[16 stycznia 2017 — poniedziałek]
Ziewnęłam głośno przy klasie dwadzieścia siedem i rozejrzałam się nieprzytomnie po rówieśnikach. Tydzień bez Aresa był jednym z najgorszych tygodni od kilku lat. Niekontrolowane wybuchy płaczu w domu, uczucie pustki oraz ta cholerna cisza. Najgorsza była właśnie ta cisza.
Co noc nawiedzały mnie koszmary, a ja będąc zdesperowaną, poprosiłam Francisa o nocne towarzystwo. Oczywiście spaliśmy pod dwiema osobnymi kołdrami dla mojego komfortu i ku chwale jego niezadowolenia. Wiedziałam, że nie było to rozważne i na pewno nie pomoże mi w przezwyciężeniu syndromu sztokholmskiego, ale na tyle śmierdziało ode mnie desperacją, że się w tym aspekcie poddałam.
Tymczasem nastał kolejny tydzień męki w szkole. Miałam iście paskudny humor i nawet bracia Włochy mi go nie poprawili, mimo, że Francja ściągnął ich specjalnie dla mnie. Było to bardzo miłe, ale i absurdalne, że mężczyzna kazał im się tłuc przez pół Europy, żeby mnie się zrobiło ciepło na serduszku chociaż na parę chwil, ale niestety. Nie cieszyło mnie nic.
Sytuacja z Pawłem też mnie w sumie wkurwiała, bo typ totalnie gapił się na mnie bez skrępowania na lekcjach, to raz, a dwa, już nie raczył ze mną nawet porozmawiać. Co więcej, następnego dnia po podwózce całkowicie mnie ignorował. Idąc za jego przykładem, również zlałam go ciepłym moczem. Miałam zbyt dużo problemów na głowie, żeby się jeszcze za kimkolwiek uganiać.
A może to ja po prostu za dużo wymagałam? Przecież on miał dopiero osiemnaście lat, nie wymagajmy od niego Bóg wie czego. Francja posiadał pewnie coś koło tysiąca na karku, a też dojrzałością nie grzeszył. Faceci tak już chyba mieli, że ich mózg nie do końca był komtatybilny z resztą oprogramowania.
Podskoczyłam na dźwięk dzwonka, wstałam i pokulałam się do klasy za resztą z miną męczennika. Moniki dziś niestety nie było, więc zasiadłam sama w swojej ławce. Miała teraz nastąpić wyrywkowa godzina wychowawcza, więc miałam nadzieję, że przynajmniej godzinę dłużej sobie pośpię. Znając życie, wychowawczyni będzie po nas darła ryja, że byliśmy najgorszą klasą w jej życiu, czy coś w tym stylu. Potem temat zejdzie na nasze oceny i znowu będzie darcie ryja, że jest jej wstyd za naszą „bandę orangutanów".
Nie myliłam się, bo gdy pani Socha weszła jak burza do klasy, zarzuciła rudymi lokami w powietrzu i niczym pani Weasley podpierając dłonie na biodrach, spojrzała na nas z rosnącą dezaprobatą.
— Moi kochani — zaczęła — dziś mamy do omówienia kilka spraw. Skupić się i słuchać. Wawrzyniak! Odłóż ten telefon!
Zestresowany kolega szybko schował urządzenie do kieszeni, a w klasie zaległa cisza.
Ona była gorsza niż Snape...
— Dobrze. Po pierwsze, będziemy mieli dwóch nowych kolegów w klasie.
Super, kolejne mordy do oglądania.
— W tej chwili są u dyrektora i dopełniają ostatnie formalności, także prawdopodobnie dołączą do was na następnej lekcji. Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie nowych kolegów.
— Przepraszam. — Zgłosiłam się. — Czemu w ostatnim semestrze przychodzą do tej szkoły? Wywalili ich z poprzedniej? Jeżeli tak, to dlaczego przyjmuje się młodocianą recydywę do tej elitarnej na zadupiu placówki?
— Nie mam na ten temat żadnych informacji, ale myślę, że jak się tu zjawią, to może ich pani o to zapytać, panno Żylińska.
— Ta, już lecę — mruknęłam i opadłam na oparcie zrezygnowana.
— Kolejna sprawa. Jako, że wasza średnia zostawia wiele do życzenia, oraz zachowanie co niektórych tutaj jest wręcz SKANDALICZNE, po rozmowie z panem dyrektorem postanowiliśmy, że przyda wam się lekcja życia i pokory. A nic tak tego nie wyrabia jak ciężka praca. Przez cały ten tydzień będziecie więc działać na rzecz szkoły.

CZYTASZ
Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓
أدب الهواةBella zakochała się w wampirze. Julie w zombie. Niejednej dziewczynie serce zabiło mocniej dla wilkołaka. A gdyby tak dziewczyna, zwykła polska licealistka o mentalności Jasia Fasoli, zakochała się w personifikacji Państwa? To oznaczałoby tylko jedn...