☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟓 ☕

9K 392 882
                                    

Eight od razu została przewieziona do pokoju szpitalnego, gdzie stwierdzili, że straci oko. Diego zdenerwował się i wycelował nożem w oko dziewczyny. Koszmarnie to wyglądało, Allison oraz Vanya były przerażone. Dokładnie tak samo, jak Five, który miał ochotę zabić brata.

— Eight... Ja... Przepraszam, bardzo cię przepraszam.— powiedział z wyrzutami sumienia Diego do wychodzącej z pokoju szpitalnego brunetki. Miała plaster na prawym oku, a Reginald siedział w swoim laboratorium i tworzył dla niej sztuczną protezę.

— Nie mam ci tego za złe, Diego.— odpowiedziała Eight, wzruszając ramionami, a Diego poklepał ją delikatnie po ramieniu. Po chwili usłyszeli chrząknięcie.

— Co chcesz?— zapytał znudzony Diego, patrząc na zielonookiego, który parsknął sarkastycznym śmiechem, zakładając ręce na krzyż. Opierał się o ścianę, a Eight zaczęła go obserwować, jednak szybko odwróciła wzrok.

— Co ty od niej chcesz?— zapytał Five, wskazując dziewczynę palcem, a ona rozszerzyła zdrowe oko. Bała się, że któryś z nich może wszcząć bójkę, a ona będzie musiała ich rozdzielać, czego bardzo nie chciała.

— A co ty się tak o nią martwisz, hm?— odgryzł się Diego, podchodząc do bruneta. Eight zastanawiała się, po co w ogóle Five się odzywał. Mógł siedzieć cicho i przejść tylko z łazienki do swojego pokoju, ale oczywiście musiał się zatrzymać i zacząć dyskusję.

— Wiesz... To nie ja wbiłem jej nóż w oko.— odpowiedział sarkastycznie i zniknął w niebieskiej smudze światła, a brązowowłosa odetchnęła z ulgą.

— Idę do siebie.— oznajmiła szybko Eight i weszła do swojego pokoju, który był niedaleko.

Położyła się na łóżku, patrząc na biały sufit swojego pokoju. Miała czas, aby wszystko przemyśleć. Po chwili leżenia jednak po prostu zasnęła z powodu ogromnego bólu głowy.

— Eight, wstawaj, obiad.— powiedział Diego kilka godzin później, potrząsając ramieniem dziewczyny. Naprawdę czuł się winny, za to, że przez niego straciła oko, więc próbował zrobić dla niej wszystko, czego będzie potrzebowała. Chciał jej to po prostu wynagrodzić.

— Już, już...— mruknęła, przecierając oczy, obracając się na drugi bok, gdzie ujrzała Five'a stojącego w drzwiach. Jakimś dziwnym trafem, zawsze, gdy była sam na sam z innym swoim „bratem”, magicznie w pomieszczeniu pojawiał się Five. Brunet popatrzył na Diego, zagryzł wargę i znów zniknął w niebieskiej smudze światła. Uwielbiał to robić.

Eight wygramoliła się z łóżka, poprawiła sztywną sukienkę od mundurka i zeszła na dół, gdzie czekali wszyscy, oprócz niej, Diego i Reginalda. Zajęli swoje miejsca, a kiedy ich ojciec wszedł, usiedli i zaczęli posiłek.

— Numerze Osiem, po obiedzie zapraszam do mojego gabinetu, musimy omówić parę szczegółów co do protezy. A ty, Numerze Dwa, dostaniesz odpowiednią karę za to, co zrobiłeś. Tutaj nie tolerujemy takiego zachowania.— powiedział ostro starszy, kiedy skończył jeść, a następnie odszedł od stołu.

Od razu po obiedzie Eight ruszyła do gabinetu ojca, nie wiedząc, czego tak naprawdę ma się spodziewać. Jeżeli chodziło o szlabany i kary, nie żałował zdecydowanie nikogo.

Zapukała i weszła do środka bez zaproszenia, przez co skarciła samą siebie w duchu. Wiedziała, że nie można wchodzić do gabinetu ojca bez zaproszenia.

— Usiądź.— nakazał sir. Reginald, a dziewczyna posłusznie usiadła, zakładając nogę na nogę.— Protezę twojego oka założymy jutro rano. Będziesz cały dzień siedziała w pokoju, musisz się przyzwyczaić. Tęczówki nie będą identycznego koloru, ale podobnego. W nocy, gdy będziesz spać, uważaj na opatrunek, nie ściągaj go. To chyba wszystko.

Eight Hargreeves • Number Five Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz