Siedziałam w swoim pokoju i patrzyłam tępo w okno. Nie miałam sił już płakać, czułam się wykończona.
Gdy tylko weterynarz wyniósł ciało Aresa do chłodni, wypadłam na zewnątrz i drżąc na całym ciele, zadzwoniłam do mamy. Płakałam na ławce w telefon, podczas gdy Francis siedział obok mnie i ze współczuciem mnie obserwował. I chyba mnie obejmował. Nie pamiętałam, bo tonęłam.
Monice, Matikowi, Kasi i Neli napisałam krótką notkę o sytuacji, po czym wyłączyłam telefon i wróciłam do domu. Omijając wzrokiem puste posłanie Aresa zamknęłam się w pokoju i oddałam się emocjom.
***
[10 stycznia 2019 — wtorek]
Obudziłam się w środku nocy zalana potem. Szybko zasnęłam wymęczona przez płacz, ale teraz śniły mi się takie koszmary, że miałam wrażenie, że nawet wrzasnęłam przy przebudzeniu.
Usiadłam wyprostowana, a po chwili światło zaświeciło się i w progu pokoju stanął zaniepokojony Francuz.
— Ma chérie, w porządku?
Nie odpowiedziałam, tylko dyszałam jak zboczeniec w słuchawkę. Ten podszedł do mnie i przyłożył mi dłoń do policzka. Dotyk jego zimnej ręki pieprznął mną tak gwałtownie, że spojrzałam na niego oczami wielkimi jak pięciozłotówki.
— Francis — powiedziałam po chwili — zostań ze mną, proszę.
Miałam wylane na fakt, że miałam się dystansować. Miałam gdzieś to, że prawdopodobnie on to potem wykorzysta.
Trudno.
Czułam się tak źle, że musiałam przed spaniem wziąć coś na uspokojenie, ale wciąż potrzebowałam kogoś obok, czyjegoś wsparcia. Mojej mamy tu nie było, a Nela napisała mi jedynie krótkie kondolencje i poszła do kina z Gilem. Nie chciałam być sama, ja BAŁAM się być sama.
Kiedy tylko Francis położył się obok mnie, przytuliłam się do niego mocno i czując, że oczy znów nabiegają mi łzami, spróbowałam się jakoś uspokoić, byle tylko zasnąć z powrotem.
***
Siedziałam na przerwie w klasie i nie reagowałam na panujący wokół harmider. Francja proponował, bym została w domu, ale ja wolałam iść do szkoły i jakoś oderwać myśli od wczorajszego dnia. Za każdym razem na samo wspomnienie napływały mi łzy do oczu.
— Elo.
Dźwignęłam głowę i spojrzałam zdziwiona na właściciela głosu. Przede mną stał Paweł i opierał się tyłkiem o ławkę przede mną.
— Joł.
— Masz zadanie z polaka?
— Nie — mruknęłam, stawiając na końcu mentalną kropkę nienawiści.
Spierdalaj na drzewo.
— Jasne, jasne. — Uśmiechnął się złośliwie.
— Nie mam. — Wzruszyłam ramionami i zmarszczyłam czoło.
— Zawsze masz, a teraz nie masz? Nie zalewaj.
Ciśnienie powoli zaczęło mi ulatywać uszami, więc zamknęłam czytaną przeze mnie książkę z hukiem i wstałam.
— Nie mam, bo wczoraj straciłam swojego najlepszego przyjaciela — warknęłam prowokująco. — Więc sorry, ale zamiast odrabiać grzecznie pracę domową, byłam zajęta czym innym!
Ruszyłam wściekła w stronę drzwi, ale usłyszałam za sobą jego głos o zupełnie innej tonacji niż przed chwilą:
— Sorry, chyba wiem, co czujesz.

CZYTASZ
Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓
FanfictionBella zakochała się w wampirze. Julie w zombie. Niejednej dziewczynie serce zabiło mocniej dla wilkołaka. A gdyby tak dziewczyna, zwykła polska licealistka o mentalności Jasia Fasoli, zakochała się w personifikacji Państwa? To oznaczałoby tylko jedn...