Rozdział 21 - Komisja wychowawcza

204 35 17
                                    

[21 stycznia 2017 — sobota]

Obudziłam się w podłym humorze. Wczorajszy dzień w szkole nie był moim dobrym dniem. W sumie... Tak jakbym kiedykolwiek miała dobry dzień w szkole...

Wieść o cierpieniach młodego Piwowarczyka rozeszła się po szkole ekspresem, zadbali o to jego kumple, robiąc ze mnie wariatkę. A ludzie uwierzyli. Szeptano na mój widok, natomiast Romano zyskał jeszcze większą popularność wśród uczennic. To było, kurwa, niesprawiedliwe. Idąc tą logiką powinnam nie móc odpędzić się od chłopaków, a oni zamiast tego, uciekali ode mnie z krzykiem przy salwach śmiechu na korytarzu.

Jeszcze tylko trzy miesiące...

Zerknęłam na śpiącego obok Francję. Szlag mnie trafiał, gdy widziałam jak spokojnie spał, podczas gdy ja skręcałam się w środku ze stresu. Wygramoliłam się ze swojej kołdry i na palcach ruszyłam do kuchni, by napić się szklanki wody.

— Spać nie możesz? — Podskoczyłam, gdy w kuchni znalazł się zaspany Romano. — W sumie, dziwię się, że i tak z nim śpisz.

— Nie jest źle — mruknęłam patrząc w kubek. Patrzenie na rozczochranego Włocha w bokserkach nie napawało mnie dobrym humorem z rana. — Nie robi podejrzanych ruchów i nie zachowuje się nachalnie.

— Tak.— Włoch pokiwał ironicznie głową. — Bo teraz przybrał inną strategię. Nie zauważyłaś, że twoja przestrzeń osobista drastycznie się ostatnio zmniejszyła?

— Póki chodzę do kibla sama, jest dobrze. — Spróbowałam zażartować, ale Romano prychnął. — Poza tym... Hiszpania potwierdził, że i tak nic z tym nie zrobię. Jestem jak typowa ofiara psychopaty, trochę mnie to przeraża taks szczerze. — Uśmiechnęłam się krzywo, patrząc w okno. — Syndrom sztokholmski jak się patrzy. Jestem tego świadoma.

— Masz rodzinę w Warszawie, czemu nie uciekniesz?

— Bo nie potrafię. I nawet nie chcę.

— Rzeczywiście zrobił ci ładną sieczkę z mózgu.

Zapadła chwila ciszy. Staliśmy oboje i bezmyślnie gapiliśmy się w okno.

— Romano? — zaczęłam po chwili. — Antonio też się tak wobec ciebie zachowuje?

— Obydwoje są po jednych pieniądzach — mruknął Włoch. — Ale to Hiszpania powiedział o Francji, że jest tym podłym.

— Co zrobił? — Zaciekawiłam się.

— Próbował mnie zabrać w wojnach włoskich, ale to w Bitwie nad Garigliano Hiszpania najbardziej się wkurzył. Skopał mu dupsko i żabol zamknął mordę na długo.

— Opowiesz mi? — Spojrzałam na niego błagalnie.

— Kiedyś — mruknął wymijająco.

— Trzymam za słowo. Cóż... Wracam do łóżka jeszcze się zdrzemnąć. — Zerknęłam na zegar. — Dziś czeka mnie ciężki dzień.

— Ta, jak każdy.

Sieczka z mózgu. Ładnie ujęte.

***

Po obiedzie zebraliśmy się wszyscy w salonie, by jakoś przemyśleć kwestię szkoły. Nie miałam dobrych myśli, bo do rodziców jeszcze nie dzwoniłam, ale wiedziałam, że co się odwlecze to nie uciecze. Usiadłam między Feliciano i Romano, a Hiszpania i Francja zasiedli naprzeciwko nas.

— Dobra — zaczął zrezygnowany Francis. — Mam plan.

— Pewnie i tak jest do kitu — skomentował chamsko Romano, a ja parsknęłam mimowolnie śmiechem.

Hetalia Axis... Poland?! - Tom 1 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz