Około drugiej w nocy drzwi do pokoju Five'a otworzyły się, a w nich stała przerażona Eight w swojej beżowej piżamie, a składała się ona z koszuli nocnej i długich spodni w identycznym kolorze. Dziewczyna chciała sprawdzić, czy chłopak żyje. Czy oddycha? Miała bardzo realne i okropne sny, których głównym motywem było to, że Five po prostu umierał, czasami nawet w bardzo tragiczny sposób.
Podeszła do niewielkiego łóżka, na którym spał, spojrzała na jego spokojną twarz i się przybliżyła. Oddychał, powoli unosząc i opuszczając swoją klatkę piersiową, a ona odetchnęła z ulgą, chuchając lekko na twarz chłopaka. Kiedy miała już wstać i odejść od łóżka, chcąc wrócić do swojego pokoju, usłyszała głos, a dokładniej głos bruneta, który ewidentnie się przebudził.
— Co tu robisz o tej porze?— zapytał totalnie zdziwiony Five, lekko zachrypniętym głosem. Dziewczyna gwałtownie odwróciła się i rozszerzyła oczy. Chłopak — ku jej zdziwieniu — spał w samych bokserkach, ponieważ było mu wcześniej bardzo gorąco. Musiała przyznać, że miał bardzo wyrzeźbioną klatkę piersiową, aż chciała ją dotknąć, jednak się powstrzymywała, by nie mieć z chłopakiem żadnej bliższej styczności. Doskonale wiedziała, że Five tego nie chciał, dlatego oczywiście zamierzała to uszanować.
— Ja...— podrapała się po karku.— Miałam zły sen. Chciałam sprawdzić, czy żyjesz...— opowiedziała, a jej oczy zaszły krystalicznymi łzami. Five wstał, podszedł do dziewczyny i pogłaskał ją po ramieniu. Niby to nic takiego, a wiele kosztowało go, by to zrobić. Bardzo nie umiał rozmawiać z dziewczynami i nigdy nie wiedział, jak zachować się, gdy płaczą.
— Czemu miałbym nie żyć? Aż tak mnie nienawidzisz?— zaśmiał się, próbując wyjść z krępującej sytuacji, a ona uderzyła go delikatnie w ramię.
— No nie śmiej się. Naprawdę śnił mi się koszmar, ale żyjesz, na nieszczęście lub szczęście, jak tam wolisz, a ja idę spać. Miłej nocy, Five.— wytłumaczyła po chwili i chciała wyjść, lecz zatrzymała ją dłoń chłopaka na jej nadgarstku.
— Może zostaniesz?— zaproponował, patrząc jej głęboko w oczy. Cholera. Sam nie wiedział, dlaczego to powiedział, ale coś mu kazało. Chciał być blisko niej, by się nią zaopiekować. Zdecydowanie nie zachowywał się jak on, ponieważ na co dzień był zimny i okrutny, jednak wobec Eight nie potrafił się tak zachowywać. On sam do końca nie wiedział, co się tak właściwie dzieje z jego umysłem i ciałem, gdy w pobliżu jest dziewczyna.
— A chcesz, żebym została?— odpowiedziała pytaniem na pytanie, unosząc brwi do góry. Mimowolnie uniosła kąciki ust, oblewając się szkarłatnym rumieńcem.
— Tak.— odpowiedział krótko, a dziewczyna rzuciła mu się na łóżko z zadowoleniem, rozkładając na całej powierzchni.
Five podszedł do łóżka, odepchnął ją delikatnie i położył się obok niej. Swoje ręce owinął wokół jej talii, a dziewczyna czuła jego ciepły oddech na swojej szyi. Eight bardzo się to podobało, sama nie wiedziała dlaczego. Jeszcze nigdy nie była tak blisko z żadnym chłopakiem. Czuła motylki w brzuchu, było to irytujące uczucie, ale myślała tylko i wyłącznie o tym, że Five leży za nią i obejmuje ją ramieniem. Po chwili jednak poczuła, jak coś uwiera ją w jej tył. Lekko wystraszyła się, bojąc się, że niechcący pobudziła atuty chłopaka, jednak po chwili zrozumiała, że to tylko metka od jej spodni od piżamy. Wydawało jej się, że Five nigdy by się nią nie podniecił. W końcu, po długich rozmyślaniach, zasnęła, będąc zmęczona.
— Patrz, jacy słodcy!— pisnęła następnego ranka Allison z szerokim uśmiechem, stojąc w drzwiach pokoju Five'a, którego miała obudzić na śniadanie.
— I to jak!— potwierdził szczęśliwy Klaus, a Five leniwie otworzył oczy, szeroko ziewając. Kiedy zobaczył stojące rodzeństwo w drzwiach, zerwał się z łóżka i teleportował przed drewniane drzwi, a jego serce zaczęło mocno walić.
CZYTASZ
Eight Hargreeves • Number Five
Fanfiction[𝐂𝐨𝐦𝐩𝐥𝐞𝐭𝐞𝐝] [𝐰𝐨𝐫𝐝 𝐜𝐨𝐮𝐧𝐭: 𝟑𝟗,𝟒𝟏𝟑] ☕ Oto historia, pełna miłości pewnej dwójki, która dotychczas żyła w przekonaniu, że nie mogą się zakochać, że nie mogą być razem, bo „tak nie wypadało". [𝐅𝐢𝐯𝐞 𝐇𝐚𝐫𝐠𝐫𝐞𝐞𝐯𝐞𝐬 × 𝐎𝐂] ...