-Wychodzę! - krzyknął Boruto do matki i siostry, po czy chwycił swoje rzeczy i wybiegł z domu. Od razu odpalił google maps i wpisał w wyszukiwarce nazwę swojej nowej szkoły.
Niedawno przeprowadził się tu z rodziną z innego miasta i niezbyt dobrze znał okolicę.
Zerknął na trasę, jaką wyznaczyła mu aplikacja. Szkoła nie była zbyt daleko. Jakieś dwadzieścia minut drogi. Ruszył przed siebie, próbując ją zapamiętać.
Gdy w końcu wszedł do budynku, zdezorientowany poszedł korytarzem za osobami, które też właśnie weszły.
Okazało się to dobrym wyborem, bo zaprowadzili go do szatni. Odnalazł szatnie swojej klasy i swoją szafkę. Schował tam kilka niepotrzebnych rzeczy, po czym odpalił stronę szkoły i odszukał swój plan lekcji.
Historia w sali 106.
Ta... tylko gdzie jest ta sala? Zerknął na godzinę. Za pięć minut był dzwonek.
Ruszył korytarzem, przyglądając się numeracji klas.
103... 104... 105...
-Jest - mruknął do siebie, na widok odpowiedniej sali. Jak na znak, zadzwonił dzwonek i chłopak wszedł do klasy. Było już w niej kilka osób. Szybko objął ich wzrokiem.
Dwie brązowowłose dziewczyny rozmawiały ze sobą, a za nimi siedział blondyn o jasnej karnacji i bazgrał coś w zeszycie. Na przodzie klasy zajęła miejsce dziewczyna o czarnych włosach i okularach.
Boruto usiadł gdzieś pod ścianą i wpatrzył się w sufit, słuchając odgłosów rozmów uczniów, wchodzących do klasy.
Jakieś dziesięć minut po dzwonku weszła nauczycielka. Przywitała się, rzucając długie spojrzenie na dziewczynę z pierwszej ławki i krzywiąc się.
Widocznie się nie lubiły.
Kazała wyjąć książki i otworzyć na jakiejś tam stronie. Boruto bez namysłu wykonał polecenie.Dyktowała polecenia, gdy drzwi otworzyły się i do sali wszedł jasnowłosy chłopak.
-Dwadzieścia minut spóźnienia - zauważyła oburzona historyczka - Widzę, że nic się nie zmieniło od tamtego roku. Siadaj.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i udał się na tyły.
Boruto przewrócił oczami.
Typowy koleś, który nigdy nic nie umie, zawsze się spóźnia, wagaruje i udaje bad boy'a.
Pff...*
Na długiej przerwie postanowił trochę zwiedzić szkołę i może kogoś poznać. W końcu nie chciał być tym aspołecznym typem, który z nikim nie rozmawia i zawsze trzyma się z boku.
Ruszył korytarzem, przyglądając się uczniom. Po chwili zauważył dwie dziewczyny, które wcześniej rozmawiały w klasie, gdy wchodził. Podszedł do nich.
-Hej, jesteśmy razem w klasie - zagadał.
-Serio? - zdziwiła się ta z krótszymi włosami - Jakoś cie nie zauważyłam.
-A ja go widziałam, Wasabi - odezwała się druga, po czym zwróciła się do niego - Jestem Namida.
-Cześć - uśmiechnął się.
-Więc czego od nas chcesz? - parsknęła Wasabi. Nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną.
-Nic specjalnego - odparł wymijająco - Poprostu niedawno się przeniosłem i nikogo tu nie znam.
-Musisz tęsknić za przyjaciółmi - odezwała się Namida.
-Niezbyt... - westchnął - Troche się z nimi pokłóciłem przed wyjazdem.
-Dobra, idź marnować czas komuś innemu - Wasabi przewróciła oczami.
Blondyn kiwnął głową troche zdezorientowany i odszedł.
Nie będzie mu łatwo znaleźć znajomych w tej szkole...*
Skończyła się ostatnia lekcja. Boruto zebrał swoje rzeczy i wyszedł z budynku. Nabrał w płuca zewnętrznego powietrza i ruszył przed siebie. Opuścił teren szkoły i ruszył wzdłóż ogrodzenia. Okolica wyglądała tu naprawdę ładnie. Dobrze usytuowane budynki, drogi średniej szerokości i zasadzone drzewa dopełniały krajobraz.
Nagle poczuł ucisk. Ktoś dopadł do niego i przyszpilił do ogrodzenia.
-Hej, księżniczko - usłyszał drwiący głos. Obejrzał się przez ramię i zobaczył sadystycznie uśmiechającego się czarnowłosego chłopaka. Za nim stali dwaj inni. Z jednym z nich chyba chodził do klasy. Był to dobrze zbudowany, brązowowłosy koleś, który siedział w środkowym rzędzie. Wszyscy wbijali w blondyna złośliwe spojrzenia.
Czego chcieli..?
-Dawaj kase, ślicznotko - chłopak mocniej przycisnął go do ogrodzenia, na co Boruto wydał z siebie jęk bólu.
-Ten blondi pewnie nawet nic nie ma, Shikadai - zakpił jeden z chłopaków, stojących z tyłu.
-Jak nie ma, to tego pożałuje - warknął pierwszy, po czym znów zwrócił się do Boruto - No dawaj.
Krople potu pojawiły się na plecach blondyna, a jego oddech przyspieszył. Ogrodzenie wrzynało mu się w skórę. Nie mógł nic zrobić. Gdyby był przeciwko jednemu chłopakowi, pewnie poradziłby sobie w bójce, ale on stał naprzeciw trzech. Bezpośrednie starcie nie wchodziłow gre, a ucieczka też nie wydawała się dobrym pomysłem. Gorączkowo myślał, co powinien zrobić.
Nagle usłyszał krzyk.
-Hej! Chyba jestem ci winny porządny łomot, Shikadai - mówca brzmiał bardzo pewnie.
-A co to? Gang Mitsukiego przeciw mojemu? Nie macie szans, frajerzy! - odparł czarnowłosy, puszczając Boruto. Blondyn osunął się na ziemię i zaczął rozmasowywać bolące miejsce.
-No to będzie akcja. Chłopaki, na nich!***
Hej, hej, hej.
Witam was serdecznie w mojej nowej książce o Mitsuboru.
Mam nadzieję, że zostaniecie do końca 😁
Jak podoba wam się pierwszy rozdział?
Nie zapomnijcie o gwiazdce 😙
A tymczasem do następnego i bayo ❤

CZYTASZ
It's not THAT ✔
FanfictionBoruto będąc w drugiej klasie liceum dołącza do nowej szkoły. Nikogo tam nie zna i początkowo trudno mu się odnaleźć w innym środowisku, niż jego dotychczasowe. W dodatku w szkole są dwa gangi, na które lepiej uważać. Wtedy jeszcze nie wie, że jego...