie przyprowadził? 

Poczułam łzy pod powiekami, ale nie pozwoliłam im popłynąć. Nie zamierzałam więcej płakać przez tego... tego... tego pręta bez druta.

A niech spierdala.

Dźwignęłam głowę, gdy do pokoju wlazł skacowany i rozczochrany Prusy. Ten widząc mnie na podłodze zamarł w półkroku.

— Natalia? Co ty tu robisz? — Podrapał się po głowie.

— Gniję — odparłam bez cienia emocji.

W tym momencie odezwał się telefon Prusaka. Zdziwiony szarak spojrzał na wyświetlacz, a po chwili powoli przeniósł wzrok na mnie, a do mnie dotarło, że typ połączył kropki szybciej, niż bym go o to podejrzewała.

— Proszę, nie mów mu, że tu jestem — poprosiłam cicho.

Patrząc mi w oczy, przyłożył telefon do ucha.

— Halo? Tak, jest tutaj. — Uśmiechnął się do mnie szeroko, a moja szczęka opadła na podłogę i pokulała się radośnie pod kaloryfer. — Nela poszła do szkoły, a jej rodzice do pracy, więc jesteśmy sami. Ok, przekażę, kesesese!

Rozłączył się, a ja wstałam wściekła.

— Ty cholerny szkopie! — Zacisnęłam pięści. 

— Francis przekazuje, że będzie za pięć minut. — Zaśmiał się głośno i wyszedł.

Nie wierzyłam własnym uszom.

Co ja teraz, do cholery, mam zrobić?

„Jak to...? TY nie wiesz, co masz zrobić?! Weź się w garść, dziewczyno!" słowa Neli zaczęły tłuc mi się echem po głowie.

Wstałam prężnie i zaciskając zęby, złapałam za biurko i wkładając w to wiele swojej siły, przesunęłam je na tyle pod drzwi, by te nie mogły się otworzyć. Z jednej i z drugiej strony biurka dostawiłam regały Neli, żeby zagroda była bardziej stabilna. Zrobiłam szybki test i drzwi mogły się maksymalnie otworzyć na trzy centymetry. Wyciągnęłam szybko słuchawki nauszne Neli i założyłam sobie na szyję. Usiadłam po turecku tyłem do drzwi na pościeli i zastygłam w oczekiwaniu. 

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz