To już czas

3.5K 219 395
                                    

Słyszę jego przyspieszony oddech zza drzwi.

Tak jak pewnie może on słyszy mój.

Czy on też się tak stresuje jak ja?

A może bardziej?

Nie wiem. I może nie chcę wiedzieć.

Drzwi otwarły się delikatnie, a zza nich wychodzi Hyunijin i uroczo na mnie spogląda.

Widzę jego poszarpane włosy i pełne spokoju oczy. Jest ubrany w czarny, cienki, obcisły golf i narzuconą na to błękitną, luźną koszulę. Ma czarne spodnie z dziurami oraz błękitne snikersy.

Wygląda tak seksownie, a jednocześnie tak niewinnie. Czy serio podoba mi się Hyunjin?

-Cześć Jeongin. Ładnie wyglądasz. Wejdź do środka, bo na zewnątrz jest straszny gorąc. - mówi słodko i gestem ręki zaprasza mnie do środka.

-Cz-cześć hyung i... dziękuje. Ty również wyglądasz czadowo. - odpowiadam nieśmiało i wchodzę do dużego, błękitno-białego salonu.

-Aj Jeongin, mówiłem, żebyś nie zwracał się do mnie ,,hyung,,. Jest między nami tylko rok różnicy, a gdy mówisz do mnie tak oficjalnie, czuję się staro... - Hyunjin śmieje się i siada na ogromnej sofie oraz poklepuje ręką miejsce koło siebie, sugerując, żebym tam usiadł, co posłusznie robię.

Chłopak śmieje się ponownie.

Jego śmiech jest taki piękny. Dlaczego on pod każdym względem jest taki perfekcyjny?

-Przepraszam... Hyun. Jestem po prostu przyzwyczajony.

-Nic nie szkodzi.

-To twój dom? - pytam, aby zmienić temat.

-Teraz już tak.

-A wcześniej? - zadaję mu kolejne pytanie. Do kogo wcześniej należał?

Widzę jego niepewność w oczach.

-Jeśli nie chcesz to...

-Wcześniej należał do mojego ojca.- przerywa mi - Dopóki się nie rozpił po odejściu mamy. Ośrodek adopcyjny chciał mnie wziąć do siebie, gdy zabrali tatę, ale moja babcia zajęła się mną. Mieszkałem z nią tutaj do ukończenia moich 16 urodzin. Kiedy dawała mi prezent, powiedziała, że teraz mogę mieszkać tu sam. Mówiła, że będzie mnie odwiedzać co jakiś czas jak tu żyje, ale to jest od tamtej chwili mój dom. I tylko mój.

Cholera. Czyli nie tylko ja miałem popaprane życie.

-Co masz na myśli pod względem ,,mama odeszła,, jeśli mogę spytać? - jestem kompletnym durniem, ale to jest zbyt ciekawe bym o to nie spytał.

-Rozwiodła się z tatą, gdy miałem 11 lat. Ciagle kłótnie, jakieś zdrady. Nie wytrzymała tego. Może to i dobrze. - zatrzymuje się na chwilę i niepewnie pyta - A przy okazji, co z twoją rodziną? Nie słyszałem nic o niej, ani o niej nie mówisz. Na pewno nie masz gorzej ode mnie, więc mów śmiało.

Na to pytanie żołądek zaczyna mnie ściskać.

Niby masz gorsze życie ode mnie? A czy twój ojciec popełnił samobójstwo, a twoja matka obwiniała cię za jego śmierć, przy czym na co dzień w ogóle o tobie zapominając oraz masz obcego człowieka w sobie? Nie? Tak myślałem.

-Uwierz mi, miałeś dużo lepiej niż ja. - odpowiadam szybko - moja rodzina, historia, która jest z nią związana nie należy do najprzyjemniejszych.

Aż się odważniejszy zrobiłem. O cholera. Hyunjin, co ty ze mną robisz.

-Jak nie chcesz to nie mów, ale chciałem cię bliżej poznać. Ty wysłuchałeś mojej historii, więc czemu nie mogę wysłuchać twojej? Znaczy... nie chcę narzucać się czy coś, ale jesteś tajemniczy Jeongin i chciałbym wiedzieć co w tobie siedzi - rzuca starszy.

Słowa chłopaka totalnie mnie zaszokowały. Tajemniczy? Ja? Cholera, coś mi się gorąco zrobiło.

Biorę głęboki wdech. Tak czy siak musiałbym mu to powiedzieć. Na spokojnie.

-Powiem w skrócie. Gdy miałem 4 lata, mój ojciec zachorował na schizofrenię paranoidalną, a mama skupiła na nim całą swoją uwagę, zapominając o swoim synu, który ledwo umiał jeść. Rok później, tata podciął sobie żyły, a matka obwiniała mnie o jego śmierć. Ale zawsze później przepraszała, że to nie ja jestem winny, że mówi głupoty. I tak w kółko. Później znalazła sobie prace w jakimś biurze, gdzie skupiają się na firmach międzynarodowych czy czymś tam, znów rzucając mnie samego na los. I kto tu ma gorsze życie co? - pytam, z trudem powstrzymując uśmiech.

Widząc przerażoną i zakłopotaną minę przyjaciela, nie wytrzymuje i zaczynam się do niego szczerze uśmiechać. Gdy spotyka mój wzrok, również zaczyna się uśmiechać.

Słodko wygląda z uśmiechem.

-Dobra przyznaję, miałeś gorzej. Jednak cieszmy się chwilą, która trwa. Jesteś tu, w moim domu, koło mnie. - w tym momencie Hyunjin kładzie rękę ma moim kolanie, a mnie zalewa fala gorąca.

Hyunjin, czy ty chcesz żebym zszedł tu u ciebie na zawał? Bo wydaję mi się, że tak i to bardzo.

-Jak mam na ciebie mówić? - pyta mnie starszy.

-To znaczy? - zatkało mnie. O co mu chodzi?

-No wiesz, musisz mieć jakąś ksywę czy jakoś tak. Jeongin trochę jest dla mnie za długie.

Nie strasz mnie typie więcej.

-Przyjaciele mówią na mnie Yangie. Od mojego nazwiska.

-Ładne. Pasuje do ciebie. - śmieje się - Więc, Yangie, czy chciałbyś się czegoś napić? - wstaje i pyta mnie szarmancko.

-Więc, Hyun, poprosiłbym mrożoną kawę, jeśli łaska. - odpowiadam również szarmancko jak on.

Oboje zaczynamy się śmiać z naszego zachowania. Jesteśmy do siebie podobni. Może wreszcie będę miał nowego przyjaciela?

*4 godziny później*

Cały dzień przesiedziałem z Hyunjinem śmiejąc się, pijąc mrożoną kawę i dowiadując się o sobie co raz więcej rzeczy.

-Chyba muszę już iść. Ciemno już się zrobiło. - mówię do starszego, który opiera się o mnie plecami.

-Tak szybko?

-Niestety. Obiecuje jednak, że spotkamy się jak najszybciej, jak to możliwe.

Naprawdę nie chcę wychodzić, ale muszę coś jeszcze ogarnąć w domu.

Wyszedłem już z jego domu i patrzę na niego ostatni raz dzisiaj, jak macha mi na pożegnanie. Odmachuję mu również i wsiadam do wcześniej zamówionej taksówki.

Nagle czuję, że dzwoni mój telefon. Wyciągam go spokojnie z kieszeni, gdy moim oczom ukazuje się numer mojej mamy. Nerwowo naciskam zieloną słuchawkę i.... słyszę słowa, które możliwe zmienią moje życie na dobre.

-Pan Yang Jeongin? Tu policja. Proszę jak najszybciej przyjechać na komisariat. Pańska matka prawdopodobnie nie żyje.

/Kochacie mnie dalej, prawda?\

My Honey [hyunin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz